26.10.1982 r. - dzień

358 26 15
                                    

Henry razem z Regulusem stali przed salą numer 19 czekali na nauczyciela francuskiego. Gabriel pojawił się o 8:25 i zastał tę dwójkę przed drzwiami, blondyn siedział na podłodze i mówił, że bruneta brakowało na sobotniej posiadówce, bo tym razem wybrali się do baru razem z Georgiemi jego paczką. Regulus stał pół metra od niego z wyuczoną obojętnością i tłumaczył, że był z kotem u weterynarza i nie mógł tego przesunąć. Prawda była taka, że był z Survie, ale wcześnie rano, później wolał zostać w domu. Ostatecznie czytał romans przy lampce wina, a skończył płacząc w jeden ze swetrów, który James przypadkiem musiał zostawić w ich domu.

- Dzień dobry. - Odezwał się Blanc. - Panowie, zapraszam na wspólną część pisemną, później zrobimy ustna indywidualnie.

- Dzień dobry, - odpowiedzieli, po czym weszli do sali, usiedli w ławkach w pierwszym rzędzie. - Reg masz kartkę?

Regulus nie odpowiedział, tylko wyciągnął drugi równo przycięty arkusz grubego papieru i podał koledze. Po chwili Gabriel z mocnym francuskim akcentem dyktował im zdania do napisania ze słuchu, a później dał kilka zadań związanych z gramatyką. Henry później przyznał, że egzamin był dla niego trudny, wcześniej uczył się tego języka, ale rzadko miał możliwość go używać, przez co czuł, że ma duże braki na tym polu.

- No dobrze, kto chce pierwszy na część ustną? - Zapytał wykładowca, gdy skończyli część pisemną.

- Może ja. - Zgłosił się Henry na ochotnika, przede wszystkim chciał mieć to za sobą, a poza tym wolał nie występować po Regulusie, po krótkim pokazie jego umiejętności wiedział, że dla Blacka to niemal język ojczysty.

Regulus wyszedł na korytarz i powoli przechodził od jednego końca do drugiego. Musiał przyznać, że lekko się denerwował, nigdy nie używał francuskiego w tak oficjalnych okolicznościach. Choć czy rozmowy na temat zakazanych eliksirów i brutalnych klątw w gotyckich murach rodziny Black, czy jak też lubili się określać Noir (czarny), nie były oficjalnymi okolicznościami? Dla niego jaki nastolatka - zdecydowanie tak, a ta część rodziny traktowała go o wiele poważniej niż Bellatrix, czy Cygnus Black. Zagryzł lekko policzki i dalej krążył po stosunkowo pustym korytarzu. Pojedyncze osoby go mijały, jakiś chłopak ustawił się pod salą numer 13 i chyba czekał na zajęcia. Po kilkunastu minutach z sali numer wyszedł niezadowolony Henry.

- Jak było? - Zapytał cicho Regulus.

- Odpytał mnie, sprawdził egzamin, w piątek muszę być znowu na zajęcia. - Regulus z odruchu położył pocieszająco dłoń na jego ramieniu.

- Egzamin był trudny, to prawda.

- Ty sobie poradzisz świetnie. - Henry lekko się uśmiechnął. - Dobra, idę na łacinę, mam zwolnienie tylko na spóźnienie, a nie na całe zajęcia.

- Powiedz, że ja jeszcze jestem na zaliczeniu...

- Regulusie, czy mogę cię prosić? - Ton Gabriela był lekko zniecierpliwiony.

- Oczywiście. Przepraszam. - Regulus wszedł i nie wiedział, czy ma usiąść, stanąć przed katedrą czy powiedzieć, że też będzie chodzić na zajęcia jak Henry bez podchodzenia do egzaminu ustnego. Brunet wyszedł zza swojego biurka i oparł się o nie z lekkością.

- Je t'ai poussé parce que je ne voulais pas qu'Henry te donne les matières à passer. Vous n'avez pas besoin d'être coupé, vous pouvez prendre la place que vous voulez. (Ponagliłem cię, bo nie chciałem, żeby Henry przekazał ci tematy do zaliczenia. Nie musisz stać jak na ścięcie, możesz zająć miejsce, jakie chcesz.) - Jego ton ponownie był łagodny, a akcent mocny. Regulus uznał, że rozpoczęcie egzaminu od zwykłej rozmowy pozwala mu się wykazać.

W różne strony - JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz