5

814 28 5
                                    

Pov Bartek

-Bartek... - usłyszałem jakoś o jebanej 6 rano jęczenie chłopaka

-Co? - odwróciłem się zaspany w stronę skacowanego Tomka

-Jest mi tak źle - spojrzał na mnie z bezradnością

-To ty się upiłeś nie ja - zwróciłem się do niego stanowczo

-Idź do kuchni zobacz czy mam jakieś leki w szafce - potarł swoje skronie i znów westchnął

-No jasne - wstałem powoli z łóżka i powędrowałem do kuchni

Przejrzałem szafkę z lekami Tomka jednak znalazłem tam tylko tabletki na gardło jakieś bandaże wodę utlenioną i jakieś witaminy

-Nie masz nic - krzyknąłem do niego z kuchni nalewając sobie i jemu wody w szklanki

-Proszę cię idź coś kupić bo zaraz nie wytrzymam - jęknął zaraz po wypiciu całej szklanki wody

-Dobra pójdę chcesz coś jeszcze? - spytałem ubierając buty które wczoraj zostały na podłodze

-No mógłbyś mi kupić coś do picia i jakąś bułkę

-Dobra zaraz będę - klepnąłem go w kolano które zwisało samowolnie z łóżka

Wyszedłem z mieszkania kierując się prosto do żabki i apteki znajdującej się obok niej ale widząc kolejkę w aptece od razu wszedłem do żabki.

Zabrałem jakąś gotową kanapkę i zimną herbatę z lodówki, będąc przy kasie chwyciłem też jakieś żelki i batonika płacąc za wszystko.

Po staniu w drobnej kolejce i kupieniu leków zmierzałem w stronę bloku Tomka lecz w pewniej chwili zauważyłem kogoś bardzo dobrze mi znanego...

-O witaj Bartku - zwróciła się do mnie legendarna pani Basia

-Dzień dobry - usmiechnąłem się do niej uprzejmie mając pełne ręce w zakupach

-Co tu robisz? - spytała cmokając do swojego psa który właśnie gdzieś odchodził

-Wczoraj Tomek trochę za bardzo poimprezował i wyszło tak że dziś umiera na kacu więc jestem ja - wzruszyłem ramionami z dalej widocznym uśmiechem

-Dziwne że akurat ty no nie? - uniosła swoje w brwi w TEN sposób

-Noo zadzwonił do mnie wczoraj i prawie potrąciło go auto a ja słyszałem to w słuchawce także stwierdziłem że jednak lepiej będzie po niego pojechać

-Ale z ciebie dobry chłopak - poklepała mnie po ramieniu - o kurcze przepraszam cię ale pies mi ucieka, no nic zmykam... Jacuś wracaj kochanie chodź tu szybko - leciała za psem normalnie jak torpeda

No nic całe szczęście że już poszła, będąc pod blokiem klatka mnie pokonała bo trzeba było wpisać tam kod a ja miałem zawalone ręce

-O dzień dobry chciałby mi pan pomóc mam pełne ręce - spojrzałem na jakiegoś starszego pana który chyba właśnie chciał wejść do tej samej klatki

-Może pan jakoś udowodnić że tu mieszka no wie pan złodzieji nie brakuje a po to jest to - wskazał na to coś gdzie wpisuje się kod klatki lub dzwoni na dany numer

-Jasne kod to 77429

-Tak w takim razie zapraszam - otworzył mi drzwi i sam wszedł za mną

-O kurde to ty jesteś Bartosz Kurek? - zapytał widząc mnie jakiś chłopiec zbiegając szybko z góry po schodach

-we własnej osobie - usmiechnąłem się lekko do chłopca

-Mogę zdjęcie proszę cię? - spojrzał na mnie błagalnie wyciągając telefon

-Jasne byle szybko - kucnąłem by być mniej więcej na wysokości chłopca próbując przy tym nie upuścić niczego

-Wow dzięki, mieszkasz tu?

-Nie jestem u kolegi - odpowiedziałem zgodnie z prawdą

-Szkoda myślałem że mieszkam w tym samym bloku co gwiazda

-No bez przesady - zaśmiałem się - a teraz przepraszam ale muszę lecieć - ostatni raz posłałem mu uśmiech

-Jasne do widzenia - uśmiechnął się i zbiegał dalej po schodach

-Jeju co tak długo - usłyszałem krzyk Tomka z sypialni

-Weź nic nie mów jakieś urwanie głowy - odpowiedziałem mu będąc już w pokoju

-Co takiego cię tym razem spotkało? - spytał śmiejąc się lekko

-Najpierw byłem w żabce i tam poszło nawet łatwo ale w aptece była kolejka, potem spotkałem panią Basię a potem jeszcze jakiegoś chłopca na klatce który był moim fanem - wywróciłem oczami rzucając wszystkie rzeczy na łóżko

-No to przykro mi ale daj mi już tą tabletkę - wyciągnął w moją stronę dłoń

-Masz - podałem mu ją i do tego jego herbatę by miał czym to popić

-Dzięki

-Spoko ale teraz muszę lecieć się spakować bo jutro mamy lot

-To ty jeszcze nie jesteś spakowany ? - spojrzał na mnie z lekkim szokiem na twarzy

-No nie - wzruszyłem ramionami - cześć - pożegnałem się z nim

-Pa

***

Pov Tomek

Cały dzień spędziłem na umieraniu z bólu głowy i jakiejś istnej pustyni w jamie ustnej, objawy zmniejszyły się jakoś dopiero pod wieczór więc stwierdziłem że to dobry czas by udać się coś zjeść i trochę się ogarnąć.

Zjadłem jajecznicę na szybko i udałem się kąpać, oczywiście coś musiało mi przerwać, kiedy już włączyłem wodę i zacząłem się rozbierać zadzwonił dzwonek do drzwi

-Kto tam?! - krzyknąłem zakręcając wodę na chwilę

-To ja - usłyszałem głos Kochanowskiego

-Właź ale teraz się kąpie poczekaj chwilę na mnie

-Dobra - powiedział wchodząc do mieszkania zdejmując buty

Po szybkim prysznicu i osuszeniu włosów ubrałem to w czym zazwyczaj śpię po czym wyszedłem z łazienki

-Jestem - oświadczyłem widząc Kochana na kanapie robiącego coś na telefonie -co chciałeś? - dodałem

-O hej mam pytanie masz może jakąś dodatkową torbę czy cokolwiek totalnie nie mogę znaleźć mojej drugiej torby a większość których już pytałem nie ma jej

-Hmm... Mam w sumie jedną z treningów ale musiałbyś ją sobie wyprać bo pewnie śmierdzi - spojrzałem na niego z uśmiechem

-To nie będzie problem - odesłał mi uśmiech

-Dobra to zaraz ci ją przyniosę - odwróciłem się na pięcie idąc do sypialni, kiedy znalazłem torbę wyrzuciłem z niej wszystkie rzeczy i wróciłem do salonu.

-Masz - rzuciłem przedmiotem w chłopaka

-dzięki wielkie stary - uśmiechnął się do mnie ciepło

-Nie ma sprawy

-Dobra lecę bo już jutro lecimy

-Jasne narka

-No pa pa - pomachał mi i wyszedł z mojego mieszkania

////

Jak nastawienie do tego że jutro już szkoła? ❤️🏐// U mnie tak szczerze to średnio i lekki stresik przed 8 klasą 😅 no ale jakoś damy radę 🔥❤️

Bo jesteś ty~ Bartek Kurek x Tomasz Fornal Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz