𝚇𝚇𝙸

716 57 198
                                    

𝚒 𝚖𝚊𝚍𝚎 𝚕𝚘𝚟𝚒𝚗𝚐 𝚢𝚘𝚞 𝚊 𝚋𝚕𝚘𝚘𝚍 𝚜𝚙𝚘𝚛𝚝
𝚒 𝚌𝚊𝚗'𝚝 𝚠𝚒𝚗

𝚜𝚘 𝚕𝚎𝚝'𝚜 𝚙𝚕𝚊𝚢.
~ '𝙱𝚕𝚘𝚘𝚍 𝚂𝚙𝚘𝚛𝚝' 𝚋𝚢 𝚂𝚕𝚎𝚎𝚙 𝚃𝚘𝚔𝚎𝚗

R U T H

Czekałam przed siedzibą, dopalając drugiego papierosa. Wypatrywałam samochodu, którym miał przyjechać Robert Core. Umowa spotkania była taka, że miał przybyć bez żadnych komunikatorów lub czegoś, przez co można by go namierzyć. Z kolei, abym była później pewna, że wrócił do domu, miałam otrzymać od niego SMS'a.

Zastanawiałam się czy sięgnąć po trzeciego papierosa. Chciałam się na czymś skupić, bo jedyne co miałam aktualnie w głowie, to świadomość potwornego zimna wokół. Mróz szczypał mnie już w nos i policzki.

Nagle dostrzegłam samochód skręcający do naszej siedzimy. Chwała Bogu.

Objechał klomb, zatrzymując się tuż przed schodami, na których stałam. Odsunął szybę i uśmiechnął się ciepło.

— Hej! Wsiadasz?

Początkowo zmarszczyłam brwi, ale z drugiej strony... To nie był taki głupi pomysł porozmawiać w aucie. Przynajmniej miałabym pewność, że nikt nie będzie podsłuchiwał zza drzwi.

Odwzajemniłam więc uśmiech i skierowałam się w stronę auta. Core wyszedł na zewnątrz i podszedł, by mi otworzyć. Podziękowałam skinięciem głowy i wsiadłam do samochodu. Za dosłownie kilka sekund do mnie dołączył.

— Rany, popsuło im chyba piec tam u góry — skomentował pogodę.

— Raczej wyjebało go z dołu, geniuszu.

— Okej, racja. — Zaśmiał się.

— Albo ci z góry próbują zatrzymać ludzi, żeby nie wychodzili z domu — prychnęłam. — Kto wie, może grają tym na zwłokę, dla nas. Byłoby super, bo... Zresztą, sam wiesz. Śmierć ponieśli ludzie, którzy nie powinni.

— Tak. Odczułem to mocno. — Uśmiechnął się smutno.

Przetarłam twarz dłońmi, po czym westchnęłam ciężko.

— Dobra, słucha-

— Swoją drogą, co słychać? Jak przygotowania do świąt? — spytał łagodnie, w tym samym czasie.

Popatrzyłam na niego z uchylonymi ustami. Nie wiedziałam co powiedzieć. Totalnie zbił mnie z tropu tym pytaniem.

— Do świąt? — spytałam, po czym zaczęłam się przez chwilę zastanawiać. — A który w ogóle dzisiaj jest?

— Szesnasty grudnia.

Oh, to rzeczywiście już niedaleko.

— Przygotowania do świąt... Cóż, nijak. — Utkwiłam wzrok w kierownicy. — Chyba nikt z nas nie ma do tego teraz głowy. I chyba jesteśmy tymi złymi, niegrzecznym dziećmi. Bo non stop dostajemy rózgi i nie potrafimy się pozbierać ze sprawą.

Mirror Image: Ruthless | Bucky Barnes fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz