31

295 22 3
                                    

Tom na spokojnie odprowadził Harry'ego niezauważony na Peron 9¾ po czym wrócił nie mówiąc mu jak do Hogwartu, gdzie tam wyczekiwał przybycia Omegi. Najdziwniejsze jednak w tym wszystkim było to, że nie czekał on w swojej komnacie tylko w gabinecie Snape'a.

- Wyjaśnisz mi dlaczego akurat przyszedłeś do mnie? - zapytał się niezadowolonym głosem czarnooki. - Od czasu, kiedy wiem, że 'żyjesz' ani razu nawet tu nie przyszedłeś więc dlaczego teraz?

- Mam do ciebie małą prośbę. - brunet usiadł w fotelu naprzeciwko biurka mistrza eliksirów. - Na jakiś czas będę musiał opuścić Hogwart i chce, żeby Harry był bezpieczny, ostatnim razem jak poszedłem po różyczkę wróciłem do tego, że wylądował w skrzydle szpitalnym przez swój własny dom. Chce żebyś miał na nich oko, możesz nawet wciągnąć w to McGonagall, wierzę, że może tobie w tym pomóc, i tak Albus dał jej za zadanie obserwowanie non stop Harry'ego.

- Jeżeli można wiedzieć, gdzie się wybierasz? - Snape złożył dłonie na piersi.

- Po resztę mojej duszy, wiem, że obiecałem, że pójdę na wakacjach, jednak.. Wolę do wakacji mieć to już za sobą. Połączenie duszy też dużo zabiera energii, a zwłaszcza to, że moje kawałki są już i tak dość zniszczone. - Riddle spojrzał na niego zmęczonym wzrokiem. - Dlatego właśnie ciebie proszę. Patrz się na Harry'ego tak bardzo jak Dumbledore ci pozwala, ale żeby nic nie podejrzewał.

Czarnowłosy pokiwał głową doskonale zdając sobie sprawę o co chodzi Czarnemu Panu.

- Będę mieć na niego oko, Minerva zapewne też. - uśmiechnął się kpiąco. - Odkąd tylko wróciliśmy od was, od razu zaczęła swoje, mianowicie nie ulega Albus'owi z niektórymi rzeczami i zapewne pomoże Potter'owi w niektórych sprawach związanych z drugą płcią. Powiedziała też, że porozmawia ze swoim domem, żeby aż tak bardzo nad nim nie stali.

- Dlaczego Poppy nie mogła jej wcześniej zabrać do moich komnat. - Tom przetarł dłonią twarz. - Byłbym bardziej wtedy spokojniejszy, jednak lepiej później niż wcale.

Dwójka jeszcze chwilę porozmawiała, jednak zbliżała się godzina, która miała zaraz oznajmić, że uczniowie wrócili ze swoich ferii.
Tom wstał z fotela uprzednio żegnając się ze Sanpe'm, następnie poszedł do swoich komnat na pierwszym piętrze.

Minęło półtora godziny, gdy do jego pokoju wszedła dość mocno podirytowana omega.

- Ciebie też miło widzieć po tych kilku godzinach. - oznajmił Riddle zamykając uprzednio książkę, którą czytał. - Co się stało, pamiętam, że zostawiłem cię w dobrym humorze.

- Nie mogę przeklnąć własnego domu prawda? - zapytał się avadooki z 'miłym' wyrazem twarzy.

- Obawiam się, że nie, jednak zawsze możesz powiedzieć o tym głowie swojego domu. - brunet wyciągnął do niego dłoń po czym kiedy młodszy ją chwycił ten pociągnął go na swoje kolana. - No to teraz opowiadaj co się stało podczas jazdy.

- Nic, czemu uważasz, że akurat coś musiało się stać? - Potter udawał, że nie ma bladego pojęcia o co chodzi Riddle'owi.

- Mam wymieniać?

Czarnowłosy jedynie westchnął, po czym wtulił się w klatkę piersiową Voldemorta.

- Ron.. Ron omal mnie nie przeklął, kiedy stanąłem w obronie Malfoy'a i niektórych ślizgonów, uważa, że zrobili mi pranie mózgu wtedy w bibliotece, kiedy z nimi byłem. - wybraniec westchnął. - Gdy się rozpakowałem powiedziałem Hermionie, że wychodzę i mogę nie wrócić na noc..

- Zgaduje, że wpraszasz się do moich komnat na noc. - zaśmiał się delikatnie Riddle. - Nie żebym miał coś przeciwko temu, jednak nie będziesz mógł tego często robić, wiesz o tym tak?

Harry jedynie pokiwał głową nic więcej nie mówiąc. Cieszył się on, że Tom się zgadza, aby mógł zostać dzisiaj u niego w komnacie. Jednak jedno go ciekawiło.

- Jeżeli Dumbledore będzie coś podejrzewał?

- To będziesz pierwszą osobą którą o tym poinformuję, następnie będzie Severus i reszta.

- Nie zamierzasz go przeklnąć prawda? - Harry się odsunął, po czym spojrzał na starszego. - Prawda?

- Oczywiście, że go nie przeklnę, jednak jeżeli będę musiał się bronić, to będzie moje jedyne wytłumaczenie.

- Tom..

Czarodziej wstał z fotela po czym podszedł do omegi, obrzucił go i zaczął pchać w stronę sypialni.

- Chyba pora spać nie sądzisz? - brunet uśmiechnął się do młodszego.

The Last Pair (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz