Regulus nie chcąc robić scen na placu, a przy tym ryzykować, że Julian ich zauważy, zaprosił Gabriela do domu. Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły, rzucił zaklęcie tempus, dzięki któremu dowiedział się, że już dawno po dwudziestej drugiej. W ciszy odwiesił zaśnieżony płaszcz i schował osuszone ze śniegu buty do szafki, podobnie potraktował obuwie swojego gościa. Przed nimi pojawił się Stworek, a Gabriel zareagował tylko głębszym wdechem na nagły widok skrzata.
- Panie Regulusie, czy Stworek może coś dla pana zrobić?
- Proszę, przynieś wazon z wodą do salonu i przygotuj dwie gorące herbaty. - Krótko stwierdzi Black, po czym zwrócił się do Blancka. - Przejdźmy do salonu.
Tak też zrobili, a Regulus czuł, jak starszy uważnie go obserwuje. Black cały czas obracał w dłoniach białą różę, zatrzymał się przy kominku i dopiero wtedy spojrzał w stronę Gabriela, który stał z dłońmi opartymi o oparcie kanapy. Zmierzyli się spojrzeniem, dzieliło ich kilka metrów i mebli. Uroczy uśmiech zniknął z ust Blacka, a skóra Gabriela powoli przybierała zwykły odcień, zamiast rumieńców mrozu.
- Więc wystawiłeś mnie. - Odezwał się Gabriel z oskarżeniem wypisanym na twarzy.
- Plany mi się zmieniły - Regulus starał się zachować spokój.
- Mogłeś mi powiedzieć.
- Nie musiałeś stać pod moim domem jak pies. Mieliśmy się spotkać u ciebie, więc trzeba było siedzieć we własnym mieszkaniu. - Odparował Regulus.
- Wtedy bym cię nie spotkał.
- A jeśli ja byłem w twoim mieszkaniu i odbiłem się od drzwi? - Zripostował Reg.
- Masz swoje magiczne sztuczki, znalazłbyś mnie. - Gabriel odepchnął się od kanapy i przeszedł przed nią skracając dystans. - Wolałeś jakiegoś studenciaka ode mnie.
- Tylko przypomnę, że nic nas nie łączy poza seksem, możesz się uznać za wydymanego - Regulus zagryzł policzek i zacisnął dłonie na delikatnej łodydze róży.
- Zwykła przyzwoitość kazałaby ci przyjść na umówione spotkanie.
- Spotkanie z Julianem było ciekawsze. - Regulus odpowiedział impulsywnie, zawsze starał się być w takich sytuacjach chłodnym i wyrachowanym, jednak tu krew w nim zawrzała. Od dawna obawiał się sytuacji, kiedy Gabriel zachowa się jak zazdrosny chłopak.
- Ty...- w tej chwili pojawił się skrzat z tacą, na której był wysoki wazon wypełniony wodą i dwa kubki z parującym napojem. - Jesteś okropną osobą! - Regulus zagryzł szczęki na policzkach i wziął głęboki wdech, aby się opanować.
- Wyjaśnijmy coś sobie. - Odłożył kwiat do wazonu, w duchu skarcił sam siebie za szczeniackie odzywki w kierunku Gabriela. Prawda była taka, że po miłym popołudniu nie planował psuć sobie humoru, a Blanc zdecydowanie go psuł, miał zamiar wysłać mu liścik z przeprosinami i tyle. - Nie planowałem cię dzisiaj wystawić. To, że zagadałem się z Julianem, to był przypadek, którego stałeś się ofiarą. Przepraszam za to. Ale tylko za to. Nie przepraszam za to, że marzłeś pod moim domem, czy za to, że dałem uwagę komukolwiek innemu. Nasz układ jest banalnie prosty, a ty robisz wszystko by tylko posunąć się dalej. Też mogę się wściekać o to, że zabiegasz o moją uwagę nawet kilka razy tygodniowo. O prezenty świąteczne, które zawsze są romantyczne. O to, że przychodzisz pod mój dom bez zaproszenia i burzysz mój spokój. O to, że nadal zdarza ci się ze mną flirtować na uczelni, a oczywiście, jeśli wszystko wyjdzie na jaw, to ja będę postawiony jako nieobyczajny student, który dla własnej korzyści uwiódł wykładowcę.
- Nienawidzę tego układu! - Gabriel wykrzyczał na całe gardło.
- Trzeba było się nie zgodzić na niego. - Teraz już ton Regulusa był spokojny. - Wszystko skończyłoby się na nocy duchów i byś nie cierpiał. To nie moja wina. Zresztą w każdej chwili możesz to skończyć.
CZYTASZ
W różne strony - Jegulus
Fanfiction"Regulus obrócił się w miejscu i uciekł z Grimmauld Place tak jak trzy lata wcześniej, tylko tym razem nie teleportował się uciekając przed śmierciożercami, a przed Jamesem. " II część "W słuszną stronę", bez pierwszej części raczej połapiecie co si...