III.6.

154 25 12
                                    

Zanim policjanci trafili do kancelarii prawnej, postanowili odwiedzić jeszcze raz ofiarę wypadku, czyli pechowego rowerzystę z amnezją. Niestety, nie było go już na oddziale chirurgii powypadkowej, bo jego stan był stabilny i nie wymagał hospitalizacji. Ze względu na problemy z pamięcią został przeniesiony na oddział neurologiczny, gdzie zespół lekarzy starał się znaleźć przyczynę jego amnezji.

Wojtkowi i Mariuszowi nie udało się z nim porozmawiać. Dowiedzieli się jednak od lekarza dyżurnego, że ten człowiek nadal nie pamięta niczego z wypadku i jako taki nie może zeznawać. Sfrustrowani brakiem jakiejkolwiek odpowiedzi wrócili na komendę.

– I co teraz? Atak na kancelarię? – zakpił Mariusz.

– Jeszcze nie, czekaj! – zawołał Wojtek, ale kolega już wyszedł z pomieszczenia, wzruszając ramionami.

Wojtek przypomniał sobie właśnie o drugim podejrzanym poszkodowanym, który opuścił szpital dość szybko, choć został przecież potrącony przez samochód. Sprawdził jego dane w komputerze i wpadł na pomysł, żeby przepuścić go jeszcze na wszelki wypadek przez kartotekę kryminalną.

– Jest! – krzyknął do siebie, czym zwrócił jednak uwagę kolegów z sąsiedniego biura.

– Co jest? – Mariusz zaraz wrócił i wsadził kudłaty łeb przez drzwi.

– Ten drugi podejrzany, znaczy poszkodowany... Ten, który wyszedł ze szpitala, był notowany!

– No i?

– Nie rozumiesz?! To drobny złodziejaszek. Specjalizował się w kradzieżach części samochodowych.

– I???

– I z urzędu bronił go nikt inny jak mecenas Czernik we własnej osobie.

– O! – Mariuszowi zabrakło słów na inny komentarz.

Wojtek parsknął i pokręcił głową, mamrocząc pod nosem epitety w stronę inteligencji kolegi.

– To ma nawet jakiś sens – stwierdził po chwili aspirant Wójcik.

– Dla mnie żaden, ale przynajmniej nie pójdziemy do prawników z niczym – zauważył Leszcz.

Wojtek rozmyślał jeszcze przez chwilę nad swoim odkryciem i pogratulował sobie przezorności. Zaraz jednak zjechał się w myślach na czym świat stoi, bo przypomniał sobie, że miał sprawdzić, co z tym dziwnym numerem telefonu, z którego ktoś napisał do Euniki. Tym samym sprawa wizyty w kancelarii odsunęła się na inny dzień.

Policjant dołączył numer telefonu do sprawy wypadku i wystąpił z wnioskiem do operatora o ujawnienie danych właściciela oraz informacji o logowaniach do sieci w ostatnich dwóch tygodniach. Do końca dnia pracy nie doczekał się odpowiedzi.

Eunika wyszła jednak do sklepu, bo chciała przygotować na obiad coś lepszego niż pierogi z paczki. W końcu Wojtek się dla niej starał.

Wracając z osiedlowego marketu z paczką filetów z kurczaka i mieszanką warzyw na patelnię „meksykańską", przypomniała sobie o nowej cukierni. Pomimo sporego kawałka drogi do nadrobienia zdecydowała się tam pójść po ciasto.

– Ma pan coś pysznego, ale mniej tuczącego niż babeczki gruszkowe z bitą śmietaną? – spytała na wstępie zdumionego sprzedawcy. Chłopak był bardzo młody, wyglądało na to, że był na praktyce lub dopiero zaczął pracę.

– Eeee... – Młody podrapał się po głowie, co przypomniało jej gest Wojtka, kiedy ten był zakłopotany.

– Coś bez kremu i śmietany – wyjaśniła.

– Ale najlepsze ciastka są z kremem – odparł zaskoczony chłopak.

– To chyba jednak wezmę tylko dwa spore kawałki sernika. Był przepyszny. Nie sądziłam, że połączenie rodzynków i cynamonu może dać taki efekt.

SZÓSTY ZMYSŁOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz