- REGULUSIE gdzie jesteś? - Obudził go głos Evana jednak, zamiast wstać, przykrył małą poduszką swoją twarz. Było mu niewygodnie, nogi miał ułożone pod dziwnymi kątami, jedna ręka sięgała podłogi, głowa pulsowała irytującym bólem. Nie wyspał się, kilkukrotnie budził się w nocy, a raz wręcz spadł z kanapy. - REG.
- Tutaj - odpowiedział nie odciągając materiału od ust, a sama wskazówka też nie była specjalnie precyzyjna. Jednak po kilkunastu sekundach tupot stóp na schodach ucichł, a jego przyjaciel ponownie się odezwał.
- Jest piętnaście minut przed ósmą, a ty nawet się nie podniosłeś... - Reg cicho jęknął. - Czy ty masz na sobie jego ubrania. - Oczy Blacka zaszły łzami, ale powstrzymywał je przed wypłynięciem na jego policzki. - Wstawaj!
Chłopak nie miał litości, wyrwał poduszkę ze słabego uścisku Regulusa, po czym podniósł go do pozycji siedzącej. Sięgnął po kawę, która stała tam od zeszłego dnia i wcisnął ją w dłonie Blacka.
- Idę po coś twojego - odezwał się ponownie. Miał podejrzenia, że skoro Reg ma na sobie ubrania Pottera, to napatoczył się na nie i nie mógł sobie odmówić. Był przekonany, że nie odważył się wejść do sypialni, zwłaszcza że spał na kanapie w pracowni. Wrócił po kilku minutach, niósł taliowaną koszulę, czyste spodnie z kamizelką do kompletu i bieliznę, oprócz ubrań miał trzymał szczoteczkę do zębów i ręcznik. - Idź doprowadzić się do porządku. - Rzucił tylko i rozsiadł się na kanapie. Gdy Regulus wrócił, miał lekko zaczerwienione oczy, ale za to z jego policzków zniknął zarost, krótkie włosy były ułożone, a strój nienaganny. Po chwili już stali w przedpokoju Evana. Regulus dodatkowo był uzbrojony w torbę i płaszcz, a z kuchni usłyszeli śpiewającego Angel Eyes Henrego. W całym mieszkaniu unosił się zapach świeżej kawy i topionego sera.
Gdy weszli do kuchni oprócz blondyna, który właśnie wykładał ostatnie tosty na talerz, zobaczyli Pandorę, która już myła swój kubek dośpiewując chórki oraz Ketherinę, która była w trakcie posiłku. Evan złapał gorącą kanapkę, a Rega popchnął w kierunku stołu. Wszyscy, widząc jego zaciśnięte szczęki i czerwone oczy nie zadawali pytań, tylko przeszli do standardowego dnia, za co Black był im niezmiernie wdzięczny.
Przed dziewiątą cała trójka znalazła się już na uniwersytecie medycznym i stali przy auli nr 12 gdzie mieli mieć pierwszy wykład z chemii organicznej. Przed wejściem był spory tłum kolorowych ludzi, duża część z nich witała się z Henrym i Katheriną, a Regulus trzymał się na uboczu. Gdy tylko drzwi do auli się otworzyły, on się do niej wślizgnął i usiadł w drugim rzędzie. Na pulpicie rozłożył notatnik i dwa długopisy. Już w Hogwarcie dbał o estetykę własnych notatek.
Na katedrę wdrapał się mężczyzna około sześćdziesiątki, który nieznośnie przypominał mu Horacego Slughorna, przez którego był zapraszany na herbatki i przyjęcia pod nazwą Klubu Ślimaka. Profesor opowiadał, że obecność nie jest obowiązkowa, więc jeśli ktoś się spóźni choćby minutę, to ma nie wchodzić do auli. Przypomniał, że przedmiot kończy się egzaminem, a temat jest na tyle istotny, że przy wyliczaniu średniej z całego semestru ta ocena będzie mieć wagę pięć. Był tylko jeden równie istotny przedmiot na pierwszym semestrze, chemia ogólna i nieorganiczna prowadzona przez jego żonę. Państwo Williams byli legendami tego uniwerku, zasłynęli z tego, że średnio 40 procent studentów rezygnowało dzięki nim z kierunku farmacji.
Gdy pierwsze wykłady skończyły się po półtej godziny Regulus uprzątnął swoje notatki i ruszył w kierunku drugiego skrzydła budynku, gdzie w auli 23 mieli mieć pierwsze zajęcia z anatomii. Nawet nie zauważył, gdy u jego boku pojawiła się Lucy.
- Cześć, jak minął ci weekend? - Zapytała uśmiechnięta.
- Cześć. - Regulus nie spodziewał się, że ktoś poza Henrym i Kat go zaczepi. - Było ok.
CZYTASZ
W różne strony - Jegulus
Fanfiction"Regulus obrócił się w miejscu i uciekł z Grimmauld Place tak jak trzy lata wcześniej, tylko tym razem nie teleportował się uciekając przed śmierciożercami, a przed Jamesem. " II część "W słuszną stronę", bez pierwszej części raczej połapiecie co si...