🏔 Gierka. Love story 🏔

84 4 9
                                    

To będą najlepsze wakacje w historii. Czuł to, był tego wręcz pewny. A to wszystko za sprawą najlepszej grupki znajomych na świecie. Już w zeszłym roku zorganizowali wspólny wyjazd bez dorosłych, co stało się ich tradycją. Każdy wolny czas, czy to ferie, majówka czy właśnie wakacje, wykorzystują na wspólny, kilkudniowy wyjazd. Dobiegała już połowa wolności, za miesiąc zacznie się klasa maturalna. Z tego też powodu chcieli wyjeżdżać i korzystać jak najwięcej. W przyszłym roku chcą się porwać na wycieczkę za granicę. Ale najpierw tu.

To już trzeci wyjazd i najdłuższy ze wszystkich zaplanowanych. Wybrali góry, dokładnie Beskidy. Nie mieli w planach długich wędrówek po górach i noclegach w schroniskach, raczej odetchnięcie świeżym powietrzem i zdobyciem przynajmniej jednego szczytu. Znaleźli, w całkiem dogodnym miejscu, Dom Młodzieżowy, prowadzony przez starsze już małżeństwo, które oferuje zakwaterowanie, posiłki, rozrywkę i przewodnika po szlakach. Jest idealnym miejscem dla takich grup, jak ta ich.

Przyjechali pociągiem i po przejściu przez centrum i małym przystanku w markecie, stanęli przed budynkiem Domu. Był bardzo przytulny, z typowo górskim wyglądem - spadzisty dach, podmurówka i drewno. Spodziewał się czegoś innego po starszym małżeństwie, ale całkowicie się zaskoczył. I to pozytywnie. Cała grupka ruszyła w kierunku drzwi wejściowych. Te otworzyły się i ze środka wyszedł mężczyzna, mający koło pięćdziesiątki.

- Witajcie, dzieciaki - przywitał ich uśmiechem.

- Dzień dobry - odpowiedzieli.

- Dwa pokoje, trzy- i czteroosobowy? - wskazał na nich palcem, mrużąc lekko oczy.

- Zgadza się - odparł Adam, który zajął się rezerwacją.

- I to pewnie z tobą rozmawiałem przez telefon - skupił na nim wzrok - Poznaję po głosie - uśmiechnął się i wyciągnął ku niemu dłoń - Marek - przedstawił się.

- Adam - odwzajemnił gest - A to Kamil, Mateusz, Szymon, Julka, Ania i Weronika - pokazał na każdego.

- I tak zapomnę - machnął ręką - Zapraszam do środka - otworzył drzwi i przepuścił całą grupkę.

Od razu rozejrzeli się po wnętrzu, zdumiewając się czystością i zadbaniem. Dom naprawdę ich zaskakiwał.

- Tutaj możecie zostawić sobie buty - powiedział Marek, wskazując na podłużne ławki, wieszaki nad nimi i półeczki pod - Prosiłbym, żebyście po Domu chodzili w jednych konkretnych. Żeby specjalnie nie brudzić.

Pokiwali głowami i zdjęli obuwie, odkładając je na półeczki pod ławkami.

- Na piętrze są pokoje. Tutaj, na parterze, mamy dwie świetlice, stołówkę i kuchnię. Na drugim piętrze jest już nasze mieszkanie, więc tam proszę się bez potrzeby nie zapuszczać - wyjaśniał, prowadząc ich po schodach - Macie to szczęście, że na te kilka dni cały Dom jest do waszej dyspozycji. Nikogo poza wami tu nie ma.

To ich ucieszyło. Mężczyzna pokazał im, które pokoje im przydzielono i podarował klucze do nich razem z krótką instrukcją.

- Za piętnaście minut będzie obiad - oznajmił - Na końcu są łazienki, możecie się odświeżyć, zdrzemnąć, przebrać. Czego dusza zapragnie.

Posłał im uśmiech i zostawił ich samych.

***

Na stołówkę zeszli lekko spóźnieni, ale w dobrych humorach. Przywitał ich zapach makaronu i sosu serowego. W pomieszczeniu stały cztery rzędy ustawionych po trzy stolików. Przy jednym z nich, na samym końcu, siedziała dziewczyna w czarnej koszulce z krótkim rękawem i ciemnymi blondwłosami związanymi w kucyk. Jedną ręką trzymała książkę, a drugą obejmowała szklankę z sokiem pomarańczowym. Paznokciami stukała o jej ściankę, całkowicie pochłonięta lekturą. Nawet nie zarejestrowała ich wejścia. Przed nią parowała porcja pysznie wyglądającej carbonary.

Kartki wyrwane z KsiążekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz