Gdy tylko skończył laboratoria z biofizyki przeniósł się na Grimmauld Place 12, skąd wziął wcześniej przygotowany eliksir tojadowy. Po tym, jak odesłał torbę z uczelni do pracowni, samemu przeniósł się do domu Syriusza i Remusa. Jak zwykle wyszedł z ich kominka prosto do salonu, gdzie przywitał go widok śpiącego Lupina na kanapie z głową na kolanach narzeczonego, a samego Syriusza szkicującego coś na podkładce. Uśmiechnął się na ich widok i cicho przywitał.
- Już po dziewiętnastej? - Cicho zdziwił się Syriusz.
- Tak, przyniosłem eliksir, trzeba obudzić Remusa. - Młodszy też mówił szeptem. Starszy Black delikatnie potrząsnął ramieniem Lupina, jednak niewiele to dało. Pochylił się nad nim, po czym coś wyszeptał i musnął usta narzeczonego. Ten niechętnie podniósł się do siadu i dopiero na widok młodszego Blacka się lekko rozbudził.
- Masz to ohydztwo? - Spytał Remus, który, mimo że doceniał działanie eliksiru, nigdy nie przyzwyczaił się do jego smaku.
- Może nie aż takie ohydztwo? - Reggie wyciągnął pierwszą fiolkę, kolor pozostał niemal bez zmian, zapach również. - Zgodnie z instrukcjami z Zielarza powszechnego dodałem dziką odmianie mniszka lekarskiego i drobno posiekaną pokrzywę księżycową. Powinno złagodzić smak.
Remus spojrzał na niego, po czym przełknął niewyglądający zachęcająco płyn i szerzej otworzył oczy.
- To naprawdę smakuje lepiej! - Syriusz uśmiechnął się szeroko i złapał dłoń Remusa.
- Cieszę się Luniaczku.
- Choć tyle mogłem zrobić - blado uśmiechnął się Regulus w duchu obiecując sobie, że nie porzuci badań nad eliksirem tojadowym, aż nie osiągnie wyznaczonego celu. - To tu masz pozostałe 4 porcje. - Lekko uśmiechnął się i chciał się wycofać, gdy usłyszał głos Remusa.
- Zostaniesz na kolacji? - Zgodził się, choć rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby James miał wyskoczyć zza fotela. W końcu to on zawsze pomaga im w czasie pełni „na cały etat", a nie tylko pojawiał się przed i po akcji. - Rogacz będzie dziś dopiero po dwudziestej drugiej, spokojnie Reg, nie skończy się jak ostatnio.
Ruszyli razem do kuchni i Syriusz włączył piekarnik, gdzie była zapiekanka ziemniaczana do odgrzania, a Remus wstawił wodę na herbatę. Regulus rozsiadł się przy wyspie kuchennej i zaczął wypytywać chłopaków co u kogo słychać. Po wizycie Remusa w jego domu jeszcze przed końcem starego roku nie spotkał się z nimi ani razu.
Teraz słuchał, że Mary cały czas jest szaleńczo zakochana w Reginaldzie i powoli zaczynają planować ślub. Ponoć dziewczyna upiera się na maj, aby salę przystroić kwiatami bzu. Lily promienieje w czasie ciąży i powoli wpada w etap wybierania imion, przez co namiętnie kartkuje książki telefoniczne. Severus z kolei wpada w etap chronienia rodziny i zamiast imienia dla dziecka szuka coraz silniejszych zaklęć ochronnych dla jego domu, który i tak jest już świetnie strzeżony. Dorcas i Marlene wyjechały na urlop do Grecji i Remus z grzeczności dodał, że kazały przekazać pozdrowienia. Remus spytał, co słychać u Katheriny, Henrego czy Anne, a Regulus pokrótce opowiedział, wspomniał też o Malfoy'u.
- Kiedy ostatnio rozmawialiście z Wiktorem? - Spytał Reg, a Remus podsunął mu pod nos talerz ze sporym kawałkiem zapiekanki.
- Od świąt go nie widziałem - stwierdził Lupin.
- Tylko przelotne „cześć" w ministerstwie - odpowiedział Syriusz.
- To nie wiecie, że ostatnio miał bardzo uroczą randkę z niejaką Evą - uśmiechnął się lekko i wziął kawałek ziemniaków do ust.
- Opowiadaj, co wiesz?! - W głosie Syriusza odezwała się stara plotkara, którą zdecydowanie był.
- Jak na razie były to dwie oficjalne randki w ciągu tygodnia. Poznał ją dzięki Anne, to jej daleka kuzynka. Uczyła się w Hogwarcie i była Puchonką, jest rok młodsza od niego. Jutro ponoć idą na lodowisko.
CZYTASZ
W różne strony - Jegulus
Fanfiction"Regulus obrócił się w miejscu i uciekł z Grimmauld Place tak jak trzy lata wcześniej, tylko tym razem nie teleportował się uciekając przed śmierciożercami, a przed Jamesem. " II część "W słuszną stronę", bez pierwszej części raczej połapiecie co si...