30

249 23 1
                                    

Minęło jakoś dwadzieścia minut. Tom siedział za biurkiem w swoim gabinecie patrząc się to na swojego 'byłego' poplecznika to na kobietę której się tu nie spodziewał.

- Poppy? - brunet przetarł dłonią twarz. - Poppy powiedziała żeby ją wziąć prawda?

- Jakiś ty spostrzegawczy. - prychnął mistrz eliksirów czym zszokował już i tak zszokowaną kobietę. - Dlaczego ja tu jestem a nie Pomfrey? To ona chciała wziąć Minerve ja nic nie mówiłem na ten temat.

- Może właśnie dlatego, że jej przed tym nie powstrzymałaś? - odparł na wpół spokojnym głosem Voldemort. - A to miały być ferie bez niespodzianek.

- Jak widzisz coś się wam to nie udało.

- Severus'ie czasami naprawdę mam ochotę cię przeklnąć Crutiatus'em ale znając już wystarczająco Harry'ego to wiem że może mnie przeklnąć za to dość paskudnym zaklęciem. - Tom się do niego uśmiechnął.

- Co do Harry'ego, jak się ma? - Snape zmienił temat.

- Dobrze, staram się go odciągać od tych ksiąg i notatek jak tylko mogę, w końcu niech korzysta ze swoich ferii. - brunet wzruszył ramionami.

- Doprowadzisz go na peron czy znów mam czekać?

- Tym razem zgaduje, że uda mi się to zrobić samemu. - wskazał na Minerve dłonią. - W końcu głowa jego domu została sprowadzona wprost do mego dworu.

Gdy Tom to powiedział McGonagall właśnie zrozumiała gdzie tak naprawdę są. Powinna ona być tym przerażona ale jakaś jej cząstka jej mówiła, że nie musi się obawiać tego o czym myśli.

Gdy się wystarczająco uspokoiła ze swojego szoku spojrzała na dwójkę z osobna.

- Wyjaśni mi ktoś, co tu się do cholery dzieje? - kobieta powiedziała zdenerwowanym głosem.

- A co się może dziać? - zapytał się z kpiną w głosie Riddle. - W moim domu chodzi sobie spokojnie moja przeznaczona para, nic nadzwyczajnego.

- Przeznaczona para? - Minerva spojrzała na niego wielkimi oczami.

- Potter i on są przeznaczonymi. - powiedział jej obojętnie Snape. - Osobą która jako pierwsza to wiedziała bądź przypuszczała to Poppy.

- Poppy? Że Poppy wiedziała? Ale jak i dlaczego nic nie powiedziała Albusowi?

- Dlatego, że Albus Dumbledore doskonale wie że Harry i ja to przeznaczeni, ostatnio nawet powiedział mu to osobiście. - Tom wzruszył ramionami. - Jeżeli chcesz wiedzieć, to nie mam w planach go zabić, torturować bądź cokolwiek robić, najważniejsze dla mnie się stało jego bezpieczeństwo.

I w tym właśnie momencie do gabinetu wszedł wybraniec a zaraz za nim kobieta.

- Przestań się denerwować, czuć cię w całym dworze. - oznajmił avadooki podchodząc do Voldemorta po czym objął go i wypuścił swoje własne hormony. - Uspokój się.

- Przecież jestem spokojny. - mruknął Riddle.

- Tak jak Severus ma zielone włosy. - parsknęła Pomfrey po czym zmieniła temat. - Harry jest zdrów jak ryba, widzę, że pilnujesz to, żeby jadł i pił eliksiry na rutynę.

Tom spojrzał na nią z paskudnym uśmiechem.

- Jak nie będę go pilnować z eliksirami to może się to źle skończyć dla obu stron.

- Dlatego wchodzisz do gabinetu Dumbledore'a w złych monetach i potem go zostawiasz. - prychnął Snape.

- Miał przyjść i wypić to w mojej komnacie, nie miałem zamiaru mieć nad karkiem omegi z rutyną. - uśmiechnął się do Severus'a kpiąco. - To że musiałem iść do gabinetu Dumbledore'a to nie moja wina.

- I właśnie przez ciebie mam nad sobą cały personel w szkole. - mruknął z niezadowoleniem Potter.

- Teraz masz o jednego mniej. - brunet mówiąc to wskazał na głowę jego domu. - Mam nadzieję że się ze mną zgodzisz Minervo.

Kobieta westchnęła przeciągle. Nareszcie wyjaśniło się zachowanie Albusa względem Harry'ego. Przeczesała ona dłonią swoje siwo-brązowe włosy po czym pokręciła głową.

- Skoro wiem już o co chodzi i wydaje mi się, że nic nie zrobisz Harry'emu to mogę śmiało powiedzieć, że wam mogę jakkolwiek pomóc, jedynie musicie mi powiedzieć w czym. - powiedziała ze słabym uśmiechem kobieta.

- To proste. - zaczął na nowo Tom. - Patrz się i obserwuj wszystkie osoby, które są koło niego i najważniejsze, nie pozwolić Dumbledore'owi aby jakkolwiek pozwolić mu na znalezienie Alfy.

- O to się nie musisz już martwić. - do rozmowy na nowo dołączył Snape. - Odkąd Albus ciebie zobaczył w gabinecie z tą fiolką, to coś musiało do niego dotrzeć, ponieważ wszystkie arkusze z Alfami w wieku Potter'a bądź trochę starszymi wrzucił do kominka.

- Czyli mamy problem z głowy? - zapytał się avadooki.

- Moim zdaniem. - wtrąciła się Poppy. - Będzie was sprawdzał przez te lata. Dyrektor zlecił mi badania co miesiąc dla Harry'ego czy ten nie jest już z tobą w parze.

- Czy on jest szalony? Harry to jeszcze dziecko. - i właśnie po tych słowach wybraniec uderzył go w tył głowy przez co Minerva sądziła, że Voldemort zaraz przeklnie chłopaka jednak się zdziwiła kiedy tylko pomasował miejsce uderzenia. - Mój błąd.

The Last Pair (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz