Rozdział 13

5.7K 193 6
                                    

Kolejne dwa miesiące były trudne. Koniec zimy i początek wiosny wyczerpały mnie zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Powoli zaczynałam mieć wrażenie, że wymyśliłam sobie momenty, w których Alex był dla mnie miły.
Jego zachowanie powróciło do początku naszej znajomości, tylko tym razem był trzy razy bardziej niemiły. Każde słowo, które wypowiadał, było obrażą, a każdy gest miał na celu zdenerwowanie mnie. Mężczyzna podjął za cel, pozbycie się z pracy jak najszybciej, o czym nie omieszkał mnie informować na co drugim spotkaniu. Jego ulubioną zaczepką stały się mojej spotkania z Edwardem, których przez ten czas odbyliśmy dużo.

Straciłam kontakt z Alexem, jednak przez ten czas zaprzyjaźniłam się ze starszym bratem. Byliśmy tylko przyjaciółmi, nikim więcej, ale dogadywaliśmy się już tak dobrze, że mogłam powiedzieć mu wszystko. Ale nie chciałam. Wolałam, aby moje stosunki z Alexem pozostały
tylko między nami.

Mężczyzna chyba podzielał moje zdanie, gdy Edward był w pobliżu, ignorował moją obecność. Starszy mężczyzna wyczuwał, że coś jest nie tak, często próbował podpytać, o co chodzi, jednak przez te miesiące nie opowiedziałam mu żadnych szczególnych o kontaktach z Alexem. Mieszkanie, które sprzątałam, nigdy nie było czyste.
Bywałam tam trzy dni w tygodniu, jednak to i tak nie wystarczało. Alex robił błagan, którego nie dało posprzątać się w ciągu trzech godzin jak wcześniej. Gdy zaczynałam u niego pracę, chociaż udawał, że bałagan, który wywołuje, robi nieumyślnie. Jednak po ostatnim wybuchu przestał. Często rozsypywał albo rozlewał produkty tuż obok mnie. Wywalanie rzeczy z szafek i szuflad stała się normą. To, co kiedyś było standardem- jak zostawianie brudnych naczyń na blacie, a prania w koszu w łazience teraz nigdy nie występowało. Rzeczy znajdowały się tam, gdzie nikt nigdy by się tego nie spodziewał- kubki za sedesem, a brudna bielizna w zmywarce. Zawsze lubiłam sprzątać, odstresowywało to mnie. Jednak znajdowanie rozlanego soku pod poduszkami kanapy nie sprawiało, że czułam się lepiej.

Mimo że
próbowałam doprowadź mieszkanie do ładu, nie nadążałam z pracą. Zaczynałam od kuchni i zanim skończyłam sprzątać w łazience, często musiałam znowu wracać tam z powrotem. Starałam się, jednak moja praca nie przynosiła żadnych rezultatów.

Zachowanie Alexa było tak niestosowne, że na sam jego widok robiłam się zła. Wiedziałam, że gdy tylko otworzy usta, skomentuje negatywnie mnie, albo moją pracę. Nie chciałam go słuchać, ani nawet na niego patrzeć. Zakładałam słuchawki jeszcze zanim weszłam do mieszkania i wyciągałam już po wyjściu. Mężczyzna chyba wreszcie zrozumiał, że go nie słucham. Od dwóch tygodni nie wypowiedzieliśmy do siebie ani słowa, jednak cisza nie przeszkadzała mu w kontynuowaniu gestów, dzięki którym miałam więcej pracy.

Ciągły stres, ogrom pracy i niewyspanie sprawiały, że czułam się jak wrak człowieka. Wiecznie czułam się zmęczona, a po powrocie do mieszkania miałam ochotę położyć się do łóżka i płakać. Liczyłam, że to tylko zimowa, przejściowa depresja. Jednak nadchodziła wiosna, dni robiły się coraz dłuższe, a mój nastrój nie poprawiał się. W połowie marca zaczęłam wątpić, że moje
samopoczucie się poprawi, a w kontaktach z Alexem zmieni się na lepsze. Zaczęłam poważnie myśleć o zrezygnowaniu z pracy.
Dwudziestego szóstego marca mijały dokładnie dwa miesiące, w ciągu których Alex zgodził się pójść ze mną na spacer. Zastanawiałam się długo czy chce mu to przypomnieć. Obietnica obietnicą, ale czy ja chciałam spędzić z nim tę godzinę spaceru? Od wieczoru z filmem nie wypowiedział do mnie miłego słowa i raczej nie oczekiwałam, że spędzimy ze sobą
miło czas, bo to kiedyś obiecał. Wprawdzie przyrzekłam sama sobie, że pomogę mężczyźnie. Wesprę go, spróbuję się jakoś przebić przez osłonę, którą się otoczył i skłonie do spróbowania leczenia. Jednak to obietnice złożyłam miesiące temu i przez ten czas nie wykonywałam ani kroku w tym kierunku. Bałam się przypomnieć Alexowi o spacerze, na który przecież się zgodził. Po prostu nie chciałam spędzać z nim więcej czasu, niż to było konieczne. Jego reakcja też nie napawała mnie optymizmem, były tak różne i tak zmienne, że przewidzenie jej graniczyło z cudem. Jednak wiedziałam, że jeśli tego nie zrobię, będę tego żałować do końca życia.

Sprzątaczka- czyli jak nie zakochać się w szefieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz