Rozdział 40

5.4K 215 3
                                    

Zatrzymałam się tak gwałtownie, że kobieta idącą za mną wpadła na mnie. Nie przeprosiłam jednak byłam zbyt zaskoczona, żeby nawet o tym pomyśleć.

Znowu po mnie przyjechał. Ale tym razem na parkingu stało czarne porsche, a jego właściciel opierał się o auto, podrzucając kluczykami.
Był sam, a samochód miał dwa miejsca siedzące. Alex oczywiście nie mógł prowadzić, więc kluczyki, którymi się bawił, były oczywiście zachętą. Informacją co mogę otrzymać, jeśli podejdę.
Ta pokusa była zbyt silna, żeby się od niej odwrócić. Za ten samochód zrobiłabym wszystko, o czym mężczyzna doskonale wiedział i perfidnie to wykorzystał.
-Grasz nie fair- stwierdziłam, kiedy podeszłam wystarczająco blisko, aby mnie słyszał.
Miał problem, aby złapać kluczyki, które właśnie znalazły się w powietrzu, ale jakoś mu się to udało.
-Nie powiedziałem, że będę grać fair.
Mimo że zawsze miał na sobie dżinsy i zwykłą koszulkę to dzisiaj wyglądał o wiele gorzej niż zwykle. Głównie dlatego, że ubrania wręcz domagały się żelazka.
-Alex, wyglądasz...Nie miałeś uprasowanych ubrań?
-A te takie nie są?
-Zdecydowanie nie.
-Głupia baba. Edward ją zatrudnił. Jest najgłupszą osobą, jaką w życiu spotkałem.
Trochę zabolało mnie, że ktoś zajął moje miejsce. Rzuciłam wprawdzie pracę, ale Edward nawet nie nalegał, abym wróciła. Dzwonił i pisał, że chce się spotkać, ale tematu pracy nie poruszył.
Podrzucił znowu kluczyki, przyciągając do nich mój wzrok.
-Mam dla ciebie propozycję. W zamian za dwie rzeczy pozwolę ci pojeździć.
-Aż dwie?- zaprotestowałam.
-Skarbie, daj mi skończyć. Po pierwsze spędzasz dzisiejszy wieczór ze mną i nocujesz u mnie. Oczywiście wszystko na starych zasadach.
Czyli miałam siedzieć na jego kolanach podczas oglądania filmu i spać w jego ramionach udając, że nie jestem na niego zła.
-A po drugie w czwartek lub piątek zgodzisz się pójść z Edwardem na kawę.
Przystanie na to drugie było o wiele łatwiejsze. Edward nie dotykał mnie i wiedziałam, że czeka mnie jedynie rozmowa. Za to czas spędzony z Alexem był niebezpieczny.
-Chce negocjować warunki. Nie będę u ciebie nocować.
-Nie powiedziałem, że można negocjować warunki.
-Śpię na kanapie.
-Jest okropnie niewygodna i znowu będą bolały mnie plecy.
-Sama- doprecyzowałam, chociaż wiedziałam, że dokładnie rozumiał, o co mi chodzi.
-Nie.
Wyciągnął przed siebie dłoń z leżącymi na niej kluczykami.
-Decyduj.
Nie patrzyłam na niego, kiedy zabrałam kluczyki z jego ręki. Wiedziałam, że na pewno będzie z siebie dumny, a chciałam tego uniknąć. Okrążyłam samochód i nie mogłam powstrzymać uśmiechu, kiedy zajęłam miejsce za kierownicą.
-Tylko jedź ostrożnie. Zdecydowanie wolniej niż ostatnio i nie dawaj tyle gazu przy starcie.
-Wiesz co, Alex? Było trzeba negocjować warunki, zanim zawarliśmy umowę. Teraz już za późno.


Kiedy po prawie czterech godzinach zaparkowałam w garażu pod jego apartamentowcem, Alex klął, wysiadając.
-Oddawaj- warknął, niemal wyrywając mi kluczyki z ręki.- Nigdy więcej nim nie pojedziesz. Teraz już na serio. Ostatecznie i definitywnie. Nie ma szans, że kiedykolwiek poprowadzisz ten samochód.
Ja bawiłam się świetnie. Samochód miał w sobie tyle mocy, a jednocześnie był tak zwrotny, że mogłam robić z nim, co tylko chciałam. Nawet jeśli było to trochę nielegalne. W czasie zabawy przeszkadzał mi jedynie Alex, który nawet nie próbował okazać, że nie podoba mu się moja jazda.
Nawet nie czekał na mnie. Sam ruszył do windy. Miał problem, aby odnaleźć guzik wzywający windę, a kiedy w końcu mu się udało, dalej stałam przy samochodzie. Odwrócił się i wiedziałam, jak przechylił głowę, nasłuchując gdzie jestem.
-Idziesz?
Nie miałam najmniejszej ochoty z nim iść. Ale niestety już podjęłam decyzję. Przytrzymał nogą otwartą windę, kiedy niespiesznie stawiałam kroki. Gdy znalazłam się odpowiednio blisko, chwycił mnie za dłoń i do niej wciągnął.
Zaczął masować kciukiem moją dłoń, kiedy winda ruszyła. Specjalnie prowadziłam tak, aby go zirytować. A on nie zabronił mi tego robić. Dotrzymał swojej strony umowy, mimo że to, co robiłam, wcale mu się nie podobało.
-Lubisz wino?
To pytanie tak mocno odbiegało od obecnej sytuacji, że odwróciłam się zdziwiona w jego kierunku.
-Niezbyt.
Mogłabym przysiąść, że zaklął pod nosem, ale szum otwierających się drzwi zagłuszył jego słowa.
Szedł szybko i niemal ciągnął mnie za sobą, gdy wykonywał długie kroki. Spieszył się, ale gdy otworzył drzwi, przytrzymał je i puścił moją rękę.
Chciał, żebym weszła pierwsza i zaczęłam zastanawiać się dlaczego. On nigdy nie przepuszczał mnie w drzwiach. Poza tym z mieszkania dobiegała muzyka. Alex nie znosił, kiedy coś zakłócało ciszę, więc nigdy nie miał nic włączonego. Tolerował jedynie telewizor i to jedynie, kiedy oglądał film.
Wahałam się w drzwiach wystarczająco długo, aby popchnął mnie w plecy. Działo się coś dziwnego i serce zaczęło bić mi mocniej, kiedy po jego naciskiem weszłam do mieszkania.
Zatrzasnął za nami drzwi. I powoli zmuszał mnie, abym szła dalej. Coś było nie tak. Muzyka to był pierwszy objaw. Drugim było to, że było jaśniej niż zawsze.
Nie pozwolił mi się zatrzymać, aż znaleźliśmy się na końcu korytarza, mając widok na salon. Zatrzymałam się gwałtownie, a on objął mnie ramieniem, stając tuż za mną. Moje serce przyspieszyło już o wiele gwałtowniej, kiedy patrzyłam na rozgrywającą się przede mną scenę.
W salonie co kilka kroków, na podłodze ustawione były szklane wazony z palącymi się białymi świeczkami. Pomiędzy nimi stały bukiety z białymi tulipanami, a na podłodze rozsypano białe płatki róż.Stolik kawowy został zastawiony różnego rodzaju przekąskami, a znajdująca się pomiędzy nimi butelka wina sprawiła, że zrozumiałam pytanie, które mi zadał. Było zdecydowanie za słodko. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek zobaczę taką scenę na żywo. Tak udekorowane mieszkanie widziałam jedynie na filmach.
Miałam dziwne wrażenie, że to nie jest dla mnie. Zza rogu powinna wyłonić się jedna z kolejnych dziewczyn Alexa. Ja nie zrobiłam kompletnie nic, aby to dla mnie tak się postarał. A nie sądziłam, żeby zrobił to z powodu jakikolwiek uczuć do mnie, bo wiecznie powtarzał, że nie chce stałego związku.
-Alex...
Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Jak miałam zapytać, czy w sypialni kryje się jakaś dziewczyna, dla której rozsypał w salonie płatki róż.
-Ładnie?
-Tak- odpowiedź na to była łatwa.
-Ja chciałem burbon, zawsze go pijesz, ale stwierdzili, że to wcale nie jest romantyczne i musi być wino.
-Kto stwierdził?
-Musiałem kogoś zatrudnić. Nie byłem w stanie zrobić tego sam.
Odsunęłam jego rękę i weszłam do salonu. Zatrzymałam się przy jednej ze świec i zajrzałam do wnętrza wazonu. Pachniało parafiną, zdecydowanie nie byłam fanką ich palenia.
-Nie boisz się, że podpalisz mieszkanie?
-Jest ubezpieczone.
Dla niego wszytko było proste. Znowu znalazłam się za mną i odwrócił mnie, trzymając za ramiona. Wyciągnął z kieszeni małe, białe pudełko i podsunął je w moją stronę na wyciągniętej dłoni.
-Prezent przeprosinowy- stwierdził beztrosko.
W jego oczach odbijały się płomienie świec i potrzebowałam chwili, aby przestać w nie patrzeć i odpowiedzieć:
-Nie musiałeś robić tego wszystkiego, ani kupować prezentu.
-Stwierdziłaś, że zamknięcie klubu to za mało, więc teraz przyłożyłem się bardziej.
-Chciałam, żebyś po prostu przeprosił.
-Przepraszam.
Oczywiście natychmiastowa odpowiedź. Ale to, co zrobił, sprawiło, że tym razem naprawdę byłam w stanie mu przebaczyć.
Bałam się jednak, co może być w środku pudełka przede mną. Wielkością przypominało biżuterię, a wiedziałam, że nie przyjmę od niego nic drogiego.
-Nie musiałeś kupować mi prezentu- powtórzyłam.
-Spodoba ci się.
Był niepokojąco pewny siebie. Miałam nadzieję, że pamięta, z kim rozmawia. Że odrobinę różnie się od dziewczyn, z którymi sypiał.
-Jeśli to nie są kluczyki, do porsche to nie mogę tego przyjąć.
-Otwórz najpierw.
Nie mogłam powstrzymać drżenia rąk, kiedy brałam pudełko z jego ręki. Alex odpowiadał pewnie, ale po jego minie widziałam, że też się wacha. Nie był pewien, czy spodoba mi się jego prezent.
Otwierając, zabrakło mi tchu, a uśmiech sam pojawił się na twarzy.
Wskoczyłam na mężczyznę. Otoczyłam nogami jego biodra i zarzuciłam ręce na jego szyję. Zachwiał się, wykonał krok do tyłu, ale udało mus się utrzymać równowagę. Otoczył mnie ramionami i byłam pewna, że zamruczał, kiedy ja ciągle wpatrywałam się w prezent od niego.
-Kupiłeś mi porsche!
Wiedziałam, że powiedziałam to zbyt głośno, ale nie byłam w stanie powstrzymać ekscytacji w moim głosie.
-Jedyne, jakie dostajesz.
Wyjęłam miniaturowy model jego samochodu z pudełka i odchyliłam się, aby móc spojrzeć na jego twarz. Prawie przy tym nie upadłam i Alex syknął, przenosząc ręce wyżej i wzmacniając swój uścisk.
-Uważaj!
-Jest idealny!
Samochód był identycznym modelem jego samochodu, nie różnił się niczym oprócz rejestracji. Nawet kolor czy felgi były dobrane idealnie.
-Gdzie takie sprzedają?
-Nigdzie. Zrobili mi na zamówienie.
-Dziękuję.
Objęłam go ponownie za szyję. Mimo tego nie puściłam samochodu. Był to chyba najlepszy prezent, jaki dostałam kiedykolwiek. Niby zwykły samochodzik, ale świadczący o tym, jak dobrze zna mnie Alex.
Roześmiał się, kiedy niósł mnie na kanapę.
-Czekaj, może zgasimy świeczki.- zaprotestowałam, kiedy usiadł.
-Bolą mnie od nich oczy- przyznał.
Mimo to sam nie przyznał, że chce to zrobić. I wiedziałam, że gdybym ja tego nie zaproponowała, świeczki dalej by się paliły, tylko po to, aby zaskoczyć mnie wyglądem mieszkania.
Pomimo że oboje chcieliśmy je zgasić, żadne z nas nie wykonało gestu, żeby się odsunąć. Posadził mnie na swoich kolanach, przyciągając mocniej, abym przylegała do niego całym ciałem.
Oderwałam wzrok od samochodziku tylko po to, aby jeszcze raz obejrzeć wystrój, który stworzył.
-Alex, kto to wszytko posprząta?
-Uwielbiałam to w tobie. Jesteś taka... inna. Zamiast zachwycać się wystrojem, to myślisz o posprzątaniu mojego mieszkania. Wyobraź sobie skarbie, że mam sprzątaczkę.
Mój jęk sprawił, że znowu się zaśmiał. Musiał widzieć co zaraz powiem.
-Nie chce, żeby to zobaczyła. Pomyśli o mnie dziwne rzeczy.
Dla niego nie było problemem, co inni o nim myślą, więc nawet nie zdziwiłam się, kiedy nie odpowiedział.
-Czy teraz oficjalnie mi przebaczysz?
Mogłam się z nim droczyć, ale to, co zrobił, było tak słodkie, że nawet nie chciałam mu tego zrobić. Po prostu przytaknęłam.

Sprzątaczka- czyli jak nie zakochać się w szefieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz