Rozdział 36

5.1K 205 12
                                    

Alexowi podobało się granie przed jego matką. On nie robił nic, czego nie robił zazwyczaj. Dotykał mnie, nosił i sadzał na swoich kolanach przez cały czas. Obecność jego matki nie miało z tym nic wspólnego, robił to, nawet kiedy nie było jej obok.
Natomiast ja musiałam nieco zmienić swoje zachowanie, kiedy kobieta była obok, co niesamowicie uszczęśliwiło mężczyznę. On i tak zawsze był obok, więc nigdy sama nie musiałam inicjować kontaktu. Jednak podczas jej obecności było inaczej. Podchodziłam do niego z własnej woli, łapałam za rękę i wtulałam się w jego ramiona.
Jego matka zaczynała mnie nienawidzić. Widziałam, jak z każdym naszym spotkaniem jej wzrok był coraz bardziej złowrogi. Jednak taki był plan i niezbyt przejmowałam się jej negatywnymi komentarzami.
Sprzątałam właśnie kuchnie, z Alexem stojącymi dokładnie pośrodku pomieszczenia, który okropnie mi przeszkadzał. Musiałam ciągle przepraszać go, aby się przesunął lub przeciskać się koło niego, żeby coś zrobić. Przez ostatni tydzień, od kiedy wygrałam nasz zakład, nie oddalał się ode mnie na więcej niż krok.
Edward pojawił się w mieszkaniu. Wyglądał elegancko. Zwykle miał na sobie garnitur, ewentualnie koszulę, ale tym razem wyglądał jeszcze lepiej. Nie wiem, na czym polegała różnica, ale widziałam ją na pierwszy rzut oka.
-Alex!
Zganił brata, zatrzymując się nagle w połowie drogi do kuchni.
-Przecież idziemy na kolację. Miałeś być gotowy.
-Jestem gotowy.
Patrząc na to, jak wystroił się Edward, wcale tak nie było. Alex miał na sobie dżinsy i czarny T-shirt.
-Zaraz musimy iść. Idź, się przebierz!
Alex, zamiast zrobić to, czego chciał Edward, podszedł do mnie i stanął za moimi plecami. Objął mnie ramieniem w talii i zamruczał prosto do ucha:
-Pomożesz mi?
Znaliśmy się już prawie rok, więc nie wiem, czemu nie przewidział, że uderzę go łokciem w brzuch za taki komentarz. Kiedy zgiął się w pół, próbując złapać oddech, skupiłam się na Edwardzie.
-Gdzie idziecie?
-Na kolację z matką.
Przecież mieliśmy umowę. Udawaliśmy przed nią, że jestem ważna dla Alexa. Nie rozumiałam więc dlaczego ja też nie dostałam zaproszenia.
-To nie powinnam pójść z wami?
Edward przybrał dziwną minę, jakby nie wiedział co powiedzieć. Zacisnął usta i unikał mojego spojrzenia. Wiedziałam, że to, co powie, mi się nie spodoba, tym bardziej że Alex opuścił szybko kuchnie i zniknął w sypialni, żeby nie być tego świadkiem.
-To nie jest miejsca dla ciebie- wyrzucił wreszcie z siebie Edward.
Zabolało. Widziałam, że nie chciał tego powiedzieć, ale to jedno zdanie wyjaśniło mi wszystko. Szli do jakiegoś luksusowego miejsca i Edward w niezbyt delikatny sposób przypomniał mi o mojej pozycji.
Różnica społeczna między nami była ogromna. Ich było stać na wszystko, o czym ja mogłam tylko pomarzyć. Polubiłam ich i przez to zapomniałam jaka przepaść nas dzieli. Próbowałam wprosić się gdzieś, gdzie nie pasowałam. Wiedziałam, że powodem, dla którego mnie nie zaprosili, nie było to, że nie chcieli, tylko miejsce, do którego idą. Już raz zabrali mnie do takiego miejsca i kompletnie do niego nie pasowałam. Podejrzewałam, że nie chcieli drugi raz wstydzić się mojej obecności.
-Lauro, to nie...- Edward wyglądał, jakby było mu strasznie przykro, ale to nie zmieniało tego, co już powiedział.
Nie chciałam, żeby musiał się tłumaczyć. To ja chciałam się wprosić, czego przecież nie powinnam robić. Byłam tylko pracownicą i nie musiał mnie nawet informować, że gdzieś wychodzi.
Postanowiłam odbić piłeczkę tak, aby nie sądził, że jest mi przykro.
-W porządku. Rozumiem, że chcecie spędzić czas sami z matką. Pewnie macie wiele rzeczy do omówienia, a ostatnio ciągle jestem obok.
Wyglądał, jakby mu ulżyło. Zachowanie normalnego wyrazu twarzy przez te kilka minut, kiedy poganiał Alexa, było jedną z trudniejszych rzeczy, które ostatnio zrobiłam.


Edward bardzo dobrze przypomniał mi, kim jestem i ile nas dzieli. Byłam jedynie sprzątaczką, osobą, którą zatrudnił i nie powinnam mieszać się w ich sprawy. Dniem, w którym poszli na kolację, była środa. Wykonałam wszystkie założenia z naszej umowy z Alexem, więc spotkałam chłopaków dopiero w niedzielę.
Tym razem sama przyjechałam do lekarza. Starałam się być miła, jednak zachowywałam dystans. Kiedy leczenie się skończyło, lekarz poprosił o zadzwonienie do Edwarda.

Sprzątaczka- czyli jak nie zakochać się w szefieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz