Rozdział 31

5.2K 194 3
                                    

Obraziliśmy się na sobie nawzajem. I żadne z nas nie zamierzało ustąpić. Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu, wypełniając warunki naszej umowy. Mimo to ignorowaliśmy się nawzajem, rozmawiając ze sobą półsłówkami.
Byłam z nim na każdej wizycie u lekarza, ale zajmowałam krzesło w kącie pokoju i nie odzywałam się przez całą wizytę. Oglądaliśmy film, siedząc na drugich końcach kanapy i spaliśmy w jednym łóżku. Zawsze zasypialiśmy na jego skrajach, jednak budziłam się w jego objęciach. Nie wiedziałam, czy to on przyciąga mnie przez sen, czy ja przytulam się do niego nieświadomie, ale gdy jedno z nas otworzyło oczy, natychmiast uciekało z łóżka.
Trwało to dwa miesiące. Dokładnie siedem niedziel, a więc tyle samo wizyt u lekarza, których zaczęłam nienawidzić tak bardzo, jak Alex.
Mimo że widziałam go kilka razy w tygodniu, to zaczęłam za nim tęsknić. Za zapachem, kiedy wtulił mnie w swoje ciało i za rękoma którymi wiecznie mnie obmacywał. Bez przekomarzania się z nim i jego śmiechu zaczęłam czuć, że czegoś mi brakuje.
Miałam wrażenie, że Alex powrócił do swojego trybu życia do momentu, zanim mnie spotkał. Dopiero teraz zrozumiałam, o czym mówił Edward, mówiąc, że mocno się zmienił. Wrócił do bycia tym wrednym dupkiem, którego poznałam niecały rok temu.
Odkąd raz przyszłam do niego niezapowiedziana późnym wieczorem i zastałam go w objęciach innej dziewczyny, nigdy więcej tego nie zrobiłam. Wiedziałam, że słyszał mnie, kiedy cicho opuściłam mieszkanie, jednak żadne z nas nie skomentowało tej sytuacji. Od tej pory zawsze, zanim położyłam się do jego łóżka, zmieniałam pościel na czystą.
Dopiero siedem i pół tygodnia później stało się coś, co sprawiło, że potrzebowałam kogoś bliskiego, a kłótnia z Alexem przestała mieć znaczenie. Doszło do wypadku komunikacyjnego i spędziłam kilkanaście minut, udzielając pierwszej pomocy. Pierwszy raz w życiu byłam tak blisko czyjej śmierci i mimo reanimacji którą wykonywałam, nie udało mi się uratować rannego. Opuściłam miejsce wypadku dopiero po jakiejś godzinie, kiedy przesłuchała mnie policja. Nie wiedziałam, gdzie idę i kiedy w końcu zorientowałam się, co robię, byłam pod klubem, który należał do Alexa. Miałam nadzieję, że mimo kłótni dalej mam tam wstęp, jednak zostałam wpuszczona bez problemu.
Barman bez słowa postawił przeze mnie burbon, ale nawet nie zauważyłam czy był to ten, do którego zawsze wzdychałam. Chwyciłam szklankę w dłoń i kręciłam nią po blacie, ale nie podniosłam do ust.
Spędziłam tam zaledwie kilka minut, zanim zdecydowałam, że nie jest to miejsce, w którym chciałam szukać pocieszenia.
Będąc pod drzwiami Alexa, zadzwoniłam dzwonkiem, ale nikt nie otworzył. Rzadko to robił, więc użyłam własnego klucza. Jednak w mieszkaniu było ciemno a mężczyzny, którego szukałam, nie było. Nie zapaliłam światła ani nie odsunęłam rolet, rzuciłam torebkę na blat, nie zwracają uwagi na komórkę, która właśnie zaczęła dzwonić i opadłam na kanapę. Chwyciłam poduszkę, o którą zawsze opierał się Alex i przytuliłam ją do siebie. Czując jego zapach, wreszcie pozwoliłam, aby łzy, które wstrzymywałam, popłynęły.
Nigdy nie należałam do osób, które płaczą całymi dniami, więc po kilkunastu minutach otarłam twarz rękawem. Kiedy trochę uspokoiłam się, zaczęłam zastanawiać się co robić. Nie sądziłam, żeby mężczyzna był zadowolony z tego, że włamałam się do jego mieszkania pod jego nieobecność. Nie mogłam liczyć na to, że będzie mnie pocieszał, po tym, jak nie odzywaliśmy się przez dwa miesiące.
Wstałam z kanapy w momencie, kiedy drzwi do apartamentu otworzyły się. Od razu widziałam, że będzie wiedział, że tu jestem. Komórka, którą odrzuciłam na blat, dzwoniła prawie nieustannie, odkąd tu przyszłam.
Alex zatrzasnął drzwi z takim hukiem, że zagłuszyło to serie przekleństw, które z siebie wyrzucił. Zawsze chodził cicho, ale tym razem słyszałam każdy jego krok, kiedy stanął na środku salonu.
-Odezwiesz się, czy mam cię szukać na ślepo?!- nawet pytanie, które zadał, wypowiedział z taką złością, że zaczęłam drżeć.
Wypowiedziałam jego imię, pozwalając, aby wykonał kilka szybkich kroków, pokonując dzieląca nas przestrzeń. Musiałam walczyć z sobą, ale nie uciec, kiedy zbliżał się do mniej w złości.
-Czemu nie odbierasz?- wrzasnął, zatrzymując się tuż przede mną.
Dobrze pamiętałam, kiedy skaleczył mnie w złości, więc cofnęłam się krok. Nacisnął coś w telefonie trzymanym w dłoni, kiedy prawie natychmiast moja komórka przestała dzwonić zrozumiałam, że to on próbował się ze mną skontaktować.
Wykonał kolejny krok w moją stronę, sprawiając, że się cofnęłam. Jego ton z gniewnego od razu przeszedł w zaskoczony:
-Czemu się cofasz?
-Wściekasz się.
-Dlatego że nie odbierasz i szukam cię po całym mieście- wyjaśnił już o wiele łagodniej.
Przeszedł dwa kroki, jednak w zupełnie przeciwną stronę niż stałam. Usiadł na kanapie i w ciemności widziałam, jak wyciągnął do mnie ręce.
-Chodź.
Nie potrzebowałam zachęty. Sama momentalnie znalazłam się na jego kolanach, zagłębiając twarz w jego koszuli.
-Chcesz porozmawiać?
-Nie.
Pozwolił mi siedzieć na swoich kolanach, jedynie przytulając, kiedy kolejne łzy spłynęły z moich policzków.
-Przepraszam- mruknęłam po kilkunastu minutach, kiedy w końcu się uspokoiłam.
-Mam nadzieję, że za to, że nie odbierasz durnego telefonu.
-Zamoczyłam ci koszulę.
Przejechałam palcem po mokrej plamie.
-To zdejmij, żebym się nie rozchorował.
Prychnęłam przy jego piersi. Jednak mężczyzna szybko na powrót spoważniał, chwycił mnie za podbródek, zmuszając, abym na niego spojrzała.
-Czemu nie poczekałaś w klubie?
-Nie wiedziałam, czy przyjedziesz.
-Przecież zawsze przychodzę. Wystarczyło poczekać. I następnym razem nie waż się wychodzić beze mnie, zawsze po ciebie przyjdę.
Zmrużyłam oczy, próbując dotrzeć go w ciemności.
-Nie wiem, czy wiesz, ale nie widzę w ciemności i mimo że mnie trzymasz to i tak nie mogę zobaczyć twojej twarzy.
-Nie wiem, czy wiesz, ale zepsułaś romantyczny moment, kiedy coś ci obiecywałem.
-Skąd mogę wiedzieć, czy dotrzymasz obietnicy, skoro jesteś...
Prawie wypowiedziałam słowo, po którym znowu zrobiłby mi znak, który musiałbym ukrywać na szyi przez tydzień.
-Zdecyduj się, czy się godzimy, czy dalej masz zamiar mnie obrażać.
-Godzimy.
Moja szybka odpowiedź chyba go zaskoczyła, bo przycisnął mnie do siebie mocniej.
-Brakowało mi ciebie- wyznał.
Nie odzywał się przez dłuższą chwilę i zaczęłam ziewać zmęczona wrażeniami z całego dnia.
-Jesteś już gotowa na rozmowę czy idziemy spać?
Wiedziałam, że kiedyś będę mu musiała wytłumaczyć, co się stało, ale na razie nie zamierzałam tego robić.
-Spać.
Podniósł mnie i kiedy objęłam nogami jego biodra, ściągnął moje buty i skarpetki. Po chwili to samo uczynił ze swoimi. Zaniósł mnie do łazienki i zostawił samą. Wiedziałam, że przebiera się w sypialni, zwlekałam więc z wyjściem. Stał przy samych drzwiach i kiedy tylko je otworzyłam, ponownie mnie chwycił. Zgasił światło w łazience, pogrążając całe mieszkanie w ciemności i ze mną na rękach położył się na łóżku. Położył się na plecach, kładąc mnie na boku obok i przyciągając jak najbliżej.
-Muszę wymienić pościel- mruknęłam, próbując się podnieść, ale jego ręka przygniotła mnie do łóżka.
-Od dwóch miesięcy śpisz tu tylko ty, więc możesz sobie to wreszcie darować.
-A nie mogłeś powiedzieć mi tego dwa miesiące temu, żebym nie musiała tego ciągle robić?
-Nie.
Podniosłam głowę, kładąc ją na jego koszuli. Moja dłoń wylądowała obok i zaczęłam bawić się jednym z guzików.
-Alex, czemu ostatnio ciągle śpisz w koszuli?
Mimo że zawsze spał w bokserkach to dokładnie od momentu naszej kłótni zaczął zakładać także koszulę.
-Z tego samego powodu, z którego noszą je praktycznie codziennie. Wszystkie moje fantazje erotyczne zaczynają się teraz od sceny, gdzie rozpinasz moją koszulę, więc daje ci szansę to zrobić.
Był gotowy na to, że będę próbowała się od niego odsunąć, bo mi na to nie pozwolił. Prychnął śmiechem, obserwując moją reakcję.
-Jesteś okropny.
Czułam, że jego ciało ciągle wibruje od śmiechu, kiedy położyłam na nim głowę. Moja ręka ponownie znalazła się przy guzikach i kiedy rozpięłam jeden z nich, jego śmiech natychmiast ucichł, a on wciągnął głośno powietrze. Kiedy wsunęłam jeden palec w dziurę, która powstała dotykając jego nagiej skóry, wypuścił oddech tak samo głośno. Przesuwałam go aż do momentu, kiedy napotkałam opór przez kolejny guzik. Go również rozpięłam i dzięki temu mogłam wsunąć pod koszulę całą dłoń. Powoli zaczęłam przesuwać ją wyżej, rozkoszując się tym, jak głęboko oddychał. Zatrzymałam palce, tuż przed tym, jak dotknęły jego sutka, czując pod dłonią, jak głośno bije mu serce. Przez chwilę rozkoszowałam się tym uczuciem, po czym szybkim ruchem wyciągnęłam rękę spod jego ubrania. Chwycił mój nadgarstek, ale zdarzyłam już odsunąć od niego rękę. Pomruk, który z siebie wydobył, świadczył, że nie jest zadowolony.
-Jesteś okropna.

Sprzątaczka- czyli jak nie zakochać się w szefieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz