6

657 44 1
                                    

Po skończonym posiłku Harry udał się do prywatnych komnat bruneta. Domyślał się, że wspomnienie już nie śpi, ba nawet już mógł przygotować książki dla niego. Czarnowłosy zaczął porównywać czasami swojego wroga do Hermiony, jednak brunetka była bardziej obeznana wszelakich tematach magicznych a chłopak bardziej w tych czarno magicznych.
Potter westchnął przeciągle. Piekło musiało już zamarznąć widząc to co działo się nad nim. Kto by pomyślał, że wrogowie potrafią wysiedzieć kilkanaście godzin w ciszy, a nawet w rozmowie spokojnie. Gdyby ktoś kiedykolwiek powiedział młodemu, że będzie przesiadywał w komnatach swego niedoszłego mordercy, ten by go wyśmiał i nazywał wariatem. Jednak by po części mu uwierzył.
Avadooki widział cienką nić porozumienia pomiędzy nim a Riddle'm. Wspomnienie starało się mu jakoś pomóc w znalezieniu odpowiednich rozdziałów w księgach, stron, a nawet wierszy.
Dla wybrańca wydawało się to śmieszne, pomógł mu z planem na odzyskanie oryginalnego ciała jednak brunet nic mu nie zrobił.
Chłopka wszedł przez ciemne drzwi, a do jego nozdrzy dotarł słodkawy zapach czekoladowych ciasteczek, które poprzedniego dnia jadł wraz z Riddle'm. Młodszy się zdziwił nie widząc nic na stoliku, sądził, że mu się to zdawało jedna po krótkiej chwili z drzwi od sypialni wyszedł lekko zaspany brunet.
Harry patrzył się na starszego ze zdziwieniem, nie sądził, że kiedykolwiek zobaczy coś podobnego.

- Przyszedłem za wcześnie? - spojrzał skołowany na starszego. - Dopiero wstałeś?

- Nie przyszedłeś za wcześnie, po prostu późno poszedłem spać i tak dopiero wstałem. - odpowiedział mu ziewając. - Wszystkie księgi i notatki masz tam.

Brunet wskazał dłonią w kąt na dość sporą stertę ksiąg i przeróżnych kartek. Zielonooki uśmiechnął się lekko, następnie udał się we wskazane miejsce i wziął dość sporą stertę rozwalonych kartek. Jednak nadal czuł ten słodkawy zapach, który nie dawał mu spokoju, co prawda nie przeszkadzał mu on ale też nie widział ich przyczyny.

- Tom. - młodszy zwrócił uwagę starszego. - Czujesz może zapach ciasteczek czekoladowych?

Starszy zmarszczył brwi, po chwili jednak zorientował się o co chodzi i z szafki wyciągnął listek tabletek, wziął dwie bez popijania.

- Jak możesz już wiedzieć ty wydzielasz słodkawy zapach herbaty malinowej. - spojrzał na niego spokojnie czekając, aż młodszy zrozumie przekaz.

- To twój zapach? - zdziwił się. - Sądziłem, że Alfy mają dość intensywniejsze zapachy.

- Nie każda Alfa ma mocny. - zaczął mu wyjaśniać biorąc łyk gorącej kawy, która pojawiła się na stoliku wraz z jego wejściem do salonu. - Wszystko zależy od rdzenia czarodzieja bądź tego kim byli jego rodzice. Jak możesz wiedzieć jestem półkrwi tak samo jak ty. Nie zmienia to jednak faktu, że moi rodzice byli Alfami, to dzięki nim stałem się tym..

- Z tego co rozumiem, to nie chciałeś być Alfą. - zdziwił się młodszy. - Dlaczego?

- Jak mogłeś się domyśleć na własnym doświadczeniu Omegi są skłonne zrobić cokolwiek, żeby znaleźć sobie godnego partnera, jenkakowo Alfa nie musi się nad tym męczyć, jednak jest to dość upierdliwe.

- Ty nie chciałeś partnera. - powiedział prosto z mostu avadooki.

- Dokładnie, dawałem wszystkim Omegą do zrozumienia, że nie jestem zainteresowany, brałem wszelkiego rodzaju eliksiry, żeby zablokować swój zapach dzięki czemu..

- Dzięki czemu mógłbyś się uwolnić od natarczywych osób, które próbowały wszystkiego. - dokończył za niego czarnowłosy na co Riddle tylko przytaknął.

- Omegi naprawdę muszą być wrzodem na dupie. - mruknął Potter.

- Pamiętaj, że sam jesteś Omegą. - przypomniał mu starszy przez co Harry tylko zmarkotniał. - Nie zrzędź tak, wiesz, że mogło być to nieuniknione.

- Ale dlaczego ja, przecież mam być przeklętym Wybawcą Świata, a to tylko mi w tym utrudnia, bo kto pokładałby wszelkie nadzieje w bezbronnej Omedze. - prychnął spoglądając na Riddle'a, który się lekko zaśmiał. - Co w tym zabawnego?

- A to, że jesteś inny od reszty i czy McGonagall wygląda ci na bezradną? - brunet uśmiechnął się szczerze.

- Nie, Pani Profesor wydaje się na osobę, która potrafi zabić, kiedy tylko któryś z jej podopiecznych zostanie ranny. - przyznał mu rację.

- Bież się do roboty, pamiętaj jednak, żeby chodzić na posiłki.

- Będę pamiętał. - mruknął chłopka zaczynając czytając pierwszą notatkę.

Brunet spojrzał na młodszego. Wiedział, że od dnia w którym go spotkał w łazience wszystko zmienił.

The Last Pair (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz