Rozdział 30

5.4K 171 4
                                    

Podniosłam głowę, patrząc, na mężczyznę, na którym spałam. Przez chwilę próbowałam zorientować się, co się stało. Zaczęłam klnąc, kiedy przypomniałam sobie, co zrobiłam wczoraj. Chciałam się odsunąć i odepchnęłam się od niego gwałtownie, ale zdążył złapać mnie, zanim stoczyłam się z jego ciała.

Zamarłam, patrząc, jak mruga, próbując się rozbudzić.
-Dzień dobry.- zamruczał, kiedy skończył ziewać.

Próbował mnie przyciągnąć i dopiero wtedy zmienił wyraz twarzy z zaspanego na zaskoczony. Siedziałam na nim sztywno, próbując go nie dotykać, a na policzki wypłynął mi rumieniec.
-Lauro...
-Puść mnie.
-O co znowu chodzi?
-Puść mnie.

Musiał usłyszeć w moim głosie to, co czułam, bo to zrobił. Odsunęłam się gwałtownie, prawie spadając z kanapy, na której spaliśmy. Byłam wdzięczna, że nie położył mnie w łóżku, w którym ciągle nie zmieniłam pościeli.

Odeszłam od niego, przechodząc do kuchni. Zaczęłam niespokojnie krążyć wzdłuż wyspy kuchennej.
Będąc już w pełni świadomą, nie mogłam uwierzyć w to, co zrobiłam poprzedniego dnia. Alex natomiast w ogóle nie był przejęty. Usiadł na kanapie, przeciągając się i wydobywając z siebie kolejne ziewnięcie. Ciągle miał na sobie to samo ubranie co poprzedniego dnia, a koszula, którą sama mu rozpięłam, odsłaniała jego klatkę piersiową.
-Mógłbyś się zapiąć? - mój głos niepokojąco drżał.
-Sama możesz to zrobić.

Zasłoniłam dłonią oczy, uderzając pięścią w blat. Nie mogłam uwierzyć, że zachowałam się
jak jedna z jego dziewczyn na jedną noc, którymi tak gardziłam. A gdyby mnie nie powstrzymał, zrobiłabym to, co one.
-To, co się wczoraj stało... Przerwałam, nie wiedząc jak dokończyć. Pojawił się obok mnie tak niespodziewane, jak zawsze.
-Jeśli chcesz kontynuować, to jestem za.
-Alex!

Nie był zupełnie przejęty sytuacją. Stał na szeroko rozstawionych nogach, z rozpiętą i pogniecioną koszulą. Uśmiechał się bezczelnie, kiedy przeszedł obok mnie, specjalnie się o mnie ocierając, by sięgnąć do szafki z kubkami.
-Chcesz kawę?
-Alex!

Odwrócił się z cichym pomrukiem i chwycił mnie w pasie, sadzając na blacie. Uniósł moją brodę, zmuszając, abym na niego spojrzała, kiedy rozsunął moje nogi, stając pomiędzy nimi. Przełknęłam ślinę i otworzyłam usta, lecz nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
-Słucham- zachęcił mnie.
-To, co się wczoraj stało...- powtórzyłam ponownie, nie mogąc skończyć.
-Mogłabyś w końcu skończyć zdanie? Zwykle nie brakuje mi ci słów.
-Jeśli się odsuniesz i zapniesz koszulę, będzie mi łatwiej.

Przyznanie tego było trudne, a wywołało tylko jego śmiech. Mimo tego, co robiłam wczoraj, rumieniec znowu wypłynął na moje policzki. Uciął dźwięk, wydobywający się z jego ust, a jego oczy błysnęły, kiedy przesunął dłoń z mojego podbródka na policzek. Przyłożył ją do mnie i trzymał chwilę nieruchomo, zanim na jego twarzy znowu pojawił się ten bezczelny uśmiech.
-Zarumieniłaś się- stwierdził zdziwiony.

Próbowałam odsunąć się od jego ręki, ale mi na to nie pozwolił.
-Właśnie w takich chwilach żałuję, że nie widzę.
-Nie jestem tak jak inne dziewczyny.
-Oczywiście, że nie- przyznał mi rację, opuszczając usta do mojej szyj.
-Jak te, z którymi sypiasz.- uściśliłam.

Przejechał ustami po całej długości szyi, sprawiając, że uniosłam głowę, aby mieć lepszy dostęp.
-Czy ja kiedykolwiek tak twierdziłem?
-A to, co wczoraj zrobiłam...

Odsunął się ode mnie gwałtownie i zawiesił swoją twarz tuż przed moją.
-A więc o to ci chodzi.

Nie jesteś jedną z dziewczyn, z którymi sypiam i nigdy nie byłaś. Dlatego spałem na kanapie, chociaż teraz przez tydzień będą bolały mnie plecy. Uwierz mi, że z żadną inną bym tego nie zrobił i nigdy wcześniej nie spędziłem nocy na tym durnym meblu.
-Mogłeś spać w łóżku- zauważyłam.
-To zmień w końcu tą durną pościel, żebym mógł to robić.

Sprzątaczka- czyli jak nie zakochać się w szefieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz