Harry stał na peronie 9¾ i spoglądał na wszystko i nic. Widział on jak jego głowa domu cały czas na niego patrzy. Czuł on złość. Złość do tego, że plany jego ferii tak drastycznie się zmieniły. Nie chciał on wracać do wujostwa, nie chciał być on znów zamykany w swojej skrytce, jednak do tego się zapowiadało gdy nie widział on ani Snape'a ani swojej Alfy jednak co mógł na to poradzić.
Chłopak westchnął po czym odwrócił się wokół własnej osi i ruszył do bagaży, które zostały już wyciągnięte z pociągu.
Podszedł on do klatki w której była sowa, uśmiechnął się wyciągając do niej dłoń.- Jak się masz Hedwigo? Podróż minęła ci spokojnie? - zapytał się czując jak ptak lekko gryzie dziobem jego palec. - Sądzisz, że mnie zabierze?
Potter siedział na ziemi głaszcząc sowę przez kratę w klatce jednak po chwili poczuł on dotyk na swojej głowie. Chcąc to sprawdzić odchylił ją aby zobaczyć kto to był jednak nie było mu to dane zobaczyć ponieważ nikogo tam nie zastał przez co zmrużył oczy.
Kiedy miał wrócić głową do pozycji wyjściowej, poczuł on znów dotyk jednak tym razem na swoim czole.- Bez paniki, to tylko ja. - szepnął do niego starszy chłopak.
- Dlaczego cię nie widzę? - zmrużył oczy.
- Jest coś takiego jak zaklęcie kameleona. - wyjaśnił mu jednak szybko zmienił temat. - Jak wyjdziesz na Mugolski peron to dwa słupy za wejściem powinien czekać Severus, zabierze cię do wyznaczonego miejsca, a później cię odbiorę.
- Czyli.. Czyli jednak mnie zabierasz na ferie? - zapytał się z mało widoczną radością w głosie.
- Jeżeli nadal chcesz.
- A co z Hedwigą?
- Wypuść ją tutaj, znajdzie cię. - Tom poczochrał mu niezauważalnie włosy. - Zbieraj się.
Harry uśmiechnął się szeroko po czym jednym zwinnym ruchem otworzył klatkę ptaszyska.
- Słyszałaś go moja droga? Znajdziesz mnie. - gdy chłopak ostatni raz pogłaskał sowę, ta się wyrwała z klatki i poszybowała w niebo.
Czarnowłosy wstał z ziemi, następnie użył zaklęcia Reducio na swoich walizkach i klatce, aby te zmalały. Zaraz po tym wziął je do kieszeni i ruszył do kolumny w którą po krótszej chwili wbiegł. Gdy wyszedł na peronie 5 od razu odwrócił się i zaczął iść w miejsce do którego kazał mu pójść Riddle co nie zajęło mu dość dużego czasu.
- Severusie? - Potter stanął koło mężczyzny, który trzymał w dłoniach gazetę.
- No ile to można, czekam już godzinę. - mruknął niezadowolony mistrz eliksirów.
- Tom dopiero podszedł i powiedział gdzie mam iść? - chłopak lekko przechylił głowę. - Idziemy?
Snape poskładał gazetę, po czym wyciągnął do niego dłoń.
- Będziemy się aportować. - oznajmił mu jednak widząc jego zaskoczenie dlaczego w widocznym miejscu ten mu szybko wytłumaczył. - Nikt nie będzie widział, założyłem na tym miejscu zaklęcie rozproszenia uwagi.
Harry gdy wiedział, że nie będą mieli przez to kłopotów złapał za dłoń swego profesora po czym ten machnął dłonią mrucząc zaklęcie aportacji. Avadooki poczuł jak jego żołądek zaczął się od środka skręcać. To był jego pierwszy raz, kiedy się z kimś aportuje.
Po krótkiej chwili pojawili się w jakimś lesie nie wiadomo gdzie i pierwsze co zarejestrował to to, że Severus go pościł i zaczął gdzieś iść.
Potter od razu ruszył zaraz za nim ściskając lekko swój brzuch starając się opanować w ten sposób te niekomfortowe uczucie. Szli tak kilkanaście minut aż Harry nie został przez kogoś podniesiony przez co cicho krzyknął w zaskoczniu.- Widzę, że wszystko poszło bez problemu. - mruknął Snape odwracając się.
- Możemy tak powiedzieć. - odparł Riddle który po podniesieniu Harry'ego przybliżył go bardziej do siebie.
- Co masz przez to na myśli? - mężczyzna zmrużył oczy.
- Można powiedzieć, że Minerva mnie widziała.
- Profesor McGonagall cię widziała? Ale dlaczego? - powiedział wystraszonym głosem.
- Spokojnie, chyba nie pamięta jak wyglądałem w szkolnych latach.
Harry przechylił głowę do tyłu żeby lepiej widzieć Tom'a, Severus zmrużył jeszcze bardziej oczy. Oby dwójka nie wierzyła w to, że McGonagall zapomniała jak Voldemort wyglądał za czasów młodości.
- Nie przekonam was? - zapytał się brunet.
- Nie. - odparli razem w zgodzie.
- Miejmy nadzieję, że może jednak nie pomyśli że to byłeś właśnie 'Ty', w razie konieczności was poinformuje, albo Pomfrey. - Snape przetarł dłonią swoją twarz zaraz po tym znikając zostawiając ich całkowicie samych.
Harry obrócił się w uścisku Riddle'a, żeby mógł lepiej go widzieć, po czym się delikatnie uśmiechnął i przechylił głowę.
- Teraz gdzie?
- Teraz czeka cię jeszcze jedna aportacja więc radzę się nie puszczać, bo to będzie dość dalej niż z Peronu. - czarnowłosy jedynie pokiwał głową po czym wtulił się w tors bruneta.
Tom uśmiechnął się na to, po czym szczelniej opluł omegę dłońmi tak aby nic mu się nie stało podczas kolejnej podróży. Gdy tylko był pewny, że nic się młodszemu nie stanie z cichym trzaskiem zniknęli z lasu i pojawili się przed dość sporym dworem.
- Jak się czujesz? - brązowooki zapytał się z niepewnością w głosie.
- Jakbym miał zwymiotować. - oznajmił czarnowłosy a zaraz po tym zakrył usta dłonią. - To było gorsze niż z Severusem.
- Oh nie marudź, chodź oprowadzę cię. - zaśmiał się Tom po czy cisnął się o kilka kroków od Harry'ego i wyciągnął do niego dłoń aby ten ja chwycił. - Czy bardziej wolisz się zgubić?
- Jak się zgubię to mnie znajdziesz. - Potter uśmiechał się po czym chwycił za dłoń Alfy. - To prowadź.
CZYTASZ
The Last Pair (Wolno Pisane)
Fanfiction!!Wolno Pisane!! Harry jest ostatnim ze swojego gatunku, wszystkie inne omegi były zniszczone, uśmiercone, bądź stawały się betami. Jednak znajduje on nieświadomie swojego mate, przez co starają znaleźć pomiędzy sobą porozumienie a także pokój.