18.03.1983 r. - nadal noc

327 23 15
                                    

Potter szedł pierwszy, dotarł aż do krawędzi podwórka i tam zatrzymał się opierając się o płot. Odwrócił się wtedy w kierunku Regulusa i skupił się na jego twarzy w świetle księżyca, który się powoli zmniejszał.

- Co się między wami nie zmienia? - James wypluł z siebie to pytanie jako ostatnią rzecz, którą jego głowa zarejestrowała przed wyjściem z domu przyjaciół. Regulus wziął głęboki wdech, zaciskając zęby na policzkach.

- To, że NIE zgodziłem się na trójkąt, ponieważ coś między nami buduje się od nowa. Ten pocałunek sprzed chwili może nie wyglądał specjalnie niewinnie...

- Nie wyglądał niewinnie? Wyglądał jakby był wstępem do grupowego pieprzenia, które wcale nie miało być nowością dla waszej trójki! Wiesz, jak to dla mnie wyglądało?! - James cały lekko się trząsł ze zdenerwowania.

- Dostałem od nich propozycję takiej zabawy dzisiaj przed imprezą...

- No tak... Ares od zawsze był twoją słabością, ale ten Julian to już przesada, jesteś na każde jego zawołanie. Pojawił się znikąd i w chwilę owinął sobie twoją osobę wokół małego palca i oczekuje, nie wiadomo jakich zboczeń!

- No nie... znasz Aresa, ale o takie propozycje posądzasz Juliana! To nie on zaprosił mnie do tej fantazji i teraz uwaga, ze względu na ciebie, James. Nie wiem, jak to robisz, że wszyscy moi znajomi nagle stają po twojej stronie. Z drugiej strony - Regulus mimowolnie się uśmiechnął - Julian też ma jakiś czar w sobie, bo to Ares wyszedł z tą propozycją ze względu na komfort Juliana. On protestował ze względu na twój komfort, a ja nie udzieliłem żadnej odpowiedzi, bo nie mam pojęcia ani na czym stoimy, ani na czym chcę stać razem z tobą.

- A chciałbyś spełnić taką fantazję? - ze mną, chciał dodać, ale się powstrzymał. Po tym, co usłyszał James, już znacznie spokojniej zadał to pytanie.

- Zawsze lubiłem zabawy w kilka osób, są ciekawe i dają nowe możliwości, więc pod względem fizycznej przyjemności chciałbym, ale nie jest to moim priorytetem. Nie chcę zburzyć tego, co powoli tworzymy - ton Regulusa był spokojny. - Jednak musisz wiedzieć, że cokolwiek się między nami nie stworzy, to nie zrezygnuję z przyjaźni Juliana, nieważne ile niemoralnych propozycji od niego usłyszę, jest dla mnie ważny.

- Czemu on jest taki wyjątkowy? Szczerze, gdy o nim usłyszałem po raz pierwszy, na początku roku, to myślałem, że to taki sam jednorazowy numer jak milion innych i niespecjalnie mnie to ruszyło. Byłem pewny, że gadki o przyjaźni to kit dla Luńka, bo on strasznie martwił się twoim stylem życia, ale potem jeszcze była ta sytuacja na uniwersytecie... i naprawdę przepraszam, że wtedy postawiłem cię w tak niezręcznej sytuacji, ale on jakby chciał cię bronić. Postawił się przede mną, jakbym był największym złem tego świata, a nawet go o to nie prosiłeś. Przyprowadziłeś go też na urodziny Luniaka, a na nich dowiedziałem się, że już wcześniej byłeś z nim w barze. Teraz nazywasz go przyjacielem, a raczej nie szastasz tak wielkimi słowami.

Regulus przymknął powieki i lekko zacisnął zęby na policzkach. Usiadł na wilgotnej, zimnej trawie co go lekko otrzeźwiało, a gdy poczuł znajomy ból w jamie ustnej, miał poczucie panowania nad sytuacją. Wziął głęboki wdech i dopiero spojrzał na Jamesa, który walczył sam ze sobą, żeby nie wycofać wszystkich pytań, odsunąć się i więcej nie ranić Regulusa. Nie spodziewał się tak zbolałej miny przy pytaniu o zwykłą znajomość.

- Obserwowałeś mnie, ale nie wiesz o wszystkim, co mnie spotkało w ciągu tych miesięcy. Powiedz mi, co robiłeś w sylwestra?

- Byłem tutaj ze znajomymi, a ty? - James odpowiedział nie wiedząc, po co to pytanie.

- A ja unikałem ciebie, mojego brata, Remusa, wszystkich, którzy by mi przypominali o tym, że uległem ci w święta. Poszedłem do mugolskiego baru razem z Evanem, Katheriną i znajomymi ze studiów. W ciągu pierwszej godziny pozwoliłem typowi obciągnąć mi w toalecie, bo myślałem, że wtedy pocałunki z tobą przestaną mieć aż takie znaczenie. Zresztą to była niezawodna strategia. Tym razem nie było to tak skuteczne jak zawsze, bo nasze... doświadczenia były zaledwie kilka dni wcześniej. Spotkałem drugiego typa, takiego, z którym korzystaliśmy z okazji za każdym razem, gdy na siebie wpadaliśmy. Miał być kolejną odskocznią, kolejnym murem, który odgradzałby mnie od ciebie, jednak Charles - skrzyswił się mówiąc to imię - miał gorszy dzień i próbował wykorzystać mnie na środku parkietu. Jedną rzecz zrobił dosłownie jak Crouch i mnie sparaliżowało. - Głos Blacka osłabł i lekko zadrżał, więc James opadł na kolana przed Regiem, żeby być bliżej niego i wszystko słyszeć. - Julian to wszystko zauważył i uratował z opresji. Tak się poznaliśmy. Odciągnął mnie od Charlsa, wywalił go z klubu, a mnie uspokoił, zaopiekował się mną, mimo że nie musiał. Gdy doszedłem do siebie była już północ. - Regulus lekko się uśmiechnął - on mnie pocałował i uciekł, ale to już mało istotne. - Regulus się zaśmiał, a James mu zawtórował. - Dlatego jest ważny, jest wyjątkowy.

W różne strony - JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz