Rozdział czwarty

4.6K 382 28
                                    


Richie

– Jest coś, o czym znów nam nie mówisz? – zapytał z wyrzutem Jacob.

– Nie wściekaj się braciszku.

– Pytam poważnie.

– Nie. Czekamy.

Siedziałem na jednym z krzeseł i w milczeniu przyglądałem się chodzącej wzdłuż pomieszczenia Nadii. Była kurewsko seksowna, a przez to po głowie chodziły mi coraz bardziej popieprzone myśli. Chyba po raz pierwszy przestraszyłem się sam siebie, gdy dotarło do mnie, co chciałbym z nią zrobić. Nie byłem jednak aż takim pojebem. Wiedziałem jednak, że dzisiejszej nocy nie spędzę sam.

– Już są – odezwał się podekscytowany Ashton.

Spojrzałem na niego, gdy dotarło do mnie, że mój młodszy braciszek nie jest już dzieciakiem. Wyglądało na to, że kończąc dwadzieścia jeden lat, dorobił się mózgu. Lepiej późno niż wcale.

Kilka chwil później do pomieszczenia wpadły ubrane na czarno kobiety. Każda z bronią w dłoni, wycelowaną prosto w nas.

– Czyżby mój najpiękniejszy sen w końcu się spełnił? – zapytałem przeciągle, leniwie lustrując każdą z nich. – Dobrze się składa, bo mam ochotę na niegrzeczne zabawy.

Ktoś za mną się zaśmiał, byłem pewien, że to Ash.

– Nie ruszaj się, bo odstrzelę ci łeb! – krzyknęła czarnowłosa dziewczyna z rosyjskim akcentem.

Uniosłem ręce, uśmiechając się beztrosko.

– Nie zamierzam przeszkadzać wam w odbiciu szefowej. Śmiało.

Każda z nich spojrzała na mnie nieufnie. Jedynie Nadia nie wyglądała na zaskoczoną. Czyżby zrozumiała, że naprawdę chcę się zabawić? Śmierć mogła poczekać.

– Idziemy – odezwała się Nadia, ruszając w stronę wyjścia.

Gdy była tuż przy drzwiach, spojrzała na mnie przez ramię, posyłając spojrzenie pełne groźby. Na ten widok kącik moich ust uniósł się nieznacznie. Już niedługo mieliśmy spotkać się ponownie.

– Jak długo będziesz się bawił? – zapytał Vincent, gdy tylko zostaliśmy sami. – Przypominam ci, że nie jesteśmy tu na wakacjach.

– Rozumiem, że śpieszysz się do żony, Vin. Powiedz mi jednak, czy nie interesuje cię, dlaczego ojciec tak bardzo pragnie jej śmierci? Dlaczego ona pragnie jego śmierci?

– I naszej przy okazji – wtrącił ponuro Alex.

– Oczywiście, że interesuje, ale w tym tempie będziemy tu siedzieć jeszcze kilka tygodni, a przypominam ci, że nie mamy na to czasu. Zresztą ojciec lada moment przypomni ci o zadaniu.

I tu musiałem przyznać mu rację. Ojciec chciał głowy Petrovy szybko. Bał się jej i z pewnością nie chciał, by ktokolwiek dowiedział się dlaczego. Zabójcza piękność może i była groźna, ale nie na tyle, by wysyłać nas wszystkich do jej miasta. Było coś więcej.

– Wracamy, czy będziemy tu nocować? – zapytał znudzony Angelo.

– Wracamy.

Wstałem z krzesła i razem z resztą ruszyłem do wyjścia. Na zewnątrz podszedłem do zaparkowanego mercedesa, którym wcześniej Alex przywiózł dziewczynę. Brat otworzył drzwi od kierowcy i spojrzał na mnie.

– Podwieźć cię gdzieś?

Zastanowiłem się przez moment. Zerknąłem na resztę, która dochodziła już do bramy fabryki, by jak najszybciej złapać taksówki i znaleźć się w hotelu. Ponownie popatrzyłem na brata.

Blakemore Family. Tom 4. Richie - ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz