Richie
– Ty zostałeś postrzelony, a ona skończyła w gorszym stanie – skomentował Ashton.
Stałem z nim w szpitalnym korytarzu i miałem coraz większą ochotę wyrządzić mu krzywdę. Nie przestawał gadać, a to doprowadzało mnie do szaleństwa. Wyglądało na to, że dzień śmierci ojca był najlepszym dniem w jego życiu.
– Muszę powiadomić matkę i Davinę. Porozmawiać z Alexanderem i Vincentem, zanim zaczął zabijać się o miejsce ojca. Zostają też jego ludzie, nie wszyscy będą lojalni – mówiłem bardziej do siebie niż do niego.
– Wszyscy myślą, że zabił go Iwan, a my przyszliśmy za późno. Dlaczego mieliby nie być lojalni?
Głowa mi pękała. Co prawda historia o zabójstwie naszego ojca z rąk Iwana wydawała się mieć sens. Mimo wszystko wątpiłem, że pójdzie łatwo.
– Reszta czeka, aż przyjdę.
– Po pierwsze, pieprzysz od rzeczy. Po drugie, robisz wszystko żeby nie myśleć o Nadii. A po trzecie, weź się w garść.
Zmierzyłem brata wzrokiem, ale musiałem przyznać mu rację. Zachowywałem się jak szaleniec. W końcu lekarz opuścił pokój, w którym była Nadia. Podszedł do mnie niepewnym krokiem, od początku unikając kontaktu wzrokowego.
– Panie Blakemore, nie powinienem udzielać panu jakichkolwiek informacji o stanie zdrowia pacjentki, ale zdaję sobie sprawę, że pan nie odpuści.
– Dobrze pan kombinuje. Co z nią? – zapytałem zanadto pobudzony.
– Jej stan jest stabilny. Ma połamane żebra, kilka otarć, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Musi jednak zostać tutaj przynajmniej kilka dni.
Po tych słowach spojrzał na mnie po raz pierwszy. Patrzył tak, jakby czekał na pozwolenie zatrzymania jej tutaj.
– Jeśli musi.
– Może pan do niej zajrzeć.
Zawahałem się. Ruszyłem jednak, bo Ash by nie odpuścił. Wszedłem do środka i zbliżyłem się do ledwo przytomnej kobiety. Zanim zdążyła otworzyć usta, odezwałem się pierwszy.
– Chciałaś mnie zabić, czy dokładnie wiedziałaś gdzie strzelasz?
Już po jej minie znałem odpowiedź.
– Spanikowałam – wychrypiała, po czym uciekła ode mnie wzrokiem. – Nie myślałam trzeźwo, w głowie miałam tylko jedną myśl. Nie byłam sobą.
Nie chciałem wiedzieć więcej. Dowiedziałem się tego, co było dla mnie ważne. Odwróciłem się na pięcie i opuściłem jej salę. Na korytarzu minąłem Ashtona, który niestety dogonił mnie, gdy stanąłem przed windą. Wszedł za mną do środka i wykorzystał fakt, że oprócz nas nie było nikogo.
– Dlaczego wyszedłeś tak szybko? Co się stało?
– Przyznała, że chciała mnie zabić – wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
– Cóż... wiedziałem, że ta miłość jest zabójcza, ale nie sądziłem, że dosłownie.
– Nie pieprz o miłości!
– Jak na kogoś, kto nie kocha, bardzo emocjonalnie zareagowałaś.
– Zamknij się – powiedziałem zrezygnowany.
Drzwi windy otworzyły się, od razu ruszyłem w stronę drzwi. Mój samochód stał tuż przed wejściem. Wsiadłem do niego i niechętnie poczekałem na Asha.
– Nie chcę o niej słyszeć – odezwałem się, patrząc przed siebie. – Dla mnie jest martwa i tak zostanie.
– Jak chcesz.
Odpaliłem silnik, zastanawiając się, co powinienem zrobić najpierw. Z jakiegoś powodu bracia uznali, że sam muszę się tym zająć. To miała być nagroda czy kara za zabicie ojca? Sam najchętniej wyjechałbym jak najdalej i nie wracał do tego miejsca przez najbliższe lata. Pocieszał mnie fakt, że jeśli wszystko załatwię szybko, będę mógł to zrobić.
Wszyscy czekali na mnie w rodzinnym domu. Większość mojego rodzeństwa była na dworze. Nie dziwiło mnie to, żadne z nich nie chciało być posłańcem złych wieści. Z drugiej jednak strony, wcale nie były złe. Jacob i Vincent zdążyli sprowadzić swoje żony, pojawiła się także Katherine, która z pewnością próbowała wyciągnąć prawdę z Cartera. Widziałem to, gdy tylko na niego spojrzałem. Wyglądał tak, jakby był na skraju załamania psychicznego. Moja siostra nawet świętego doprowadziłaby do takiego stanu. Miała dar.
– Richie! – Davina rzuciła się na mnie, gdy tylko przekroczyłem próg domu.
– Cześć, skrzacie.
– Co się dzieje? – Odsunęła się i spojrzała mi w oczy. – Czekacie na tatę? Coś się wydarzyło, prawda?
– To skomplikowane.
– Mam iść do pokoju i siedzieć cicho, gdy dorośli będą rozmawiać? – zapytała zawiedziona.
Rzadko kiedy zastanawiałem się, jak moja najmłodsza siostra radzi sobie sama w domu z takim tyranem jak ojciec. Nie dlatego, że mnie to nie obchodziło. Wolałem nie angażować się w te sprawy bardziej niż powinienem. Pocieszałem się myślą, że ją traktował najlepiej z nas wszystkich.
– Niezupełnie. Chciałbym porozmawiać z wami wszystkimi. Gdzie mama?
– W kuchni z Ashtonem. Swoją drogą to dziwne, że tak po prostu tu wszedł.
– Powiedz jej, że czekamy w salonie.
Davina kiwnęła głową i poszła w stronę kuchni. Odwróciłem się na dźwięk hałasu dobiegającego za moich pleców. Moi bracia wchodzili niepewnie do środka, jakby bali się, że wyjawienie prawdy zrzucę na któregoś z nich.
– Czy wy, kurwa, nie wiecie, że nie wolno mi się, do chuja, denerwować? – wycedziła Katherine.
– A więc się nie denerwuj – odparłem beznamiętnie.
– Jeśli zaraz nie powiesz mi, co się stało, zostaniesz ojcem chrzestnym!
Carter stłumił śmiech, czego nie potrafiła zrobić Avery. Miała szczęście, że Kat ją lubiła i w odpowiedzi posłała jedynie ostrzegawcze spojrzenie.
– Za chwilę wszystkiego się dowiesz.
Przeszliśmy do salonu, po chwili dołączyła do nas mama z Ashtonem. Kiedy byliśmy w komplecie, usiadłem na fotelu, na którym zwykł siedzieć ojciec. Spojrzałem na matkę i Davinę, które wpatrywały się we mnie wyczekująco.
– Ojciec nie żyje – powiedziałem bez emocji.
Nastała cisza, którą po chwili przerwała Katherine.
– Komu mam za to dziękować?
– Ojcu chrzestnemu – odpowiedział Seth.
– Zabiłeś go? – Kat zapytała zaskoczona. – Jak? Zakładałam, że zrobi to Jacob, albo Vincent, ale nie ty.
– Miłość dodaje odwagi – Alex rzucił pod nosem, myśląc pewnie, że tego nie usłyszę.
Skrzywiłem się i choć miałem ochotę to skomentować, wolałem milczeć.
– Musimy zorganizować pogrzeb, zawiadomić wszystkich, ktoś musi przejąć jego... obowiązki, zadbać o wszystko. Powinnam chyba uporządkować rzeczy, które do niego należały – matka zaczęła mówić jak opętana.
Patrząc w jej oczy widziałem zagubienie. Nie smutek, żal, nie rozpacz. Była zupełnie nieobecna. Aleander podszedł do niej, położył dłonie na jej ramionach i poczekał, aż na niego spojrzy.
– Zajmiemy się tym.
Davina nie spuszczała ze mnie wzroku. Jeśli komuś miałoby być żal ojca, to tylko jej. Nie miałem siły, ani ochoty na konfrontację z siostrą. Choć większość z nas wiedziała, co się wydarzyło, wszyscy zachowywali się tak, jakby dopiero poznali prawdę. Wstałem z fotela i ruszyłem do wyjścia. Wiedziałem, że nie jest to dzień, w którym opuszczę Nowy Jork, ale musiałem odpocząć.
CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 4. Richie - ZAKOŃCZONA
RomansaRichie Blakemore uważany był za psychopatę, nawet wśród swojej rodziny. Jeden z najlepszych zabójców na zlecenie uwielbiał zadawać ból, a śmierć nie była dla niego niczym niezwykłym. Wyróżniał się na tle swoich braci, co w ogóle nie było dla niego p...