Rozdział drugi

4.3K 385 42
                                    


Richie

Ceniłem samotność. Jeszcze bardziej ceniłem zlecenia, które nie zakładały niczyjego towarzystwa. Tym razem dostałem zlecenie w pakiecie z rodzeństwem i nie do końca mi to odpowiadało. Mógłbym zabić ją sam, ale nie byłbym w stanie pozbyć się całego klanu. I właśnie dlatego skończyłem w hotelowym salonie z gromadą pobudzonych ludzi, którzy czekali na moją decyzję. Obserwowałem ich dokładnie, by ustalić, jakie zadania mógłbym im przydzielić, by nie stracili życia.

– Czas ruszać – odezwałem się, skupiając na sobie uwagę.

– Gdzie idziemy? – zapytał Carter.

– Wy nigdzie. Ja idę na randkę z zabójczą pięknością.

– Zwariowałeś? – wzburzył się Jacob. – To nie misja samobójcza!

– Spokojnie. Zabiorę ją do pięknej, eleganckiej restauracji.

– Nie pajacuj.

– Czy tylko mnie interesują jej motywy?

– Wszyscy jesteśmy ciekawi, ale nie zamierzamy poświęcać życia, by poznać prawdę! – rzucił Vincent. – Niezależnie od tego, co nią kieruje, musimy ją zabić, zanim ona zbije nas.

– Nie zabije mnie w publicznym miejscu. Ja także nie zabiję jej. Tylko sobie porozmawiamy.

– To głupi pomysł – skomentował Seth.

– Być może. – Otworzyłem drzwi, przed którymi pojawił się Ashton. – Nie pisałem się na niańkę – wysyczałem.

– Nie jestem dzieckiem. Chcę pomóc.

– Kurwa! – Za moimi plecami stanął Jacob. – Spierdalaj stąd, zanim zrobi się gorąco.

Wiedziałem, że Ash zostanie, więc nie miałem zamiaru słuchać wymiany zdań między moimi braćmi. Wyszedłem z apartamentu, kierując się prosto do windy. Gdy byłem na zewnątrz, zatrzymałem się na chwilę przed drzwiami hotelu i rozejrzałem dookoła. Uśmiechnąłem się na widok kamery po drugiej stronie ulicy. Nadia Petrova otoczyła się kobietami o wielu talentach. Wśród nich znalazł się także ktoś, kto był niezłym hakerem. Wiedziałem, że jestem obserwowany i właśnie dlatego nie śpieszyłem się ze złapaniem taksówki. Gdy już to zrobiłem, podałem kierowcy adres pobliskiej restauracji, w której dzień wcześniej zarezerwowałem stolik. Uniosłem rękę, by spojrzeć na zegarek. Godzina mojej randki była już blisko.

Na miejscu usiadłem na wyznaczonym miejscu i ku mojemu zaskoczeniu, nie musiałem długo czekać, aż pojawi się Nadia. Ubrana była w obcisłą czarną sukienkę, a kolor na jej ustach w odcieniu krwistej czerwieni sprawił, że zacząłem zastanawiać się, czy chcę ją zabić, czy zerżnąć tak mocno, że zapomni jak się nazywa. Usiadła naprzeciwko mnie, zabrała kosmyk włosów z twarzy, odsłaniając zabójczo piękną buzię. Brązowe oczy były zimne, ostrzegały, ale także hipnotyzowały na swój sposób.

– Po co ten cyrk? – zapytała z krzywym uśmiechem.

– Pierwsze randki są najbardziej emocjonujące, nie uważasz?

– Emocje towarzyszą mi, gdy pociągam za spust. Chcesz się przekonać?

Uniosła brew, posyłając mi spojrzenie pełne wyzwania i gniewu.

Podszedł do nas kelner, ale żadne z nas nie miało ochoty na jedzenie. Oboje chcieliśmy tylko zakończyć tę rozmowę, wyciągając jak najwięcej informacji.

– Prosimy o butelkę najlepszego wina – powiedziałem od razu, a kiedy odszedł, ponownie skupiłem się na kobiecie. – Jak chcesz zabić mnie i moją rodzinę?

– Myślisz, że ci o tym opowiem? – zapytała drwiąco.

– Długo to planowałaś?

– Rozmawiasz z godnym siebie przeciwnikiem, a zadajesz takie pytania?

– Nie chodzi nawet o to, że cię nie doceniam. Po prostu jestem ciekaw, jak wpadłaś na pomysł, że może ci się to udać.

Kelner wrócił z winem. Miałem wrażenie, że rozlewa je wieczność. Kiedy w końcu odszedł, Nadia odpowiedziała.

– Wiem, że lubisz się bawić. Czasami kilka chwil, czasami godzin, a w niektórych sytuacjach nawet i dni. Ja natomiast załatwiam sprawę szybko, bo nie lubię marnować czasu. Właśnie dlatego nie podoba mi się twoja gra.

– Zabijasz, nie czerpiąc z tego satysfakcji? Zawiodłaś mnie. Jednak nie jesteś godnym przeciwnikiem.

Jej warga zadrżała, a oczy zwęziły się.

– Chcesz się bawić?

– Kurwa – rzuciłem na wydechu. – Nawet nie wiesz jak bardzo. Będziesz moją ulubioną laleczką.

Uniosła się i pochyliła w moją stronę.

– Kiedy wyrwę ci jaja, to ty będziesz moją laleczką.

Złapała za butelkę wina i ruszyła w stronę wyjścia.

– Już nie mogę się doczekać! – krzyknąłem, zwracając na siebie uwagę wszystkich klientów. – Dziewczyna planuje zrobić mi niespodziankę w hotelu. Wiecie o co chodzi.

Zaśmiałem się, widząc zawstydzenie każdego, kto jeszcze przed chwilą patrzył na mnie z dziwnym zainteresowaniem. Wypiłem wino z obu kieliszków, rzuciłem banknot na stolik i wyszedłem z restauracji, zastanawiając się, czy to spotkanie cokolwiek mi dało.

Na zewnątrz wyciągnąłem telefon, po czym wybrałem numer Alexa, który odebrał niemal od razu.

– Wszystko jest już gotowe.

– Masz ją?

– Oczywiście.

– Zaraz tam będę.

– A co z resztą? Powiedzieć im, czy dalej zamierzasz udawać, że twój plan jest inny?

Tylko Alexander wiedział, dlaczego wyciągnąłem Nadię z domu. I tylko on mógł wykonać zadanie, które mu powierzyłem.

– Tak, teraz możesz im powiedzieć. Spotkajmy się na miejscu.

Uśmiechnąłem się na myśl o zbliżającej się zabawie. Dominująca część mnie cieszyła się ze zlecenia ojca. Igranie ze śmiercią było dla mnie jak narkotyk. Potrzebowałem tego i robiłem wszystko, by jak najmocniej poczuć śmierć. A Nadia... Nadia była idealnym dilerem.

Blakemore Family. Tom 4. Richie - ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz