2

855 52 1
                                    

Harry pożegnał się po śniadaniu ze wszystkimi profesorami i ruszył wgłąb korytarzu w którym jeszcze nie był. Zaczął on chodzić po nieznanych mu miejscach unikając tych do których nie mógł wchodzić. Niejednokrotnie chciał sprawdzić co się kryje w ciemnych zakamarkach szkoły, to jednak musiał zostawić na późniejsze lata, bo kto by chciał dostać szlaban za coś tak prostego.
Mijał on różne obrazy, rzeźby, wazony a nawet dziwne gobeliny. Wędrował on tak może z kilka godzin, aż nie przystanął przy dziwnych drzwiach, które miały na sobie znak Slytherin'u. Na początku sądził, że może być to prywatna komnata Profesora od Eliksirów, ale to nie na tym piętrze, to nie lochy.
Popatrzył się jeszcze kilka razy na ciemne drewno, jednak nic nie zrobił.
Zapytam się Hermiony, ona zna praktycznie każdy skrawek Hogwartu. - z takimi myślami Harry zaczął iść na następne pietro. Jednk jego głowę cały czas nawiedzały te drzwi. Nauczyciele nikomu nie mówili o takich, możliwe, że niedawno zostały wystawione, ale po co ślizgonom jakiś dziwny pokój na pierwszym piętrze.
Harry pokręcił przecznice głową. Musiał skupić uwagę na czymś innym niż na czymś tak błahym.

- Może czas pójść do biblioteki. - powiedział w przestrzeń nie oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi.

- Harry? - brunetka zwróciła uwagę czarnowłosego. - Minęły już 3 godziny.

- 3 godziny? - spojrzał na starszą kobietę zdziwiony. - Przecież jeszcze niedawno było śniadanie..

- Nie tak niedawno, czego poszukujesz obok skrzydła szpitalnego, a może chciałeś przyjść na badania? - uśmiechnęła się do chłopaka miło.

- Tak właściwie, to byłem w swoich myślach, jednak mogę pójść na badania jeżeli to nie dla Pani problem. - zaczął iść za kobietą. - Czy wie może Pani do kogo należą ciemne drzwi z wyrytym godłem Slytherin'u?

Poppy przystanęła, żeby przyjrzeć się młodszemu. Chwilę się zastanowiła, jednak nie warto ukrywać tego, czego i tak później mógł się dowiedzieć od kogoś innego.

- Te drzwi, prowadzą one do komnaty jednego ze starych uczniów, są one chronione pewnym zaklęciem i jedynie ich właściciel lub osoba upoważniona może do nich wejść. - kobieta westchnęła przeciągle. - Ta komnata należy do Riddle'a.

- Riddle'a? - chłopka spojrzał na nią zaciekawiony, już kiedyś słyszał to nazwisko, ale nie mógł skojarzyć skąd.

- Tom Marvolo Riddle. - pielęgniarka otworzyła drzwi od skrzydła szpitalnego przepuszczając uprzednio chłopaka. - Jest znany dla innych jako Sam Wiesz Kto bądź...

- Lord Voldemort.. - Harry mówiąc to zaskoczył kobietę, on jednak spojrzał na jedno z łóżek po czym na nie usiadł. - Nie znam go, ale czuję coś czego nie mogę opisać.

- Miłość? - kobieta powiedziała prosto z mostu, widząc wyraz twarzy czarnowłosego zaczęła się śmiać. - Spokojnie, żartowałam.

- Niech mnie Pani tak nie straszy Pani Pomfrey! - złapał się teatralnie za serce. - Omal nie zemdlałem.

- Oh nie bądź już taki chłopcze. - Harry się do niej promiennie uśmiechnął po czym zaczął wykonywać polecenia, które dawała mu kobieta.

Wypił eliksiry które miały oddziaływać w dziwny sposób z organizmem pokazując czy coś jest w normie czy nie.
Gdy już byli przy końcówce badań brunetka spojrzała na niego przez chwilę po czym podała mu nieznany eliksir.

- Spokojnie wypij, po prostu muszę sprawdzić jeszcze jedną rzecz.

Chłopak jedynie pokręcił głową na zgodę. Jednym duszkiem wypił zawartość fiolki o dziwnie złotawej barwie.
Czekali tak przez chwilę, aż ciało chłopaka zaczęło się delikatnie podświetlać w lawendowym odcięciu przez co kobieta zakryła lekko usta chowając tym swoje zaskoczenie.

- Co to oznacza Pani Pomfrey? - chłopak zapytał się nie wiedząc co się dzieje.

- Harry, wiesz coś o drugiej płci? - zapytała się go spokojnie, ten pokręcił głową na nie. - Istnieje coś takiego jak druga płeć. Możesz być Alfą, Betą bądź Omegą, w twoim wypadku jesteś tym ostatnim.

- Omegą? - dopytał się.

- Tak, a z tym idzie kilka kłopotów. Omegi muszą złączyć się w pary zanim osiągną wiek siedemnastu lat, mówiłeś coś, że czujesz coś do Tom'a tak? - chłopak potwierdził to o co zapytała się starszą. - Moim zdaniem możecie być przeznaczoną parą.

- Przeznaczoną parą?

- Z tego co wiem to Tom był Alfą, nie lubił Omeg, wręcz nienawidził, ponieważ wszystkie do niego lgnęły, co prawda czekał on na tą właściwą...

- Pani Promfey czy sądzi Pani, że to może mieć z nim coś wspólnego?

- Z tego co wiem, to macie bliźniacze różdżki. - uśmiechnęła się do niego chytrze. - Zobaczyłeś drzwi prowadzące do jego prywatnej komnaty to już druga rzecz.

- Nie wiem co o tym myśleć, ja, ja naprawdę nie wiem. - spojrzał na swoje buty zagubionym wzrokiem.

- Na chwilę obecną możesz być spokojny, w szkole nie ma jeszcze nikogo takiego, kto mógłby być Alfą. - uśmiechnęła się do niego promiennie. - A wszyscy Profesorowie wiedzą co mają robić gdy owego nakryją.

- A Omegi?

- Harry, jesteś jedyną Omegą w zamku nie licząc Minervy.

- Profesor McGonagall jest Omegą? - zdziwił się nie ukrywając tego. - Nie wygląda.

- Nie musi wyglądać na Omegę. - zaśmiała się lekko. - Będę musiała poinformować Dumbledore'a o wynikach, mam nadzieję, że się zgodzisz ze mną?

Czarnowłosy lekko pokręcił głową, nie był pewien co o tym myśleć, ale wolał wcale nie myśleć.
Kobieta powiedziała mu jeszcze parę rzeczy, dała mu kilka eliksirów tłumacząc kiedy ma je użyć oraz specjalną bransoletę, która pozwala maskować zapach.
Dla dwunastolatka to nowość, jednak wychodząc ze skrzydła szpitalnego kompletnie zapomniał pytaniu które właśnie krążyło w jego głowie.

The Last Pair (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz