❄ Cicha noc ❄

135 4 14
                                    

Czekał na nie pod salką. Ciągle przeglądał social media, czując na sobie wzrok niektórych rodziców. Ignorował je z łatwością. Był przyzwyczajony, że ludzie akurat jego wyławiają z tłumów. Spoglądał nerwowo na zegarek. Zajęcia powinny się już dawno skończyć, a jemu nie uśmiechało się stać tutaj kolejne minuty.

Westchnął i akurat w tym momencie drzwi do salki się otworzyły i ze środka wybiegły dzieci. Korytarz od razu zaniósł się ich krzykami, piskami i tupotem butów. Wyłączył telefon, włożył do kieszeni płaszcza i spróbował dostrzec te, na które czekał. Dwie dziewczynki podskoczyły na jego widok i prędko do niego podbiegły.

- Władek!

Siedmioletnia Marysia i sześcioletnia Ola zamknęły starszego brata w mocnym uścisku. Zaśmiał się tylko i również je przytulił. Rodzice pozostałych wymijali ich, patrząc niekiedy na niego. Pierwszy raz się zdarzyło, że odbierał siostry z zajęć. Zapisały się do dziecięcej scholi i co tydzień mama lub tata zawozili je na zajęcia. Tego dnia musieli załatwić parę spraw i rolę taksówki przejął on.

- Macie wszystko? - zapytał, odrywając je od siebie.

Pokiwały energicznie głowami. Przytaknął i położył im ręce na plecach, sugerując kierunek wyjścia.

- Przepraszam! - dotarł do nich żeński, melodyjny głos.

Odwrócili się, a jego wzrok padł na młodą kobietę. Był w stanie się pokusić, że mogli być w podobnym wieku. Zatrzymał się.

- Pan jest od Marysi i Oli? - zapytała, podchodząc do niego.

- Tak. Jestem ich bratem - dodał, widząc niepewność w jej niebieskich oczach.

- Ah, przepraszam - zaśmiała się nerwowo - Po prostu nie kojarzę pana. Zazwyczaj odbierają je rodzice.

- Coś im dzisiaj wypadło - wyjaśnił krótko.

Przytaknęła.

- W przyszłym tygodniu śpiewamy koncert w kościele - powiedziała - Mam prośbę, żeby trochę poćwiczyć z nimi występ przed publicznością. Choćby przed rodziną. Żeby się z tym oswoiły - popatrzyła na niego porozumiewawczo.

Przyjrzał się jej, zapominając o reszcie. Miała ciemne włosy, niebieskie oczy i była bardzo... Ładna. Tak, bardzo ładna. Przedłużająca się cisza wyrwała go z zamyślenia i skinął głową. Kobieta uśmiechnęła się nieśmiało. Potem spojrzała na swoje podopieczne.

- Pamiętacie wszystko? - upewniła się.

- Tak - przytaknęły wspólnie.

- To dobrze. Nie będę was już zatrzymywać - zwróciła się ponownie do niego - Mam nadzieję, że przyjdzie pan posłuchać swoich utalentowanych sióstr.

Uśmiechnęła się szeroko, a jemu na moment dech zaparło. Pokiwał lekko głową, wciąż na nią patrząc.

- Do widzenia - pożegnała się i zniknęła na powrót w salce.

- Do widzenia... - odparł, niezbyt obecny przy tej sytuacji.

- Władek? Idziemy? - Marysia pociągnęła go za połę płaszcza.

Otrzasnął się i spojrzał trzeźwo na siostry.

- Tak, tak - położył im dłonie na plecach i poprowadził w stronę wyjścia.

Obejrzał się za siebie jeszcze raz, ale już jej nie dostrzegł.

***

Spakowała swoje rzeczy, a potem zamknęła salkę na klucz. Zostawiła go w portierni i pożegnała się z woźnym. Gdy wyszła na zewnątrz, padał śnieg. Mimo czapki, narzuciła jeszcze kaptur kurtki i podniosła głowę. Opadające wolno płatki przywodziły na myśl te romantyczne sceny w filmach i nastrajały w podobny sposób. Uśmiechnęła się i ruszyła do swojego samochodu. Czerwona Škoda citigo, jako jeden z nielicznych o tej porze pojazdów, stał na niewielkim parkingu przy domu kultury, w którym odbywały się zajęcia. Otworzyła go, wrzuciła torebkę na siedzenie pasażera obok i wsiadła do samochodu. Zamknęła drzwi i opadła ciężko na oparcie. Spojrzała na zegarek - 19.23. Zajęcia trochę się przedłużyły, ale nie miała wyjścia. Koncert świąteczny zbliżał się wielkimi krokami. Musiała dokładnie przygotować do niego grupę.

Kartki wyrwane z KsiążekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz