Od czasu naznaczenia minęły dwa miesiące, niby tak długo a mimo to krótko. Dyrektor Hogwartu nadal poszukiwał dla wybrańca odpowiedniej Alfy jednak wiedział, że takiej nie znajdzie. Nie uda mu się to tylko z powodu tego, że Harry i Tom byli sobie przeznaczeni przez samą Panią Magię i to, że gdyby powiedział o tym Riddle'owi na jego drugim roku to pewnie nie było by Voldemort'a i Potter miałby teraz rodziców, oraz to, że inne Omegi by istniały.
- Severusie muszę ci coś wyznać. - Albus złożył dłonie na biurku. - Chodzi o Pana Potter'a.
- Salazar mi świadkiem, że jeżeli chodzi o Riddle'a to stąd wyjdę prosto do nich i dam wypowiedzenie. - czarnooki westchnął po czym powiedział nagłos. - O co chodzi tym razem z Potter'em?
- Chodzi o to, że nie powiedziałem mu jeszcze czegoś istotnego związanego z Tom'em. - Severus zaczął pomału wstawać. - Nie powiedziałem tej dwójce, że są przeznaczonymi, chce powiedzieć to Harry'emu, lecz nie wiem co to teraz może zmienić.
- Obawiam się Albus'ie, że nie mi powinieneś to powiedzieć. - czarnowłosy zaczął kierować się do drzwi. - Jeżeli chcesz żebym ci go przyprowadził to wystarczy słowo i ty o tym wiesz.
- Dobrze, niech przyjdzie, i jego przyjaciele też mogą. - Dumbledore westchnął opierając się na oparciu krzesła.
Po dwudziestu minutach do gabinetu dyrektora weszły cztery osoby, Severus, Harry, Hermiona i Ron. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że wybraniec podejrzewał o co może chodzić starszemu czarodziejowi po tym, gdy sam Snape spojrzał na niego przepraszająco, gdy ten po niego przyszedł.
- Dyrektor chciał mnie widzieć. - avadooki uśmiechnął się delikatnie. - Jeżeli chodzi o temat drugiej płci to zdaje sobie sprawę, że czas ucieka i muszę znaleźć sobie Alfę, ale wolę poczekać do odpowiedniejszego wieku. A raczej to ktoś.
- Harry nie wydaje mi się czy chciałbyś to słyszeć... - Dumbledore przepraszająco spojrzał na chłopca. - Masz przeznaczonego i to nie byle kogo...
- Aha. - Potter zmarszczył brwi po czym spojrzał na czarnookiego. - Jeżeli to jest to o czym wiem, to mogę pójść?
Albus, Hermiona i Ronald spojrzeli na niego skołowani. Snape się tylko wrednie zaśmiał po czym zaczął wychodzić z gabinetu w celu odwiedzenia swojego Pana i powiedzeniu mu, że Albus Dumbledore właśnie chce mu powiedzieć o nim i tym dlaczego nie ma więcej Omeg.
- Harry to jest naprawdę ważne. - zaczął starszy mężczyzna.
- Czy zagraża to mojemu życiu? - chłopak usiadł na krześle koło biurka, a jego przyjaciele zrobili to samo.
Dumbledore westchnął przeciągle po czym zaczął "rujnować" młodszemu dzień.
W tym samym czasie w Hogwarcie w komnacie Marvolo.
Severus wszedł do środka po czym spojrzał na już od kilku miesięcy nie wspomnienie.- Dumbledore właśnie tłumaczy Harry'emu o jego przeznaczonym i dlaczego nie ma więcej Omeg, z młodym są jego przyjaciele i jasno oznajmił, że jeżeli Albus chce mówić o tym co już wie to czy może stamtąd wyjść.
- Salazar mi świadkiem, że on oszalał. - zaśmiał się Riddle po czym wziął swoją szatę i zaczął kierować się do wyjścia. - Idziesz ze mną do nich, czy mam sam uważać na wszelkiego rodzaju klątwy?
- Dlaczego chcesz tam iść? - zdziwił się mistrz eliksirów.
- Dlatego, że pewna osoba miała tu przyjść chwile temu po swój eliksir na rutynę, a skoro go nie ma to sam muszę się tam wybrać. - wyjaśnił mu brązowooki. - To idziesz?
- Idę.
Po zaledwie dziesięciu minutach kiedy dwójka starszych czarodziei byli pod drzwiami do gabinetu Dyrektora, jednak zamiast wejść usłyszeli oni krzyk młodej dziewczyny.
- Ale dlaczego nie powiedział tego dyrektor Harry'emu na początku roku?! - brunetka wstała wywalając krzesło kiedy wstała. - Dlaczego w połowie?!
- Herm uspokój się. - Harry westchnął zaczynając się stresować, powinien już jakiś czas temu zażyć eliksir ale Snape do niego przyszedł i powiedział, że dyrektor chce z nim o czymś ważnym porozmawiać.
Tymczasem za drzwiami.
- Czuję herbatę. - Severus zmarszczył brwi.
- Chyba czas wejść, jakbyś mógł mnie ubezpieczać kiedy dam Harry'emu eliksir. -Marvolo westchnął napierając na drzwi po czym wszedł do pomieszczenia.
Dumbledore spojrzał na osobę, która weszła do pomieszczenia po czym sapnął ze zdziwienia, przed nim stał młody Riddle we własnej osobie. Marvolo nie chcąc czekać na ruch dyrektora wyciągnął z kieszeni eliksir i dał o sobie znać reszcie zebranych.
- Albo sam albo ci w tym pomogę, wybieraj. - Harry na słowa nowo przybyłego poderwał się z krzesła i wyrwał ciecz w fiolce po czym jednym łykiem go wypił. - Zuch dzieciak.
- Poppy nadepnęła ci na mózg? - Potter przekrzywił znacząco głową.
- Mógłbym powiedzieć, że ty, ale nie oszukujmy się. - oczy bruneta zaczęły robić się czerwone. - Nie obchodzi mnie czy Severus kazał ci przyjść tu bo Dumbledore go o to prosił czy Pomfrey, najpierw masz wypić ten cholerny eliksir bo nie chce powtórki z tamtego miesiąca.
Harry na słowa Riddle'a uśmiechnął się wrednie, po czym klasnął w dłonie uradowany.
- Jeżeli chcesz mi powiedzieć, że chciałbyś to muszę ci oznajmić, że przez następne dwa tygodnie leżałbyś u Poppy i pił te cudne eliksiry.
- Podziękuję. - Potter się krzywił. - Ale, że musiałeś się wydać?
- Kto komu się wydał. - Marvolo się zaśmiał. - Mam na sobie zaklęcie Kameleona i tylko ty, Severus i Albus mnie widzicie słońce, dla reszty było widać tylko fiolkę.
- Ty...
- Tak, tak, a teraz mogę iść, może do zobaczenia "Dyrektorze". - po tym Tom minął Snape'a i wyszedł tylko sobie znanym kierunku.
CZYTASZ
The Last Pair (Wolno Pisane)
Fanfiction!!Wolno Pisane!! Harry jest ostatnim ze swojego gatunku, wszystkie inne omegi były zniszczone, uśmiercone, bądź stawały się betami. Jednak znajduje on nieświadomie swojego mate, przez co starają znaleźć pomiędzy sobą porozumienie a także pokój.