[ Występuje opis przemocy seksualnej. I ogólnie trochę się tam poniewierają ]
***
1385r.
Litwa
Stała na brzegu, patrząc na spokojną toń rzeki. Nie powinna. Nie po tym, co ją spotkało. Teraz jednak czuła się bezpiecznie, bo parę kroków dalej znajdował się jej nowy dom, w którym już od roku mieszkała z Varnasem - swoim mężem. A tylko dni dzieliły ich od powiększenia rodziny o nowego członka. Za Varnasa wyszła jakiś czas po swoim szokującym odkryciu w lesie. Wróciła tam następnego dnia, żeby uratować to, co się jeszcze ostało. Niestety, chata doszczętnie spłonęła. A ona razem z nią. W miejscu, gdzie znajdował się siennik, znalazła kości i resztki koca. Musiała zginąć nieświadoma, we śnie. Tylko jak? Ktoś ją ogłuszył i podłożył ogień? Związał? Miała tyle pytań, na które nie pozna już odpowiedzi.
Powiodła wzrokiem na drugi brzeg i zmrużyła oczy, dostrzegając tam postać. Blask księżyca odbijał się od tafli, dzięki czemu mogła ją zauważyć. Kucnęła. Lub przysiadła nad wodą. Po chwili dołączyła do niej druga, mniejsza, ale i masywniejsza. Wytężyła wzrok.
- Niemożliwe...
Dwa złote punkciki spojrzały w jej stronę. Miała wrażenie, że obie postacie na nią patrzyły. To musiały być nocne mary. Lub duchy. Czuła gorąc, w którym spłonęli. A potem przeszedł ją lodowaty dreszcz. I duchy zniknęły.
***
Następnego dnia
- Jestem pewna, że ich widziałam. Ją i Lacha.
- Sama widziałaś chatę - przekonywał ją Varnas - Spłonęła. I oni też. Nie pomożesz im.
- Więc dlaczego widziałam ich duchy? Praktycznie po roku od śmierci?
- Może właśnie dlatego, że minął rok - wzruszył ramionami, mając już dość wymysłów żony - Chciała ci przekazać, że u niej wszystko dobrze.
- Ale... Ona nie wierzyła w naszych bogów. Była chrześcijanką. Oni nie trafiają do Zaświatów.
- Więc to kolejny dowód na to, że tylko ci się wydawało.
Aušra westchnęła ze zirytowaniem, po czym poczuła skurcz w podbrzuszu. Skrzywiła się i przysiadła na krześle. Varnas zaraz przy niej kucnął.
- Nie myśl już o tym. Skup się na naszym dziecku - złożył pocałunek na jej brzuchu.
Nie miała sił się z nim przegadywać. Może naprawdę miał rację i tylko jej się wydawało? Było ciemno, a ona sama czuła się już zmęczona. Varnas musiał jechać na zamek, a ona jak zwykle została sama. W tym wypadku jednak samotność była jej na rękę. Narzuciła na ramiona pelerynkę i wyszła pod pozorem spaceru. Było to tyle ryzykowne, co wręcz głupie, szczególnie w zaawansowanej ciąży. Ale musiała mieć pewność, że to były duchy. Że ona nie żyje.
Najgorsze było przedostanie się przez rzekę. Niedaleko mieszkańcy wioski zbudowali mały most, który pomagał przedostać się na drugą stronę. Mogła też brodzić najpłytszą partią rzeki, która znajdowała się bliżej, niż most. Zdecydowała się na drugą opcję. Stanęła na piaszczystym brzegu, mocząc stopy. Przesunęła wzrokiem po rzece. Dno widać było wyraźnie, choć po wiosennych roztopach poziom odrobinę się podniósł. Mimo to zaczeła powoli iść na drugą stronę. Woda była chłodna, przyjemnie działała na opuchnięte kostki. Unosiła wysoko krańce sukienki, żeby zbytnio ich nie pomoczyć. Przy przeciwległym brzegu musiała unieść je powyżej kolan, ale zdołała wyjść. Wzięła kilka głębokich wydechowej, bo przeprawa była dosyć męcząca.
CZYTASZ
Kartki wyrwane z Książek
Short StoryTu jest wszystko. I nic też. Czasem dopadnie mnie pomysł. I jeśli nie wyląduje w hasioku, to ląduje tu. Bywają treści nieodpowiednie dla wszystkich c: