👑 Oczko w głowie 👑 |AE Kazimierzówna|

181 6 57
                                    

Wrzesień, 1398r.

Wawel

- Bezczelny! - krzyknęła zirytowana.

Zawisza, Dymitr i Zbigniew tylko popatrzyli po sobie. Nierzadko byli świadkami wybuchów królowej, ale w dalszym ciągu nie wiedzieli jak mają się w tej sytuacji zachowywać. Król westchnął ciężko, obserwując chodzącą nerwowo małżonkę. Przeniósł spojrzenie na panów i wstał z tronu.

- Zostawcie nas - rozkazał.

Mężczyźni posłusznie ukłonili się i wyszli z sali tronowej. Jogaiła podszedł do małżonki, wykorzystując moment, gdy akurat stanęła w miejscu.

- Nie zgadzam się - spojrzała mu hardo w oczy.

On tylko uśmiechnął się pobłażliwie do żony i położył jej dłoń na ramieniu.

- Przecież nikt jeszcze nie podjął żadnej decyzji - powiedział.

- Bo odpowiedź jest oczywista. Nie zgadzam się. Niedawno pochował swoją żonę.

- Liczy na następcę...

- I koronę polską - weszła mu w słowo - Zapewne miał nadzieję, że dzięki wpływom Marii dojdzie do krakowskiego tronu. Nie udało się, więc szuka innego sposobu. Parszywy lis... - syknęła.

- Nie powinnaś się denerwować - zbliżył się do niej i położył drugą dłoń na jej zaokrąglonym brzuchu.

Odetchnęła głęboko i przymknęła oczy. Przykryła dłoń męża swoją, opierając głowę na jego ramieniu.

***

Skupiała się na haftowaniu. Dwórki w tym samym czasie zajmowały się jej dwuletnimi siostrami bliźniaczkami - Heleną i Kunegundą. Przyozdabiała swoją chustę, którą lubiła zakładać przy okazji lekkiego wiatru. Czekała też na wuja Skirgiełłę, który obiecał jej trochę uwagi po tym jak skończy ćwiczenia z jej braćmi. Bardzo lubiła wesołego i bezpośredniego Litwina. On najbardziej, spośród całego rodzeństwa ojca, był jej bliski.

W końcu, jakby wysłuchując jej cichych próśb, drzwi komnaty otwierają się i do środka zajrzał książę litewski. Królewna od razu rozpromieniła się na jego widok i odłożyła haft, by paść mu w ramiona.

- W końcu jesteś - mocno go przytuliła.

- Obiecałem. A takiej panience jak ty nie wypada odmawiać.

Królewna zachichotała i oderwała się od księcia. Zaoferował jej ramię i razem wybrali się na spacer. Pogoda tego dnia była ciepła, więc zdecydowali się wyjść na zewnątrz.

- Opowiadaj. Co na Wawelu? Jak czuje się matka?

- Tak jak zwykle, gdy jest przy nadziei. Zdarzy jej się ponarzekać, ale wiem, że ogromnie się cieszy. Ona i ojciec.

- Czyli nic nowego - skwitował - A u ciebie co? Masz jakiegoś kawalera na oku? - zagadnął.

Królewna od razu spłonęła rumieńcem i spuściła wzrok. Skirgiełło tylko zaśmiał się wesoło.

- Czyli jednak? To kim on jest?

- Nie mam nikogo na oku - broniła się, choć wzrok nadal miała wbity w podłogę.

- Niedługo będziesz miała szesnaście lat. Święty czas!

- Nie wypada mi. Jestem królewną i wychodzę za mąż dla Korony. Nie z woli serca.

- Twoja matka też tak gadała. A potem wyszła za mojego brata - wzruszył ramionami - Co ci stoi na przeszkodzie?

- Rodzice już planują dla mnie jakiś mariaż.

Kartki wyrwane z KsiążekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz