VI.4.

116 21 7
                                    

Czerwiec 2017

Pierwszego czerwca Eunika wstała w dobrym humorze. Wojtek wyszedł od niej co prawda o w pół do piątej, żeby zdążyć na wyjazd, ale ona pospała sobie aż do siódmej. W nowej pracy miała pojawić się na ósmą, żeby dostać skierowanie na badania medycyny pracy. Potem musiała jeszcze iść do sanepidu po odbiór książeczki. Te badania trzeba było wykonać już wcześniej i były konieczne, jeśli miała mieć kontakt z żywnością, nawet jako sprzedawca.

Pani Zofia przywitała ją serdecznie, przekazała wszystkie dokumenty i powiedziała, że czeka na nią po badaniach. Eunika poszła więc do przychodni, wskazanej przez nową pracodawczynię.

Badania zajęły jej trzy godziny, więc jeszcze przed południem wróciła do cukierni zadowolona i z wymaganymi dokumentami.

– Dziękuję, moja droga. Bardzo się cieszę, że się zdecydowałaś – stwierdziła Zofia, odbierając od niej papiery.

– Ja też się cieszę. Praca w tak aromatycznym miejscu musi być bardzo przyjemna – zażartowała sobie.

– Nawet nie wiesz jak – odparła właścicielka ze śmiechem.

Przez następną godzinę pani Zofia oprowadziła Eunikę po lokalu, pokazała jej zaplecze, działanie kasy fiskalnej oraz kazała nauczyć się najważniejszych ciast oferowanych w cukierni. W ten sposób poznała rodzaje serników, bo okazało się, że były aż cztery, dwie szarlotki, brownie, ptysie, eklery, ciastka kruche i przekładańce, a także muffinki, tartinki, w tym słynne babeczki z gruszką i bitą śmietaną, które ciągle wywoływały w mniej rumieńce. A wszystko przez Wojtka, który jadł je w tak sugestywny sposób.

– Skoro już wiesz, co sprzedajemy, będzie ci łatwiej zaproponować coś klientom – stwierdziła pani Zofia, po czym zniknęła na zapleczu akurat w momencie, kiedy do cukierni wchodził klient.

Eunika głośno wciągnęła powietrze, nie pozwalając, żeby opanowała ją panika.

– Dzień dobry – przywitała się uprzejmie. Klientem był niezwykle przystojny mężczyzna. Musiał być mniej więcej w jej wieku, a wyglądał co najmniej jak jakiś model.

– Dzień dobry – odpowiedział jej facet od niechcenia.

– W czym mogę pomóc? – spytała.

– Szukam czegoś, co dosłownie zwala z nóg – stwierdził.

– Wszystko zależy od tego, co kogo zachwyca – odparła. – Jakie ciasto lubi pan najbardziej?

– A kto powiedział, że szukam ciasta? – spytał przystojniak.

– Ekhm... to cukiernia?

– I ty w to wierzysz, kobieto? – Facet postukał się po głowie. – Zawołaj mi tu szefową.

Nie było takiej konieczności, bo Zofia szybko przyszła z zaplecza i wyglądała na dość zdenerwowaną.

– Dzień dobry, Marcelu. Czemu mi straszysz nową pracownicę? – spytała z oburzeniem.

– Dzień dobry, Zofio. Nie wiedziałem, że kogoś zatrudniłaś. Czy ona nie jest jedną z nas? – zdziwił się.

– Ależ jest. Tylko jeszcze o tym nie wie – szepnęła konspiracyjnie właścicielka cukierni. – Upewnij się najpierw, zanim zaczniesz coś paplać – upomniała go.

– Masz moje zamówienie?

– Tak, już gotowe, poczekaj tu, zaraz przyniosę – odparła Zofia i znów poszła na zaplecze.

– Przepraszam, że cię przestraszyłem, moja droga – odezwał się wtedy przystojniak. – Jestem Marcel, a ty?

– Eunika.

SZÓSTY ZMYSŁOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz