Rozdział 42

5.4K 209 4
                                    

Ledwo przekroczyliśmy próg szpitala, powrócił stary Alex. Zdecydowanie nie służyła mu zmiana otoczenia. Warczał na każdego, kto go minął, nie mówiąc już o dotknięciu.
Narzekał na dosłownie wszystko, komentując wszystko tak głośno, aby słyszeli go wszyscy w pobliżu. Chciałam zapaść się pod ziemię, czując na sobie wzrok obsługi i innych pacjentów.
Kiedy w końcu znaleźliśmy się w sali Alexa, prawie odetchnęłam z ulgą. Edward ulotnił się praktycznie od razu, a ja próbowałam zachować spokój, kiedy zostałam sama z Alexem.
-Chodź tutaj- rozkazał z łóżka.
Przed chwilą pielęgniarka podłączyła go pod kroplówkę, więc nie mógł sam do mnie podejść. Strategicznie zajęłam jedyny fotel w pomieszczeniu, znajdujący się w samym rogu pokoju.
-Nie mam ochoty.
-Chodź tutaj.
-Nie.
Zacisnął pięści. Wiedziałam, że się zirytował, ale nie uniósł głosu, kiedy do mnie mówił.
-Dlaczego?
-Bo jesteś wredny. Powiedziałam ci, że z tobą trochę posiedzę, więc to zrobię. Muszę iść do pracy za cztery godziny, a spałam dzisiaj zaledwie dwie, więc zamierzam uciąć drzemkę. Nie przeszkadzaj.
-Chodź tutaj.
-Czego nie zrozumiałeś w mojej wypowiedzi?
-Chodź. Na fotelu nie będzie ci wygodnie.
Obróciłam się, abym ułożyć się wygodniej w fotelu, opierając się o ścianę. Oparłam głowę o zagłówek i zamknęłam oczy, zupełnie ignorując jego słowa.
-Rzucisz mi koc?
Miał na łóżku i koc i kołdrę więc liczyłam na to, że chociaż w tej kwestii będzie trochę życzliwszy. Jednak nie zrobił tego. Nie słyszałam, żeby nawet drgnął. Straciłam wiarę w jego pomoc, więc przestałam zwracać na niego uwagę.
Poczułam jego ręce na sobie. Krzyknęłam z zaskoczenia, kiedy mnie podnosił i otworzyłam oczy.
-Alex!
Nie przejął się moim protestem i uderzeniem, które otrzymała w klatkę piersiową. Wykonał kilka kroków i położył się do łóżka, ciągle trzymając mnie na rękach. Prawie mu się udało, uderzył przy okazji w kant łóżka nogą, ale nie pokazał, że czuje żaden ból.
Położył mnie obok sobie na boku i objął mnie mocno jedną rękę. Natychmiast uniosłam głowę, aby spojrzeć na jego drugie ramię. Wyrwał sobie kroplówkę, więc ręka krwawiła.
-Alex!
-Mówiłam, żebyś przyszła.
-Wyrwałeś sobie kroplówkę!
-Przecież wiem.
Chciałam się wyrwać, ale mi na to nie pozwolił. Widziałam, jak przesuwa dłonią po ramie łóżka i naciska przycisk wzywający personel.
-Puszczaj!
Nie chciałam, aby ktokolwiek zobaczył, jak leżę w jego ramionach.
-Nie zamierzam. Zostajesz ze mną.
-Przestań być taki okropny!
Nie mogłam dalej się z nim kłócić, bo do pokoju weszła pielęgniarka. Jej mina świadczyła o niezłym szoku, a moje policzki momentalnie się zaróżowiły.
-Wyrwałem kroplówkę.- oświadczył beztrosko Alex, jakby zamawiał jedzenie w restauracji.
Kobieta nie odezwała się ani słowem, ale te pięć minut, gdy na nowo podłączała kroplówkę, były bardzo długie. Leżałam sztywno, chcąc uciec, ale wiedziałam, że Alex mnie nie puści, a nie chciałam robić przy niej sceny. Przynajmniej tym razem nie komentował jej czynności w żaden sposób. Pozwolił pielęgniarce pracować w spokoju.
Kiedy w końcu wyszła, a według mojej oceny trwało to wieczność Alex od razu przycisnął mnie do siebie mocniej. Wiedział, że zacznę protestować.
-Jesteś okropny. Idę do domu.
-Nigdzie nie idziesz.
-Nie zamierzam z tobą siedzieć, skoro tak się zachowujesz. Dobrze wiesz, że nie chce, aby ktokolwiek zobaczył mnie w takiej sytuacji, a mimo to zmusiłeś mnie do tego!

Sądziłam, że zaoponuje, ale nie zrobił tego.
- Przepraszam- rzekł zamiast tego.
- Nie chce przeprosin. Chcę, abyś przestał się tak zachowywać. Nie obrażaj ludzi, nie krytykuj i pozwól im wykonywać swoją pracę.
-Nie podoba mi się tu- odparł tonem niezadowolonego pięciolatka.
-Alex, zachowuj się. Jeszcze raz zrobisz coś, co spowoduje, że będę się za ciebie wstydziła, to wychodzę. Zostaniesz sam, bo nie sądzę, żeby Edward miał ochotę przebywać tu z tobą.
Poczułam jego usta we włosach. Poluzował swój uścisk, a jego dłoń wsunęła się pod moją koszulkę i zaczęła masować dół moich pleców.
-Przepraszam skarbie, będę grzeczny.
Uspokoiło mnie to nieco, jeśli chciał, naprawdę potrafił się powstrzymać, od okazywania swojego niezadowolenia.
-Pośpij. Obudzę cię, żebyś zdażyła pójść do pracy.
-Nie. Obudzisz mnie, jak ktoś tu będzie chciał wejść.
Nie miałam zamiaru leżeć w jego objęciach w obecności kogokolwiek.
-Obudzę cię, jak będziesz musiała wychodzić. Musisz się wyspać i nie pozwolę, żeby jakiś głupi lekarz ci w tym przeszkodził.
-Alex.
-Mówiłem, żebyś wzięła wolne w pracy. Wtedy mogłaby siedzieć ze mną całe dnie.
-Wyobraź sobie, że nie tak łatwo wziąć wolne w pracy, bo nagle twój były szef będzie miał operacje.
Nawet nie poprosiłam w pracy o wolne. Nie chciałam spędzić urlopu, czuwając całą dobę przy łóżku Alexa. Ale on nie musiał o tym wiedzieć.
-Proszę, obudź mnie, gdy ktoś przyjdzie.
-Nie.
Po jego tonie wiedziałam, że nie wygram, a naprawdę musiałam się zdrzemnąć.
-To chociaż obudź mnie wystarczająco wcześnie, żebym zdążyła wrócić do domu, aby wziąć prysznic i przebrać się.
-Możesz wziąć prysznic tutaj.
-Nie mam ubrań na zmianę.
-Założysz moje- odparł i byłam pewna, że się przy tym uśmiecha.
-Nie pójdę do pracy w twoich ubraniach. Możesz zrobić, chociaż tyle i mnie obudzić wystarczająco wcześnie?
-Dobrze.


Jednak obudziłam się o wiele wcześniej. Mimo że on mnie nie obudził, to sama otworzyłam oczy na głos lekarza. Był to ten sam doktor, który przeprowadzał leczenie przez ostatnie miesiące.
Zignorował mnie zupełnie, ale kazał dla Alexa usiąść, przez co musiał mnie puścić. Od razu się odsunęłam, stanęłam koło łóżka, przyglądając się, jak lekarz przeprowadza badanie.
Trwało to zaledwie kilka minut. Przerwał mu Edward, który pojawił się w drzwiach.
-Omówimy operację- oświadczył od razu lekarz, gdy go zobaczył.
Wiedziałam, że to pora, aby się ewakuować. Nie chciałam czekać, aż sami mnie wygonią. Nie miałam wglądu do dokumentacji medycznej Alexa i lekarz nie mógł udzielać informacji. W pełni go rozumiałam. Chłopacy też nigdy nie zrobili nic, abym mogła być obecna przy omawianiu wyników. Sami dowiedzieli się o możliwości operacji i nie spieszyli się, aby mi o tym powiedzieć. Miałam nadzieję, że tym razem poinformują mnie o tym, co powiedział lekarz. Nawet jeśli nie szczegółowo, to chociaż oględnie chciałam wiedzieć, co się wydarzy.
Chwyciłam swoją torebkę i opuściłam pokój najszybciej, jak mogłam. Nie patrzyłam przy tym na nikogo. Wystarczyła wiedza, że nie jestem tam mile widziana. Po cichu liczyłam na to, ale mnie nie zatrzymali. Pozwolili wyjść bez słowa. Dokładnie zamknęłam za sobą drzwi, po czym przyspieszyłam kroku.
Czułam się jak przy ich poprzedniej rozmowie z lekarzem. Niechciana i niepotrzebna. Tylko podczas poprzedniej sytuacji jeszcze wierzyłam, że zdradzą mi jakieś informacje, teraz już nie byłam pewna.
Było jeszcze dosyć wcześnie, ale nie widziałam sensu zostawania w szpitalu. Ich rozmowa mogła trwać długo, a ja i tak musiałam pójść jeszcze dzisiaj do pracy na nocną zmianę. Opuściłam szpital, próbując nie zastanawiać się, co właśnie mnie omija.


-Dlaczego wyszłaś?
Przed chwilą skończyłam pracę. Miałam w planach wrócić do mieszkania i porządnie się wyspać, ale Alex wykonał do mnie mnóstwo połączeń. Nie odebrałam żadnego z nich, ale wiedziałam, że nie mogę odkładać rozmowy z nim w nieskończoność. Wolałam to załatwić osobiście.
Leżał na szpitalnym łóżku i wyglądał, jakby nie spał całą noc. Oczy przykryte miał białym bandażem, przez co jego włosy sterczały jeszcze bardziej niż zwykle.
-Omawialiście operację.
-Właśnie. Nie byłaś ciekawa?
-Nie byłam zaproszona -zaznaczyłam dobitnie.
-Chciałem, żebyś została.
Poklepał pustą przestrzeń obok siebie, z czego natychmiast skorzystałam. Potrzebowałam snu. W ciągu ostatnich dwóch dób spałam zaledwie kilka godzin.
Zamruczał, kiedy przyciągnął mnie do siebie i przykrył mnie kołdrą.
-Specjalnie uważnie słuchałem, żeby powtórzyć ci dokładnie, co mówił lekarz. Chcesz teraz to usłyszeć?
Ulżyło mi. Tym razem nie chciał ukrywać przede mną żadnych ważnych informacji.
-Chce spać, ale chcę też wiedzieć. Możesz dać jakąś skróconą wersję, a szczegóły opowiesz później?
-W wielkim skrócie to pojutrze o jedenastej mniej zoperują. Jeśli wszystko będzie w porządku, to wieczorem zdejmą mi opatrunek i dowiemy się, czy się udało.
-Pracuje pojutrze rano.
-Ale będziesz, jak się obudzę? I spędzisz ze mną noc?
Jego głos zadrżał i musiałam powstrzymać się, aby łzy nie poleciały z moich oczu. Za dużo się działo. Moje emocje wariowały. Miałam nadzieję, że operacja się powiedzie, ale nie byłam pewna przyszłości, która nasz czeka. Nas, bo miałam nadzieję, że Alex też bierze pod uwagę mnie w swoim przyszłym życiu.

Sprzątaczka- czyli jak nie zakochać się w szefieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz