𝚒 𝚏𝚎𝚎𝚕 𝚗𝚘𝚝𝚑𝚒𝚗𝚐 𝚏𝚘𝚛 𝚢𝚘𝚞.
~ '𝙵𝙴𝙴𝙻 𝙽𝙾𝚃𝙷𝙸𝙽𝙶' 𝚋𝚢 𝚃𝚑𝚎 𝙿𝚕𝚘𝚝 𝙸𝚗 𝚈𝚘𝚞▼
R U T H
Przeciskaliśmy się między ludźmi, niemalże biegnąc. Raz po raz wpadałam na kupujących, ale nie miałam czasu zatrzymywać się i za każdym razem przepraszać.
Czułam się nieco zdezorientowana przez otoczenie. Sklepy zostały świątecznie przystrojone, wszędzie migały światełka lampek i tak, jak zazwyczaj uwielbiałam przyglądać się tym wszystkim dekoracjom, tak tym razem niemalże działały mi na nerwy.
Obejrzałam się za siebie, ale nie dostrzegłam nigdzie porywaczy. Zatrzymaliśmy się z Barnes'em na uboczu, rozglądając kontrolnie. Ludzie patrzyli na nas z zaciekawieniem. Lada chwila, a wydawało mi się, że któreś z nich wyjmie telefon i zacznie nas nagrywać.
— Zaraz im oczy na wierzch wyjdą — mruknęłam z niezadowoleniem.
— Masz rozcięte czoło. Nie dziw się.
Matko. Z tego wszystkiego zdążyłam o tym zapomnieć. W dodatku nawet nie czułam bólu.
— Super — odparłam.
— Chodźmy na schody. — Chwycił mnie za ramię i skierował we wspomnianą stronę.
Ja jednak uwolniłam rękę z jego uścisku. Za każdym razem, kiedy mnie dotykał, czułam zirytowanie i dyskomfort. Nie wiem, czemu to robił, skoro tak bardzo nie chce mnie widzieć na oczy. Po co mu jeszcze kontakt fizyczny? Który, założę się, jemu chyba też zbytnio nie pomaga. Na moje policzki wpłynął delikatny rumieniec, co zezłościło mnie o wiele bardziej.
— W jakim celu, Barnes? — warknęłam.
— Bo tu krąży dwójka ochroniarzy. Rzeczywiście, brakowałoby nam, aby zauważyli twój stan, Berget.
— Nic mi nie jest.
— Z ich perspektywy wyglądałoby to inaczej, pomyśl choć trochę.
— Nie mów mi co mam robić, nie jestem dzieckiem.
— Właśnie się zachowujesz, jak jedno z takich. — Będąc już na ruchomych schodach, skinął głową na mijaną rodzinę kierującą się w dół, której dziecko stroiło jakieś fochy.
— A ty zachowujesz się jak kretyn i palant w jednym.
— Bardzo dojrzałe.
— A twoje niby jakie było?
Weszliśmy na pierwsze piętro i niestety, ale nie było tu tłumów. Szybkim krokiem przemierzaliśmy korytarz szukając jakiejś dogodnej... Kryjówki? Jakiegoś zakamarku? Przecież to nie ma sensu. Nie możemy siedzieć w jednym miejscu w galerii, bo prędzej czy później nas znajdą.
— Moje było poparte przykładem — odpowiedział dumnie, z tym jego głupkowatym uśmiechem.
— Ogromnie się cieszę, Barnes — warknęłam. — Mam ci pogratulować? Uścisnąć dłoń? A może kupić kwiaty?
CZYTASZ
Mirror Image: Ruthless | Bucky Barnes fanfiction
Fanfiction2 CZĘŚĆ SERII „MIRROR IMAGE" ▼ Bo czy jesteśmy w stanie naprawdę zatrzymać samych siebie? Zapobiec cierpieniu niosącym zniszczenie, kiedy demony ogarną nas bezlitośnie? „I jeśli się łudziłeś, jeśli serio miałeś nadzieję, że jakoś z tego wyjdziemy i...