3

796 49 0
                                    

Od wizyty w skrzydle szpitalnym minęło dopiero dwa dni, dyrektor szkoły już został o wszystkim poinformowany przez co ten doinformował personel o zaistniałej sytuacji.
Harry siedział właśnie w łazience na drugim piętrze, gdzie powinna przesiadywać jęcząca Marta, jednak nigdzie jej nie było. Chłopak głośno westchnął. Przez te parę dni rozmyślał nad wszystkim o czym wiedział, chodził do biblioteki w poszukiwaniu informacji, które dość mu pomogły, dowiedział się między innymi dlaczego może czuć tak wiele zapachów, a jednocześnie dlaczego woli jeść tylko owoce niż inne rzeczy.
Siedząc tak wpatrywał się przez okno na błonie. Mogłoby się wydawać, że jest smutny, jednak był tylko zamyślony. Zamyślony tak bardzo, że nawet nie zauważył jak ktoś mu się przygląda przez jakiś czas oparty o ścianę.
Jednak długo to nie trwało bo osoba dała o sobie znać.

- Proszę, proszę, proszę, a kogo my tu mamy. - zaśmiał się nieznajomy czym zwrócił swoją uwagą czarnowłosego. - Czyż to nie Wybraniec?

Harry obrócił się do postaci tak szybko, że prawie spadł z parapetu na którym siedział. Osoba która do niego mówiła miała kaptur, ale on wiedział kto to, czuł to uczucie niejednokrotnie kiedy miał z nim styczność.

- Ojej, czyżby słynny Harry Potter zaniemówił? - avadooki westchnął przeciągle chowając swoją twarz w kolanach, przez co zakapturzony zdziwił się. - Co ty robisz?

- Chowam się. - czarnowłosy zakpił. - Dlaczego tu jesteś?

- To chyba moje pytanie. - postać zaczęła podchodzić bliżej do młodszego. - I radzę ci na nie odpowiedzieć.

- Mamy wolne, a ja wolałem zostać w Hogwarcie, przecież jest tu tak bezpiecznie, że nic się nie stanie, przecież ciebie może tu nie być? - zakpił sam z siebie. - Dlaczego tu jesteś?

- Pomieszkuje tu. - stanął zaraz przed Harrym przez co ten lekko na niego spojrzał. - A ty nie powinieneś zapuszczać się w te rejony.

- Riddle proszę ja cię, nie dzisiaj. - avadooki spojrzał na niego błagalnie nie wiedząc, że bransoleta zsunęła się z jego dłoni już jakiś czas temu dlatego owa osoba się na niego patrzyła. - Proszę..

- Jesteś Omegą. - mówiąc to Harry nabrał powietrza w płuca przestając w tym czasie oddychać. - I to nie jakaś zwykłą...

- Odpowiedz mi na pytanie i cię zostawię. - Potter skinął głową na zgodę. - Co wiesz o swoim gatunku i jakie masz podejście do Alf.

- Przez ostatni czas dużo czytałem na ten temat, dowiedziałem się niedawno jak masz wiedzieć. - gdy zaczął mówić zauważył, że nie oddychał. - O Alfach mam mieszane uczucia, nie wiem czy chcę wiedzieć co mogłoby się stać gdybym nie mógł się obronić, nie chcę wiedzieć naprawdę, a wiem, że jesteś jednym, dlatego czułbym się bezpieczniej jakbyś stanął dalej..

- Widzę, że nie kłamiesz, jednak mnie się obawiać nie musisz, nie przepadam za Omegami, wszystkie chcą tylko jednego. - mruknął spoglądając za okno. - Jednak jesteś inny od nich.

- Dziękuję za komplement. - czarnowłosy prychnął pod nosem, zostać pochwalony przez swojego niedoszłego mordercę. - Dlaczego tu jesteś, w takiej postaci jeżeli mam być szczery.

- Jestem tylko marnym wspomnieniem. - wzruszył ramionami. - Mój oryginał został pokonany rok temu jak sam dobrze możesz się domyślić.

- Przepraszam, że chciałem wyjść z tego żywo. - chłopak znów schował twarz w swoje kolana. - Mogę tu przychodzić, jest tu spokojnie, nie ma Irytka, a Profesorowie od czasu kiedy się dowiedzieli kim jestem nie spuszczają mnie z oczu.

- I dlatego pytasz się wspomnienia swojego niedoszłego mordercy o to czy możesz się przed nimi tu chować? - spojrzał na zielonookiego z niedowierzaniem. - Jeżeli chcesz być "niewidzialnym" zapraszam do mych prywatnych komnat, są bliżej plus nikt tam nie może wejść bez mojej zgody.

- Żebyś mnie tam zabił?

- Jakbym chciał to zrobić, to byś tu już leżał w własnej kałuży krwi. - przybliżył się do jego ucha po czym szepnął. - Mówiłem, jesteś inny tak samo jak ja.

- Co mam przez to rozumieć? - Harry obrócił się, żeby spojrzeć starszemu w oczy jednak robiąc to zostało po między ich twarzami zaledwie centymetry.

- Ja nie lubię Omeg, ty Alf, a w personelu jest większość Alf. - patrzyli się sobie w oczy. - Plus mogę cię poduczyć tego co wiem na temat drugiej płci i niektórych przedmiotów.

- Co z tego będziesz miał? - Potter wiedział, że Riddle zawsze nie gra czysto.

- Nic. - tym zbił młodszego z tropu. - Mówiłem, jestem tylko wspomnieniem, które pomieszkuje w zamku, nikt o mnie nie wie, teraz tylko ty i ta jęcząca wiedźma, która działa mi na nerwy.

- Kiedy mogę przyjść? - zapytał się go spokojnie, co prawda sądził, że to pułapka za którą może zapłacić życiem, ale ciekawość dawała za wygraną.

- Nawet dzisiaj po obiedzie, który będzie za jakieś dwadzieścia minut. - brunet wzruszył ramionami. - Od ciebie wybór kiedy, jak nie będzie mnie w komnacie, to poszedłem się przejść, możesz wchodzić nawet kiedy mnie nie będzie.

Harry jedynie skinął głową, Riddle zaczął odchodzić tylko sobie znanym kierunku, zaraz w jego ślady poszedł zielonooki, nie chciał się spóźnić na posiłek, a wiedział, że jak to zrobi to zacznie być szukany po całym zamku.

The Last Pair (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz