𝚅

743 63 208
                                    

𝚋𝚞𝚝 𝚒 𝚍𝚘𝚗'𝚝 𝚛𝚎𝚊𝚕𝚕𝚢 𝚌𝚊𝚛𝚎 𝚑𝚘𝚠 𝚋𝚊𝚍 𝚒𝚝 𝚑𝚞𝚛𝚝𝚜
𝚠𝚑𝚎𝚗 𝚢𝚘𝚞 𝚋𝚛𝚘𝚔𝚎 𝚖𝚎 𝚏𝚒𝚛𝚜𝚝.
~ '𝚢𝚘𝚞 𝚋𝚛𝚘𝚔𝚎 𝚖𝚎 𝚏𝚒𝚛𝚜𝚝' 𝚋𝚢 𝚃𝚊𝚝𝚎 𝙼𝚌𝚁𝚊𝚎

B U C K Y

— I jak, stary? — zapytał Sam.

— Zrobiłem to.

Nie bardzo wiedziałem, co powinienem o tym myśleć. W każdym razie czułem się o wiele lżej. Nie oznacza to, że ból czy uraz minął, jednakże zdawałem się „oczyścić" z pewnej części siebie, która od świąt szczególnie nie dawała mi spokoju.

— Teraz pytanie czy chcesz to zachować dla siebie, czy-

— Nie. — Pokręciłem stanowczo głową. — Nie. Trzymałem to w sobie i nie przyniosło dobrych skutków. Powinienem poczynić dalsze kroki.

— W porządku. Ale musisz to porządnie przemyśleć. Wiesz, że to nie jest przymus?

— Wiem. Ale chcę to zrobić.

Sam przyglądał mi się chwilowo. Z pewnością nie umknęły mu moje wory pod oczami, napuchnięte powieki oraz zmęczenie. Nie dość, że nie przespałem nocy, to w dodatku prawie całą przepłakałem. Zaangażowałem się w to bardziej, niż mógłbym przypuszczać. Między innymi dlatego też chciałem, aby wyszło to na „światło dzienne". Aby moje „męki" nie poszły na marne.

— Spakowany? — Zmienił temat.

— Tak, wszystko gotowe.

— Więc chyba wszystko, co mogłeś zrobić, zrobiłeś. No, prawie wszystko, ale to akurat załatwisz po drodze przed wylotem.

— Racja.

Nabrałem głęboko tchu, po czym spojrzałem na Sam'a wdzięcznym wzrokiem.

— Dziękuję. — Wystawiłem dłoń, abyśmy ją sobie uścisnęli.

— Wiesz, że możesz na mnie polegać. — Odwzajemnił gest, utwierdzając dłoń w dłuższym uścisku.

— Wiem. I naprawdę doceniam. Z kolei gdybyś ty czegoś potrzebował, też mi mów.

— Masz to jak w banku.

Uśmiechnął się do mnie, po czym poklepał kojąco po ramieniu.

Cóż, nic tu po mnie.

Czas zakończyć ten rozdział.

Zakończyć. Gdyby to było takie proste.

Była godzina piętnasta. Na zewnątrz zrobiło się już ciemno.

Tony poprosił mnie o włączenie telewizora. Poza skakaniem po kanałach, chciał sprawdzić ustawienia i inne technologiczne pierdoły, w których zupełnie nie siedzę, a które jego akurat ciekawią. Zaproponował mi jakieś ulepszenia, wgranie urozmaiceń, gdyż stwierdził, że mój telewizor to zwykłe pudło. Ja jednak nie potrzebowałem nic wymyślnego — telewizor, jaki miałem, był dla mnie wystarczający.

Podczas, gdy Stark oglądał jakiś teleturniej, Berget siedziała przy stole i mozolnie upijała kawę. Tak, przez te kilka godzin ubyła zaledwie połowa zawartości filiżanki. Nie chciała pić? Zbyt duży honor ją dokończyć? Nie wnikam. Nie mam zamiaru.

Mirror Image: Ruthless | Bucky Barnes fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz