Rozdział 26

5.3K 184 3
                                    

Idąc na pierwsze leczenie, stresowałam się bardziej niż Alex. Był w paskudnym humorze i ciągle cierpko odpowiadał, ale nie wyglądał, jakby martwił się miejscem, w które jedzie. Ja w sumie nie wiedziałam nic. Ani gdzie Edward nas wiezie, ani jak ma to wyglądać. Nie chciałam denerwować Alexa, więc oprócz szybkiego ustalenia czasu leczenia nie rozmawialiśmy o tym. Lubiłam wiedzieć dosłownie wszystko o miejscu, gdzie będę, więc jadąc w ciemno, nie czułam się dobrze.

Nieco uspokoiłam się, kiedy zaparkowaliśmy na parkingu podziemnym, który znałam. Weszliśmy do tej samej przychodni, gdzie byliśmy ostatnio. Jednak zamiast Edward minął pierwszy z brzegu gabinet, gdzie zawsze byłam opatrywana i poszedł dalej. Po drodze minęliśmy też „mojego" lekarza, którego tym razem starszy mężczyzna powitał, używając jego imienia. Więc po pół roku dowiedziałam się w końcu, że nazywa się Sebastian. To jednak nie on miał zająć się leczeniem.

Dotarliśmy do gabinetu na samym końcu i Edward zapukał, po czym kiwnął mi, abym weszła pierwsza, tuż za mną podążył Alex i drzwi się zamknęły. Podskoczyłam na ten dźwięk. Nie czułam się komfortowo w tej sytuacji. Alex musiał to wyczuwać, bo stanął za mną i objął mnie w pasie, przyciskając mnie do siebie. Oparł brodę na czubku mojej głowy i stwierdził z dziwnym przekąsem:

-Nie zabiją cię tutaj, będzie nieprzyjemne, ale przeżyjesz.

To, że staliśmy w pustym gabinecie, pełnym dziwnego sprzętu, którego nie rozpoznawałam i słowa mojego szefa nie poprawiły mojego samopoczucia. Napięłam ciało, jakby przygotowując się do ucieczki, co wywołało westchnienie mężczyzny.

-To ty miałaś mnie pocieszać, a nie ja ciebie- mruknął, obniżając głowę, żeby pocałować mnie w szyję.

Wyrwałam się z jego objęć. Stanęłam kilka kroków dalej i spiorunowałam go wzrokiem, żałując, że nie może tego zobaczyć. Miałam ochotę na niego nakrzyczeć, jednak przerwał mi lekarz, który wybrał ten moment, aby wejść do gabinetu. Miał około sześćdziesiątki i nie wyglądał na miłego. Nie przywitał się, minął nas i stanął przy niskim stołku, stwierdzając oschle:

-Zaczynajmy.

Alex bez kłopotu usiadł na stołku, widać było, że był tu już wielokrotnie i miał wyliczone odległości do każdego mebla. Lekarz przysunął dziwną aparaturę przed niego i zaczął oglądać przez nią jego oczy.

Skrzywił się, ale nie protestował, jedynie wyciągnął rękę w moim kierunku i mimo tego, że przed chwilą był nieuprzejmy, podeszłam bliżej i chwyciłam ją za nią. Mimo że jak sam stwierdził, to ja miałam go pocieszać Alex, zaczął rysować na mojej dłoni małe okręgi. Byłam mu wdzięczna, bo przez całe badanie trwające jakiś kwadrans nikt nie odezwał się słowem, przez co w gabinecie zapadła niezręczna cisza. Lekarz raczej nie przepadał za Alexem, co było zrozumiałe, zauważając co ten drugi potrafi powiedzieć, aby kogoś urazić.

W końcu maszyna została usunięta, a medyk wpuścił w oczy Alexa jakieś krople i wyszedł. Nie mogło być to dobre uczucie, bo mężczyzna zaczął gwałtownie mrugać i przestał gładzić moją dłoń. Na jego policzkach pojawiły się łzy, które starł niecierpliwie jedną ręką.

-Alex?- spytałam niepewnie.

Wciągnął mnie na swoje kolana, sadzając na nich bokiem i obejmując jedną ręką, drugą z nich co jakiś czas ocierał twarz, na której pojawiały się kolejne, małe krople.

-Idiota. - warknął ostro- Specjalnie wlewa tak dużo tego gówna.

-Może trzeba użyć taką ilość- zauważyłam, próbując zachować spokój.

Sprzątaczka- czyli jak nie zakochać się w szefieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz