Moja pierwsza i miejmy nadzieję ostatnia lekcja z Shawnem ma się odbyć w jutrzejszy piątkowy wieczór. To oznacza, że jeszcze mam sporo czasu na to, aby wymyślić plan doskonały, dzięki któremu Shawn ucieknie w podskokach. Idealnym rozwiązaniem wydaje się po prostu nie pójście do domu sąsiadów, jednak jestem prawie pewna, że jeśli odmówię korków raz, one powrócą. Mieszkamy zbyt blisko siebie, abym mogła wywinąć się wymyśloną chorobą czy złym samopoczuciem. Shawn jest tak nachalny, że nawet ospa wietrzna nie przeszkodziłaby mu, aby przyjść i zmusić mnie do nauki. Dlatego jestem skazana na jeden dzień męczarni, natomiast później będzie już tylko dobrze. Mama dotrzyma swojej obietnicy, a moje korepetycje nie będą miały miejsca. Wszyscy będą szczęśliwi, a ja w szczególności.
Odpychając myśli od Shawna, zaczynam dumać nad moją nową relacją z mamą. Muszę przyznać, że nasze stosunki z dnia na dzień polepszają się, mimo to, że nie jest wiecznie cukierkowo. Przez weekend oraz ten tydzień zdążyłyśmy się pokłócić wiele razy, ale na szczęście były to tylko głupie sprzeczki, o których każda z nas szybko zapomni. Ponadto nadal między nami są różne spięcia i niedomówienia, ale staramy się je ignorować. Budujemy swoje wzajemne zaufanie, a sztuczna atmosfera idzie w niepamięć.
Kiedy czwartek mija w szybkim tempie, a ja muszę położyć się spać, czuję dziwne uczucie w brzuchu, które nie zwiastuje niczego dobrego. Kładę się, ignorując to. Próbuję zasnąć, jednak ciągle wiercę się, plącząc się w pościeli bardziej niż byłam wcześniej. Ciężki oddech i ból nie pozwalają mi zasnąć do późna, aż w końcu Morfeusz ciągnie mnie do swojej krainy i zasypiam.
~~
Wiatr wieje dziś wyjątkowo mocno, a po pięknej i słonecznej pogodzie nie ma już śladu. Niebo jest szare, a chmury wyglądają podobnie do tych, które zwiastują burzę. Otulam się bardziej swoją cienką bluzą, a długie włosy przekładam na jedno ramię, ponieważ przez wirujące powietrze, plączą się.
Wracając ze szkoły, postanawiam zajść do sklepu, aby kupić swoje ulubione żelki, ponieważ przyda mi się coś na odstresowanie po ciężkim popołudniu, jakie mnie dziś czeka. Lekcje z Shawnem wprawiają mnie w niepokój, dlatego niechętnie jestem do nich nastawiona. Cóż, przynajmniej to jeden z powodów.
Kiedy jestem już w środku dużego marketu, który mijam codziennie, szukam działu ze słodyczami. Błądząc między regałami, nie zauważam tabliczki z napisem, który mnie interesuje. Szukam więc, będąc nieco zrezygnowana, aż w końcu odnajduję wielkie stoisko z żelkami, niedaleko pieczywa.
Wybieram paczkę truskawkowych żelek, a także swoje ulubione pianki, które miałam w zwyczaju jeść, mieszkając jeszcze w Szkocji. Podchodzę do kasy, w ekspresowym tempie płacę należną kwotę i wychodzę na zewnątrz, kierując się do domu.
Chociaż wiatr trochę się uspokoił to nadal jest zimno. Słońce już dawno zaszło, natomiast chmury stały się ciemniejsze, niż wcześniej. Podejrzewam, że za chwilę będzie padało, dlatego przyśpieszam kroku, ponieważ nie chcę zmoknąć.
Kiedy jestem już na swojej ulicy z nieba zaczynają spadać pojedyncze krople deszczu. Odbijają się od betonowej jezdni, tworząc małe, owalne plamki. Dlatego przyspieszam jeszcze bardziej. Deszcz momentalnie spada na mnie, więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko biec. Uciekam przed wodą, kryjąc się pod daszkiem na ganku, który tak uwielbiam.
Zdejmuję na zewnątrz buty, aby nie pobrudzić podłogi, a następnie ruszam w kierunku pokoju. Po drodze krzyczę tylko, że jestem, chociaż babcia mi nie odpowiada.
Zdejmuję mokre ubrania, po czym zakładam grubą bluzę oraz ciepłe dresy. Włosy najpierw wycieram, potem rozczesuję, a na koniec używam suszarki, aby mokre końcówki nie polokowały się. A kiedy już jestem gotowa, schodzę na parter, aby zjeść obiad.
Nerwowo spoglądam na zegarek, podczas gdy odgrzewam brokułową zupę. Zbliża się godzina naszej lekcji, dlatego czuję ucisk w brzuchu i dziwne zawroty głowy.
- Babciu, masz numer do pani Mendes? - pytam od razu, gdy do głowy przychodzi mi wspaniały pomysł.
- Do Amy? Powinien być w domowym pod 3. - wyjaśnia i dalej ogląda swój ulubiony serial.
Postanawiam zadzwonić do mamy Shawna i odwołać lekcję, bo skoro źle się czuję, nie możemy się razem uczyć. Wiem, że to nie jest fair w stosunku do tego, co obiecałam mamie, ale przecież każdy powód jest dobry, aby odwołać tą nieszczęsną lekcje, nawet jeden przypadkowy dreszcz, czy kichniecie. Wybieram trójkę na klawiaturze, po czym przykładam słuchawkę do ucha. Długi dźwięk sygnału rozbrzmiewa w telefonie, a następnie słyszę jak ktoś odbiera.
- Halo? - odzywa się głos Shawna.
To nie tak miało być. Telefon miała odebrać Amy, narzekam zła na siebie, ponieważ wymyśliłam ten pomysł, nie obstawiając innego scenariusza.
- Um...hej Shawn. - witam się z nim.
- Cześć, Meredith. Właśnie przygotowywałem się do naszej lekcji. Mam kilka fajnych zadań na początek. - chwali się, a ja kiwam głową, choć on nie może tego zobaczyć.
- Właśnie ja w tej sprawie, musimy chyba odwołać korki, bo źle się czuję. Dopadła mnie ulewa i chyba będę chora.
- Jesteś pewna?
- Tak.
- Ściemniasz. - oznajmia. - Gdybyś była chora, nie paradowałabyś w majtkach i bluzie po swoim pokoju, tak jak robiłaś to jakiś czas temu.
- Co? Ale jak?
- Nie podglądałem. - broni siebie, natomiast moja irytacja wzrasta. - Mam pokój naprzeciw twojego, nie wiem czy zauważyłaś.
- Wolałam tego nie wiedzieć. - przyznaję. - Teraz przynajmniej wiem, że muszę zasłaniać okna przed zboczeńcami z sąsiedztwa.
-Młoda, uważaj na słowa. - ostrzega, jednak wiem, że moja uwaga go rozbawiła, ponieważ po chwili parska. - Za chwilę wpadnę, ubierz spodnie.
- Właściwie już mam i nie bądź taki pewien. Możliwe, że cię nie wpuszczę do domu, nie licz na zbyt wiele.
- Twoja babcia mnie wpuści, buziaki. - oznajmia i odkłada słuchawkę.
Oniemiała robię to samo i z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy, idę do kuchni, aby zjeść jeszcze niezaczęty obiad.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze tylko jeden rozdział i ich korepetycje się zaczną!
Co sądzicie o tym opowiadaniu, podoba Wam się?
CZYTASZ
Maths - Shawn Mendes FF
FanfictionMeredith Wine to jedna z najlepszych uczennic w szkole. Jej życie można śmiało nazwać idealnym, jednak kiedy dziewczyna traci ojca, a na jej drodze pojawiają się problemy, zmienia się nie do poznania. Staje się bezczelna, kłótliwa, a także obojętna...