26

367 27 1
                                    

Tak jak Severus mówił, za Harry'm nieustannie podążał co najmniej jedna osoba z personelu dziennie. Dla dwunastolatka wydawało się to już męczące, bo ile można chodzić za jedną osobą tylko dlatego, że ta jest przeznaczoną osoby, która była "największym" złem czarodziejskiego świata.

- Harry, nie męczy cię to, że McGonagall cały czas tak za tobą chodzi? - zapytał się znużony rudzielec. - Cały czas coś mruczy pod nosem, że nie wie dlaczego musi to robić.

Czyli Dumbledore jeszcze nikomu o tym nie powiedział. - pomyślał Harry. -  Tak Ron, mam dość tego, że za mną cały czas ktoś chodzi, ale co ja na to poradzę.

- Nie chcesz tego zgłosić dyrektorowi? - zapytała się brunetka.

- Obawiam się, że to jednak nie pomoże, bo to on stoi za tym, że cały czas za mną ktoś chodzi. - westchnął przeciągle. - Ile zostało jeszcze dni do ferii?

- Nie całe dwa tygodnie, a dlaczego pytasz? - dziewczyna spojrzała na przyjaciela.

- Dlatego, że w końcu nikt nie będzie za mną tyle łaził. - wyjaśnił jej avadooki.

- Ale przecież będą pod twoim domem. - zdziwił się Weasley.

- Ale nie wiedzą, że na ferie tam nie wracam i mam nadzieję, że im tego nie powiecie, chcę zobaczyć minę Dumbledore'a gdy się tylko dowie, że jego rycerz uciekł. - zaśmiał się ciemnowłosy.

- Gdzie zamierzasz się zatrzymać? - zapytał się nowo przybyły puchon.

- Hej Cedric, zamierzam pobyć trochę u znajomego w tym roku, jego rodzice się już zgodzili. - wyjaśnił Potter.

- Będziemy mogli go poznać? - Miona zapytała się z nadzieją.

- Kiedyś was sobie przedstawię, ale na chwilę obecną będziecie musieli zostać w niewiedzy, mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.

- Spokojnie Harry, ufamy tobie, jednak mam nadzieję, że będziesz do nas pisał listy. - uśmiechnęła się przyjaźnie brunetka.

- Przecież wiesz, że będę to robił Miona. - avadooki uśmiechnął się miło. - Może lepiej już chodźmy, zaraz mamy eliksiry, a wiecie jaki jest Snape.

- Nie musisz mi tego przypominać. - skrzywił się Ronald.

- Do później Cedric. - brunetka pożegnała się ze starszym.

- Do później Miona, Harry, Ron. - Diggory pożegnał się z przyjaciółmi. - Harry nie pakuj się znów w jakieś bagno.

- Zapamiętam to sobie. - Potter pomachał puchonowi na odchodne.

Po niecałych pięciu minutach, cała trójka była już w sali od eliksirów tak samo jak reszta gryfonów i ślizgoni.
Mimo, że Severus wiedział, że Harry jest przeznaczonym i nawet już naznaczonym partnerem "Czarnego Pana", nie powstrzymywał się przed złośliwymi uwagami, niby to na pokaz, a niby dla samego siebie. Jedynymi osobami, które jakkolwiek wiedziały, że to jest tylko i wyłącznie gra mistrza eliksirów to były dwie osoby nie licząc Potter'a. Tom i Poppy, tylko oni wiedzieli, że Snape tak naprawdę jakkolwiek martwi się o młodego chłopca.

Gdy tylko dzwonek zadzwonił, do klasy wszedł cały na czarno ubrany czarodziej, machnięciem różdżki na tablicy wypisał zadanie jakie będą musieli teraz wykonać uczniowie drugiego rocznika.

- Mam nadziej, że wasze móżdżki sobie z tym jakoś poradzą, osoba, która jako  pierwsza wykona bazę pod pieprzowy eliksir dostanie dziesięć punktów do domu, czy to zrozumiałe, dla każdego z was, mam tu na myśli ciebie Potter.

Harry zacisnął szczękę uśmiechając się "miło" - Oczywiście profesorze.

- Zabierajcie się do pracy i nie zadawajcie żadnych pytań. - mężczyzna usiadł za biurkiem i zaczął sprawdzać eseje pięcioorocznych.  

The Last Pair (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz