Rozdział 32

5.2K 183 5
                                    

-Usiądź, musimy porozmawiać.

Zajęłam miejsce na jednym ze stolików barowych i z zaniepokojeniem spojrzałam
na Edwarda. Brzmiał niepokojąco. Wydawał się spięty i krążył po kuchni, czekając, aż zrobię to, o co prosił.
-Musisz udawać moją dziewczynę.
-Nie.

Nie zdążyłam nawet przeanalizować sytuacji i zareagować, kiedy Alex odpowiedział za mnie. Momentalnie znalazł się przy mnie. Uniósł mnie, siadając na moim miejscu i dopiero wtedy posadził mnie na sobie. Owinął mnie ramionami, a jego usta natychmiast odnalazły tył mojej szyi. Kiedy polizał mnie językiem, zadrżałam, mimo że próbowałam go ignorować. Odkąd tydzień temu się pogodziliśmy, nie potrafił trzymać rąk przy sobie i nie przeszkadzała mu nawet obecność Edwarda.
-A jak niby to wytłumaczymy? Musi być moją dziewczyną.

Na te słowa Alex na chwilę oderwał ode mnie usta, po czym przycisnął mnie o wiele mocniej.
-Jest moją, nie będzie twoją dziewczyną.

Na jego słowa pchnęłam łokciem, uderzając w mężczyznę. Stęknął, ale nie puścił mnie.
-Nie jestem twoja i nie masz prawa podejmować za mnie decyzji. Puszczaj mnie i daj mi porozmawiać.

Czasami zachowywał się jak małe dziecko, któremu ktoś chce zabrać lizaka, a ostatnio robił to o wiele częściej niż zwykle.
-Edward, nie chcę, abyś poczuł się urażony, ale nigdy nie zostanę twoją dziewczyną, nawet udawaną.

Miałam dziwne uczucie, że Alex uśmiecha się, kiedy powrócił ustami do pieszczenia mojej szyi.
-Nic nie rozumiesz. Przyjeżdża matka i musimy coś jej powiedzieć.
-Wasza matka?
-Jesteśmy braćmi, więc tak jakby mamy jedną.
-Ona istnieje?

Uniesiona brew Edwarda sprawiła, że zorientowałam się, jak głupie to było pytanie.
-Nigdy o nie nie mówiliście i nie sądziłam...
-Lauro, mamy matkę. Żyje i ma się dobrze, ale jest najbardziej irytującą osobą, jaką kiedykolwiek poznałem i musimy jakoś jej wytłumaczyć twoją obecność.

Wyprostowałam się, próbując uciec przed drażniącymi mnie ustami, ale mężczyzna tylko podążył za mną.
-Alex!- warknęłam wreszcie, co spowodowało, że odsunął wprawdzie ode mnie usta, ale nie wypuścił mnie, że swoich objęć.

Skupiłam się ponownie na Edwardzie.
-Mam znakomity pomysł. Powiemy, że jestem sprzątaczką i tu pracuje.
-Nic nie rozumiesz. Byłaś ze mną na kilku balach i tam myślą, że jesteśmy parą. Nie możesz być moją dziewczyną, sprzątać u Alexa i spać u niego.
-Nie jest twoją dziewczyną!
-Raz pomyśl czymś innym i skup się na kimś innym niż sobie!

Skrzywiłam się, słysząc krzyk Edwarda i natychmiast zostałam opiekuńczo wtulona w ciało Alexa. Starszy brat zaczął krążyć po kuchni, a mój wzrok przesuwał się za nim.
-Klub należy do Alexa, ale ja przejąłem kancelarie po ojcu i nadal połowę jej udziałów ma matka. Nie może wiedzieć, co tu się dzieje, bo ją stracę. Jestem odpowiedź za Alexa, a ty...
-Namieszałam i władowałam się z butami w wasze życie.

Edward zatrzymał się i przesunął po mnie wzorkiem, by zatrzymać go na Alexie.
-Mniej więcej, tylko w pozytywnym sensie.
-Jesteś moim najlepszym kumplem, ale nie wyobrażam sobie, żebyśmy udawali parę. Nie mogłabym potem traktować cię tak samo, a nie chce cię stracić. Na długo przyjeżdża?

Oparł się z jękiem o blat i wyglądał na załamanego takim obiegiem sprawy.
-Stracę kancelarie.- stwierdził rozgoryczony.
-Niczego nie stracisz. Damy jej co zajmie ją wystarczająco, aby nie miała czasu się na tobie skupiać.

Nawet Alex podniósł głowę widocznie zaintrygowany moimi słowami.
-Alexa!- wykrzyknęłam, nieco zbyt entuzjastycznie wyciągając ręce- I jego okropną sprzątaczko- kochankę,która zrobi wszystko, aby dorwać się do jego pieniędzy- tutaj w roli głównej wystąpię ja.

Edward uniósł brwi, patrząc na mnie z powątpieniem, więc kontynuowałam.
-Wyobraź sobie, że jesteś na jej miejscu. Odwiedzasz synów i jeden z nich jest porządnym prawnikiem, który skupia się na pracy. A drugi jest aroganckim du...- przerwałam, wywołując śmiech Alexa- dopowiedz sobie w myślach. Obok niego krąży dziewczyna, który zrobi wszystko, aby zarobić. Na kim byś się skupił?
-Twój plan może by się udał, gdyby nie fakt, że to zawsze tak tu wygląda.
-Uwierz mi, potrafię być naprawdę okropna i tak skupi się na mnie, że nie będzie miała na ciebie. Musisz tylko udawać, że dajesz się jej przekonać, jaka jestem okropna i w końcu mnie wyrzucić z tej roboty a wtedy idę na zasłużony urlop i nie przychodzę tu przez tydzień!

-Nie.- Alex szybko ostudził mój entuzjazm.
-To się nie uda.
-Dobra. To nie. Róbcie, co chcecie, ale nie będę udawała twojej dziewczyny. Wybieraj czy chcesz, abym przychodziła tu jak zwykle, albo udajesz, że nie istnieje i wysyłasz mnie na urlop.
-Nie pójdziesz na żaden urlop.- zaprotestował Alex, ale oboje go zignorowaliśmy, wbijając w siebie wzrok.
-Zgoda. Postąpimy według twojego planu, ale nie sądzę, żeby się udało. Moja matka jest naprawdę...
-Zła- dokończył za niego Alex.
-Uda się. Musisz udawać, że nie zauważasz moich wad, aż do momentu, kiedy matka uświadomi ci, że to nie prawda i wtedy mnie zwolnisz. Najlepiej telefonicznie, bo jestem słaba w odgrywaniu smutnych scen. A ty...- Odwróciłam się do Alexa- musisz być po prostu sobą.

Uśmiech, którym mnie obdarzył, sprawił, że zaniepokoiłam się.
-Już zaczynamy odgrywać to przedstawienie? - upewnił się.
-Ty nigdy nie wychodzisz z roli, więc w sumie tak.

Gwałtownie wstał, niosąc mnie do sypialni i ignorując krzyk Edwarda o meczu, który miał zaraz się rozpocząć. Co dziwne zatrzasnął drzwi, zanim rzucił mnie na łóżku. Położył się na mnie, przesuwając palcem po moim policzku z dziwnym uśmiechem i błyszczącymi oczami.
-Co robisz?
-Sama powiedziałaś, że jesteś teraz moją kochanką.
-Kretyn.

Zsunął usta do mojej szyi i zaczął lizać jej bok.
-To słowo ma taki sam wydźwięk jak dupek.
-Alex, nie!

Wiedziałam, co chce zrobić i przyłożyłam dłonie do jego ciała, próbując go odsunąć.
-Będziesz bardziej wiarygodna z malinką na szyi.

Zupełnie jakbym nie wkładała całej swojej siły w próby odepchnięcia go, przywarł do mnie, ssąc mocno. Kiedy w końcu uniósł głowę, jego oczy niebezpiecznie ściemniały. Uderzyłam go pięścią w klatkę piersiową.
-Dupek!

Kiedy jego brew się uniosła, doszło do mnie, co właśnie powiedziałam. Zaczął powoli obniżać usta, sprawiając, że wpadłam w panikę.
-Alex, proszę, nie rób tego. Już nie będę cię tak nazywać.
-Obiecałem ci malinkę za każde nazwanie mnie dupkiem i zamierzam dotrzymać słowa.
-Kretyn to nie dupek, więc zrobiłeś mi jedną na zapas.

Wciągnęłam gwałtownie oddech, kiedy przejechał zębami po mojej skórze. Przez chwilę błądził ustami, aż wybrał miejsce, które zaczął ssać. Kiedy w końcu podniósł głowę, tym razem nie odezwałam się.
-Możemy teraz skupić się na twojej funkcji kochanki?
-Teraz to jestem na ciebie zła i idę do siebie.
-Mieliśmy oglądać mecz- stwierdził to tonem pięciolatka, któremu zabroniono zjeść ciastko.
-Już nie mam ochoty.
-Ale jest półfinał. Anglia- Francja i zobaczymy, kto walczy ze mną w finale. Ty czy Edward.
-Głosowałam na którąś z tych z drużyn?- upewniłam się, zwykle tylko udawałam zainteresowanie tym, co dzieje się na ekranie.

Mina Alexa świadczyła o zażenowania brakiem mojej wiedzy na tematy piłkarskie.
-Nie będę siedziała przy Edwardzie z malinką na szyi- dodałam.

Prychnął i byłam pewna, że dwa szybkie buziaki, które dał mi w szyję były dokładnie w miejscach, które właśnie ssał.
-Będziesz. Ma wiedzieć, że jesteś moja i nigdy nie zostaniesz jego dziewczyną.

Sprzątaczka- czyli jak nie zakochać się w szefieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz