Rozdział dwudziesty siódmy

3.8K 395 21
                                    


Nadia

Przez kilka złamanych żeber nie mogłam wyjść ze szpitala i opuścić pieprzonego Nowego Jorku. Marzyłam, by znaleźć się w domu, z dala od miasta, które przyniosło mi tylko cierpienie. Miałam nadzieję, że szybko się stąd wydostanę. Niestety nic jednak na to nie wskazywało. Gdy rozważałam wyjście na własne żądanie, ktoś wszedł do mojego pokoju. W progu stanęła Raja, która niepewnie weszła do środka. Wiedziała, że będę na nią wściekła za przyjazd do tego miasta. Mimo wszystko nie byłam w stanie długo się na nią gniewać, zanim do mnie podeszła, złość zupełnie minęła.

– Co tu robisz? – zapytałam, próbując przybrać lepszą pozycję.

Siostra od razu rzuciła mi się na pomoc, próbując poprawić mi poduszkę, co nie było łatwe w moim stanie. Kiedy w końcu jej się udało, usiadła na krześle tuż obok łóżka i ze skupieniem na mnie spojrzała.

– Musiałam cię zobaczyć i upewnić się, że wszystko z tobą w porządku.

– Przyjechałaś tu sama?

Pokręciła głową.

– Z Mią i April. Reszta dziewczyn została w domu. Dostałyśmy dwa nowe zlecenia, więc postanowiły zająć się nimi.

– To dobrze. Kilka odrzuconych zleceń i przestaniemy się liczyć.

– Jak się czujesz?

– Cóż, bywało lepiej.

– I gorzej. Mogłabyś być martwa. Miałaś się mną opiekować, a nie iść prosto na śmierć!

W jej oczach pojawił się gniew. Całkowicie to rozumiałam.

– Posłuchaj, nie wiem, co się ze mną działo. Nie byłam sobą. W głowie miałam tylko jedną myśl i nie potrafiłam jej wyrzucić. Nigdy wcześniej nie przeżyłam czegoś podobnego. Jakby ktoś zawładną moim umysłem.

– Nie pamiętam, żebyś kiedykolwiek była w takim stanie – przyznała ponuro. – Mimo wszystko wybrałaś sobie zły moment na opętanie.

Zaśmiałam się krótko, po czym od razu skrzywiłam się z bólu.

– Ciesz się, że w tym amoku nie zabiłam Richiego – powiedziałam cicho.

– Co u niego? Pewnie jego rodzina odetchnęła z ulgą.

– Nie wiem.

– Nie przychodzi do ciebie?

– Nie.

– W sumie nie powinnam się dziwić. Strzeliłaś do niego. – Wzruszyła ramionami, obdarzając mnie spojrzeniem pełnym wyrzutu.

– Nie wiem, co we mnie wstąpiło.

– Zamierzasz coś z tym zrobić? Przeprosić go?

– Nie chce mnie widzieć.

Raja zaśmiała się ironicznie.

– Nadia Petrova szanuje zdanie mężczyzny, który nie chce jej widzieć. Świat się, kurwa, kończy.

– Od kiedy jesteś taka uszczypliwa? Nie poznaję cię.

– Nie ma już Blakemore'a, poznałam jego synów. Przestałam się bać. Mogę w końcu zacząć nowe życie, bez strachu o to, że ktoś z nich dorwie nas pierwszy. Nawet nie wiesz, jak wielką ulgę poczułam, gdy to do mnie dotarło. I jeszcze zakochany w tobie Richie, który...

Dopiero wtedy ugryzła się w język. Trochę za późno.

– Co powiedziałaś?

– Że poczułam ulgę – odpowiedziała na jednym wdechu.

Blakemore Family. Tom 4. Richie - ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz