Rozdział V - To niemożliwe!

132 26 23
                                    

Eunika wpatrywała się w fotografię tak intensywnie, że przez chwilę miała wrażenie, że znalazła się w środku i postacie zaczęły się poruszać. Usłyszała pełen radości głos swojego taty, tylko o wiele młodszego. I cichy syk tego drugiego: „Ja nigdy nie przegrywam". Zaraz jednak wizja znikła, a ona wróciła do swojego salonu. W dłoni trzymała stare czarno-białe zdjęcie. Mogła przysiąc, że romby na swetrze taty były niebieskie i szare, a kiedyś się zastanawiała, jak ludzie rozpoznawali kolor ubrania na starych fotografiach. Za to ten drugi, to był ubrany na jasno blondyn z przenikliwym spojrzeniem jasnoniebieskich tęczówek. Była pewna, że już kiedyś widziała takie oczy...

W tym momencie do mieszkania wpadł obładowany zakupami i bardzo zadowolony z siebie Wojtek.

– Hej, słoneczko. Już jestem i nigdzie nie wychodzę do jutra – zapowiedział.

– Czemu do jutra? – zdziwiła się.

– Bo mamy tyle gumek, że do jutra możemy nie wychodzić z łóżka – zaśmiał się radośnie.

Eunika mu zawtórowała. Kiedy do niej podszedł, zostawiwszy torby w przedpokoju, i wziął ją w ramiona, spojrzała mu w oczy. To niemożliwe!

Wojtek miał tęczówki w identycznie błękitnym odcieniu, jak chłopak ze starej fotografii taty. Ale poza tym nie był w ogóle do niego podobny. Przecież włosy miał ciemne, był wysoki i mocniej zbudowany. To tylko kolor. Wielu ludzi ma niebieskie oczy – pomyślała i zarzuciła mu ręce na szyję, a potem pocałowała go soczyście w usta.

– Dziękuję za tak miłe przywitanie, kochanie. – Uśmiechnął się. – Masz ochotę na sernik z rodzinkami czy na coś nowego?

– Co takiego?

– Waniliowe kuleczki w polewie z pikantnej czekolady. Pyszne. Po drodze zjadłem dwie, więc te są dla ciebie.

– Co?

– No kuleczki...

– Mówisz, że to coś nowego, a przecież przyniosłam ci jedną do szpitala – przypomniała mu.

– Nie pamiętam tego. – Zasępił się Wojtek.

– Ale ją zjadłeś?

– Nie wiem, skoro nie pamiętam, ale jeśli mi przyniosłaś, a nie było jej, kiedy wychodziłem, to pewnie zjadłem. Nie ma się czym martwić – uśmiechnął się znowu. – Bardzo mi posmakowały „na trzeźwo".

– Dawaj te kuleczki. Uwielbiam je. Niewiele brakowało, a nie doniosłabym ci wtedy tej drugiej – zaśmiała się Eunika.

– Pachniały świetnie. Cieszę się, że trafiłem w twój gust – ucieszył się Wojtek.

Poszli do kuchni. Kuleczki były tam samo pyszne, jak poprzednim razem. I były dwie. Humor trochę się Eunice poprawił. Kiedy wrócili do salonu, Wojtek zauważył album i zdjęcie luzem na stoliku.

– Co to za fotka?

– To jest to zdjęcie, które widzieliśmy w gazecie. Tak czułam, że gdzieś ją już wcześniej widziałam – wyjaśniła.

– Ja też już gdzieś tego gościa widziałem – stwierdził Wojtek, przyglądają się fotografii.

– Gdzie?

– Jeszcze nie wiem, ale wygląda podejrzanie. Mój policyjny instynkt przemówił.

Eunika parsknęła.

– Ty i twój policyjny instynkt! Gdyby działał, jak trzeba, nikt by cię nożem nie dziabnął.

– Kochanie... – Wojtek się zawahał, bo nie był pewien, czy chce jej o tym mówić, ale skoro powiedziało się a... – Ja wiedziałem, że on się na nas rzuci z tym nożem. Zasłoniłem kolegę, który dostałby w szyję.

SZÓSTY ZMYSŁOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz