𝚇𝚅

557 52 91
                                    

𝚒 𝚞𝚜𝚎𝚍 𝚝𝚘 𝚝𝚑𝚒𝚗𝚔 𝚝𝚑𝚊𝚝 𝚒 𝚍𝚎𝚜𝚎𝚛𝚟𝚎𝚍 𝚝𝚑𝚒𝚜
𝚝𝚛𝚒𝚎𝚍 𝚖𝚢 𝚋𝚎𝚜𝚝 𝚋𝚞𝚝 𝚗𝚎𝚟𝚎𝚛 𝚙𝚎𝚛𝚏𝚎𝚌𝚝.
~ '𝙱𝚕𝚘𝚘𝚍 & 𝚆𝚊𝚝𝚎𝚛' 𝚋𝚢 𝙼𝚎𝚖𝚙𝚑𝚒𝚜 𝙼𝚊𝚢 𝙵𝚒𝚛𝚎

R U T H

— Nie... — szepnęłam bezradnie pod nosem, wpatrując się w ciało Cindy leżące na scenie. A konkretniej w jej przedziurawioną głowę.

Właśnie tego nam trzeba było. Kolejnego zabójstwa. Które całkowicie rozpieprzyło nam wszystko, co dotąd ustaliliśmy. Wszystkie spójności między morderstwami poszły się jebać. Bo jest to pierwszy przypadek w tej zasranej sprawie, kiedy to młoda kobieta straciła życie. Nie facet z czterema dychami na karku, bądź więcej. Młoda. Kobieta.

Berget, rusz się! — W mojej słuchawce rozbrzmiał głos Barnes'a.

Ocknęłam się z letargu. Zalała mnie fala złości spowodowana tym, że dałam się chwilowo rozproszyć i co więcej — że to Barnes mnie o to upomniał. Rozdrażnienie jednak szybko minęło, bo na powrót uderzyła we mnie myśl, że przecież morderca wciąż był na sali.

Ruszyłam w stronę ostatnich rzędów z siedzeniami, by dopatrzeć się kogoś, kto trzymał w ręce pistolet. Okazało się, że bardzo mylił mnie widok torebek w dłoniach kobiet. Nie wiem czy minęło kilka chwil, czy znacznie dłużej, ale poszukiwania zakończyły się porażką. Tak jak i cała dzisiejsza misja.

Na sali nie było już nikogo, prócz nas. Z korytarza dobiegał do moich uszu krzyk strażników i ochrony, którzy próbowali okiełznać przerażony tłum ludzi.

— Nie mogą ich wypuścić — krzyknęła Hill, ruszając w stronę korytarza. — Nie mogą wypuścić ich z budynku! Zabójca musi być wśród nich! — Wybiegła z sali za ludźmi.

— Nadzorujcie wszystkie wyjścia. Zabójca nie może opuścić budynku — powiedział Barnes do słuchawki. Stał niedaleko mnie, między rzędami siedzeń.

Narazie czysto. — Usłyszałam Rogers'a.

— Nie wypuszczą ich, nie ma szans. Będą wszystkich przeszukiwać — powiedział Tony zrezygnowanym głosem.

— Skąd taki ton, panie Stark? — zapytał Peter.

— Bo będziemy musieli im pomóc, jeśli chcemy uwinąć się z tym, przy najlepszych wiatrach, do wieczora — wywnioskował Barnes.

Wezwałam policję, będziemy mieli dodatkowe wsparcie — poinformowała Hill. — I radzę wam szybko przyjść, bo zdecydowanie będziecie tu potrzebni. Tych ludzi nie da się okiełznać.

— Skąd wiedziałaś, że był wśród nas?

Spojrzałam na Barnes'a z dłonią na słuchawce, czekającego na odpowiedź. Wyraz jego twarzy świadczył o tym, jakby domagał się wyjaśnień. To już kolejny raz, kiedy widzę go takiego podejrzliwego.

Właściwie nie wiedziałam. Ruth mi powiedziała.

I właśnie w tym momencie jego, o wiele bardziej sceptyczny, wzrok padł na mnie.

— Co? — Wzruszyłam ramionami.

— Może podzielisz się przeciekami? — zapytał dość pretensjonalnie.

— Nie mam przecieków.

— To skąd wiedziałaś, że tu był?

— Nie wiedziałam.

Mirror Image: Ruthless | Bucky Barnes fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz