Rozdział 37

4.9K 218 8
                                    

Byłam na nich zła. Wkurzona tak bardzo, że miałam ochotę pojechać do mieszkania Alexa tylko po to, aby mu przyłożyć i sobie pójść.
Mogłam zrozumieć, że mają przede mną jakiś sekret. Nawet, że mają go z matką, do której nie pałają szczególnym uczuciem. Nie musieli mi przecież mówić wszystkiego, oni też nie znali wielu szczegółów mojego życia.
Jednak ich spotkanie z lekarzem i spędzanie z nich mnóstwa czasu sprawiało, że podejrzewałam, że ma to coś wspólnego ze wzrokiem Alexa. A na tym mi zależało i obaj doskonale o tym wiedzieli.
Przekonanie go, aby powrócić do leczenia i pojawiał się na nim co tydzień, było moją zasługą. To ja siedziałam z nim w gabinecie po kilka godzin, rezygnując z prywatnego życia na jego rzecz. Aby tam był, musiałam zawrzeć z nim tą głupią umowę, a przez to oglądać z nim filmy i nocować u niego. Mimo że na początku miałam opory, zaczęłam to lubić. Jednak to nie zmienia faktu, że ten czas mogłam poświęcić na coś innego niż spędzanie czasu z Alexem.
I to nie tak, że chwalę się, że to wszytko jest moją zasługą. Podejrzewam, że Edward też prowadził z nim długie rozmowy na ten temat i nigdy też nie narzekał, kiedy co niedzielę musiał nas wozić w tą i z powrotem. Po prostu uważam, że skoro poświęciłam na leczenie tyle czasu i wysiłku to powinnam być z nimi przy omawianiu wyników. A jeśli nie to przynajmniej powinni mi powiedzieć, co się stało od razu po wyjściu z gabinetu.
Jednak nie powiedzieli mi. Najciężej wypowiedzieć jest trudne wiadomości, więc podejrzewałam, że ta też taka będzie. Obawiałam się tego, co powiedział lekarz, ale z drugiej strony mogłam się nigdy nie dowiedzieć, co tak wstrząsnęło chłopakami. Jeśli milczeli przez tydzień i unikali mnie, po usłyszeniu tej wiadomości, nie sądziłam, że nagle mi ją wyznają.
Została jeszcze jedna sprawa. Ignorowanie mnie. Jeśli chcieliby spędzić, ze mną czas, nawet po wizycie u lekarza zrobiłabym to i raczej nie nalegał, abym aby wyciąganą informację, którą przede mną zatajali. Ale oni nie mieli zamiaru mnie widzieć. Nie odbierali telefonu ani nie odpisywali na SMS-y.
Nie zamierzam pokazywać, że mi zależy, chociaż okropnie mi zależało. Chciałam po prostu pójść do Alexa i pozwolić, żeby wciągnął mnie na swoje kolana. Potrzebowałam jego zapachu i uścisku, nawet jeśli nie mieliśmy przy tym rozmawiać. Jednak on tego nie chciał, po prostu, z dnia na dzień wykluczył mnie ze swojego życia.
Umowa była umową i złamał ją Alex. To on nie odbierał i nie odpisywał, więc nie spotkaliśmy się w tym tygodniu ani razu. Więc zgodnie z naszymi zasadami spotkanie w niedzielę u lekarza było aktualne.
Zwykle przyjeżdżali po mnie pod blok, ale nie wiedziałam, czy będą mieli ochotę spędzić ze mną więcej czasu niż muszą. Podejrzewałam, że raczej nie i ulży im jeśli dostanę się do lekarza sama.
Niestety był on na drugim końcu miasta, niż ja mieszkam, więc musiałam wstać o wiele wcześniej niż zwykle, żeby dojechać autobusem na czas. Miało to też swój duży plus- nawet jeśli chłopacy przyjechaliby po mnie, to na pewno ich nie spotkam.
Od kiedy wstałam, mimo iż wiedziałam, że jest jeszcze dużo czasu, ciągle patrzyłam na telefon. Czekałam na połączenie albo SMS-a. Na jakąkolwiek wiadomość po półtora tygodnia milczenia.
Edward zwykle wysłał SMS-a, że po mnie zajedzie, lecz tym razem milczał. Mógł uznać za pewne, że będę na nich czekać w mieszkaniu. Dlatego nie przyjęłam się tym. Czekałam na telefon, w którym spyta, gdzie jestem, bo nie otwieram drzwi od mieszkania.
Przyjechałam do lekarza za wcześnie. Wina autobusów, a ich rozkład w niedzielę rano nul zdecydowanie ograniczony. Usiadłam w poczekalni i po prostu czekałam, patrząc na telefon.
Nie zadzwonił. Zwykle był u mnie piętnaście minut przed wizytą u lekarza i wtedy powinien zadzwonić, ale nie zrobił tego. Jednak Edward był inteligentnym człowiekiem, więc tym też się nie przejęłam. Mógł uznać, że zrobiłam to, co zrobiłam i być przekonanym, że czekam na nich na miejscu.
Miałam wrażenie, że czas płynie bardzo wolno, jakbym siedziała tam godzinami. Jednak minęło zaledwie pół godziny. Zaczęłam się stresować, kiedy zegar wskazywał dwie minuty do czasu leczenia. Już powinni być na miejscu. Edward zawsze lubił być chwilę przed czasem i nigdy nie widziałam, żeby się gdzieś spóźnił.
Wstałam z krzesła i podeszłam do okna. Obserwowałam ulice, którą zawsze jechali, jednak nie było ich. Kiedy zegar wybił równą godzinę, wybrałam numer Edwarda. A po nim Alexa. Żaden nie odebrał. Naprawdę zaczęłam się martwić. Przecież powinni być na miejscu, zawsze byli. Coś musiało się stać, skoro nie przyjechali. Nawet jeśli nie chcieli spotkać się ze mną, to wiedziałam, że Edward nie odpuści i wyciągnie Alexa choćby siłą z mieszkania.
Wybrałam ich numery ponownie, ale nie doczekałam się reakcji. Postanowiłam sprawdzić jeszcze jedno miejsce, gdzie mogli być. Mogli czekać na mnie na parkingu podziemnym. Wątpiłam w to, ale chciałam sprawdzić wszystkie, nawet te najmniej prawdopodobne opcje.
Szłam z telefonem przy uchu, licząc na to, że Edward w końcu odbierze połączenie. Nie wiem, jak mogłam się zauważyć tego, gdy wchodziłam do środka budynku. Tuż obok drzwi znajdował się mały kiosk. I zdjęcie w jednej z gazet na pierwszej stronie przyciągnęło moje spojrzenie.
Przeczytałam nagłówek raz i kolejny i jeszcze raz. A później chwyciłam gazetę. Nie pamiętam czy zapłaciłam za nią, czy ukradłam ją z tego kiosku, ale wyszłam z budynku, wbijając w nią wzrok.
Z pierwszej strony patrzył na mnie Alex. To musiało być stare zdjęcie, bo był na nim kilka lat młodszy. Ale to nie zdjęcie wzbudziło moje uczucia, lecz napis nad nim: „Właściciel klubu nocnego odzyska wzrok"
Czytałam ten tytuł nieskończoną ilość razy. Wpatrywałam się w te literki tak długo, aż zaczęły rozmazywać się przed moimi oczami.
Nigdy nie wolno wierzyć brukowcom. Trzeba potwierdzić informacje, zamiast ufać gazetom. Jednak ten artykuł pasował jak ulał do naszej sytuacji. Do godzinnej rozmowy z lekarzem i do szoku chłopaków, gdy wyszli. Nawet do tego, że nie pojawili się dzisiaj na leczeniu, bo w sumie po co, skoro nie było już potrzebne.
Tylko nie pasował do ich zachowania. Skoro informacja była dobra, powinni mi powiedzieć. Czemu ukrywali coś, co mi też by sprawiło radość?
W końcu przewróciłam stronę, aby przeczytać cały artykuł. Większość już wiedziałam. W sumie wiedziałam prawie wszytko, bo prawie wszytko co było tam podane, opisywało Alexa. Tylko jeden akapit zaintrygował mnie bardziej. Mówił o leczeniu mężczyzny i jego bardzo dobrych rokowaniach. Według gazety miał w najbliższych dniach przejść operację, która na dziewiędziesiąt procent przywróci mu wzrok. Może nie całkowicie, ale wystarczająco, aby widział. Reszta artykuły stanowiły gdybania o tym, co zrobi, gdy odzyska wzrok i nawet nie poświęciłam czasu, aby je przeczytać.
Mimo że wszystko miałam jak na dłoni, nie potrafiłam, uwierzyć w to co napisali. Wiedziałam, jak działają gazety. Manipulują ludźmi, aby jak najwięcej osób przeczyta artykuł. Dlatego musiałam uzyskać informacje u źródła. U Alexa.
Starałam się powstrzymać jakąkolwiek reakcję, kiedy do niego jechałam. Nie chciałam gdybać i wysuwać przepuszczeń. Chciałam po prostu poznać prawdę.
Nawet nie zorientowałam się, kiedy dotarłam do jego mieszkania. Na dzwonek oczywiście nie odpowiedział, na walenie drzwi też nie. Musiałam użyć własnego klucza.
Już wiedziałam, czemu nie odbierał telefonu. W mieszkaniu panował bałagan. Musiał w nocy urządzić imprezę. Na szczęście było już cicho, miałam nadzieję, że wszyscy wyszli.
Starałam się iść głośno, kiedy skierowałam się do sypialni. Nie było to trudne, bo szkło i plastik trzeszczały pod moimi stopami. Otworzyłam drzwi z taką mocą, że uderzyły w ścianę.
Alex na szczęście był sam. Usiadł gwałtownie na łóżku na dźwięk otwieranych drzwi. Ściskam gazetę tak mocno, że czułam jak bolą mnie palce.
-Powiedz mi, że ta impreza nie była z powodu tego, co powiedział lekarz. Że nie jestem jedyną, która nie wiem i dowiedziała się jako ostatnia z gazety.
-Lauro...
-Po prostu to powiedz!
-To nie tak...
-Powiedz!
Nie potrafiłam na niego nie krzyczeć. Nie miałam opanować gniewu w głosie i powstrzymać łez spadających po policzkach. Nie musiał nic mówić, już wiedziałam, że to była prawda. Zorganizował imprezę z okazji odzyskania wzroku i zaprosił na nią wszystkich. Wszystkich oprócz mnie.
Wstał z łóżka, ale natychmiast się cofnęłam.
-Powiedz to.- już nie krzyczałam.

Sama słyszałam, jak drżał mój głos, kiedy mówiłam przez łzy.
-Odzyskam wzrok.
Po prostu odwróciłam się i wyszłam. Nie chciałam go już widzieć.

Sprzątaczka- czyli jak nie zakochać się w szefieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz