Nie byłam pewna, za co Alex mnie przeprosił. Za to, że mnie zranił szkłem czy wystraszył swoim krzykiem? Jednak cokolwiek by to nie było, wypowiedział to jedno słowo, które tak ciężko przechodziło przez jego usta.
Przez kolejne cztery dni mężczyzna nie zadzwonił ani razu. To też zupełnie zbiło mnie z tropu. Najpierw zależało mu, żeby się ze mną skontaktować, a po krótkiej rozmowie, która nie wniosła wiele informacji, przestał się ze mną kontaktować. Wcześniej byłam pewna, że Alexowi zależy na tym, bym wróciła, teraz nie byłam tego pewna. Może chciał po prostu przeprosić, a wszystko inne było na pokaz? Przecież od początku chciał się mnie pozbyć, mógł specjalnie udawać żal by mnie zmylić.
Kolejną dziwną sprawą był przelew, który od niego otrzymałam. Kwota, którą mi przelał, była dziesięciokrotnością mojej miesięcznej wypłaty, a opisany był lakonicznym: „premia". Nie chciałam od niego pieniędzy, a premię za zranienie mnie odebrałam jako przymus wywołany przez nakłanianie Edwarda.
Przelew odesłałam do nadawcy, jednak po kilku godzinach dostałam powiadomienie, że pieniądze ponownie na moim koncie. Czynność w ciągu czterech dni powtórzyłam sześć razy, odebrałam też jeden telefon od zaniepokojonego pracownika mojego banku. Jednak pieniądze w końcu pozostały na moim koncie, głównie z powodu tego telefonu. Nie chciałam znowu tłumaczyć
się przed zdziwionym pracownikiem.Decyzję o tym, czy dalej chce pracować, podjęłam w dniu moich dwudziestych czwartych urodzin. Chciałam świętować urodziny w klubie, z kilkoma koleżankami. Nakładając makijaż, aby
przygotować się do wyjścia, uznałam, że to najlepszy moment, aby zadzwonić do Edwarda poinformować go o tym, co postanowiłam. Mężczyzna moją rezygnację przyjął z lekkim rozczarowaniem, ale nie namawiał mnie do jej zmienienia. Nalegał jednak na kontynuowanie znajomości i spotkanie następnego dnia, by świętować moje urodziny.Bawiąc się w klubie, zadbałam o to, żeby odpowiednia ilość alkoholu zabiła wszystkie problemy, które ostatnio znalazły się na niej głowie. Pomogło, ale na niecałą godzinę. Później problemy same postanowiły mnie znaleźć.
Kiedy tańcząc na parkiecie, poczułam, otaczające od tyłu moje biodra męskie dłonie, zadziałałam instynktownie. Nawet się nie odwracając, uderzyłam intruza łokciem. Jednak dłonie nie opuściły mojego ciała, a za sobą usłyszałam przeklęcie wypowiedziane niepokojąco znajomym głosem, który sprawił, że odchyliłam głowę, patrząc, na stojącego za mną mężczyznę.
-Alex?- spytałam zaskoczona, przekrzykując muzykę.Był ostatnią osobą, którą spodziewałam spotkać się w tym miejscu.
-Nie bij ludzi- upomniał mnie, wypowiadając te słowa tuż przy moim uchu.Był ostatnią osobą, która spodziewałam się spotkać, ale też ostatnią, z którą chciałam rozmawiać. Zrezygnowałam z pracy u niego, ale dalej miałam wątpliwości czy podjęłam dobrą decyzję. Wolałam nie widzieć go, aby nie żałować tego, co postanowiłam. Jednak Alex miał wyraźnie inny pomysł.
-Zostaw mnie- mruknęłam, próbując mu się wyrwać.Próbowałam zrobić to dyskretnie, aby cztery koleżanki, z którymi przyszłam, nie dostrzegły tego. Nie wiedziały, kim jest Alex, a ja nie chciałam wdawać się w opowieści dotyczące naszej znajomości.
-Nie- jak zwykle, twarda, bezkompromisowa odpowiedź.- Dałem Ci czas do
namysłu, a ty zrezygnowałaś. Bardzo niefajnie.Otworzyłam usta, po czym je zamknęłam. Więc jednak zależało mu, abym wróciła. Kiedy przestał odzywać się po naszym ostatnim spotkaniu, uwierzyłam, że przeprosił mnie tylko na
pokaz. Wystarczyło, żeby wypowiedział jedno zdanie, a wszystkie myśli, które nawiedzały mnie przez ostatnie cztery dni, przestały być ważne. Kilka słów i uścisk mocnych rąk na biodrach wystarczył, aby moje serce zabiło mocniej.
-Co tu robisz?
CZYTASZ
Sprzątaczka- czyli jak nie zakochać się w szefie
RomanceOna- prosta, skromna dziewczyna pracująca w sklepie spożywczym, która podejmuje pracę jako sprzątaczka by dorobić do skromnej pensji On- lekkoduszny i arogancki niewidomy mężczyzna, który postanowił sobie za cel pozbycie się każdego kto zatrudni się...