-O.MÓJ.BOŻE - mówi głośno Melissa, kiedy drzwi za mną zamykają się. Wywracam oczami na jest zbyteczny entuzjazm i patrzę z politowaniem, jak się do mnie szczerzy - Wyglądacie razem tak pięknie, boże. Jesteście idealni! - dodaje po chwili.
- Mel, nie jaraj się tak. To wszystko jest jeszcze niepewne. - gaszę entuzjazm Mel, zajadając się żelkami, które nadal trzymam w dłoni.
- Czy ty dostrzegasz to, w jaki sposób spogląda na ciebie Shawn? - pyta, na co tylko wzruszam ramionami. Sąsiad patrzy na mnie normalnie, jak człowiek na człowieka, więc nie rozumiem w tej chwili o co jej chodzi - Dziewczyno! Jaka ty jesteś ślepa!
- Aha?
- No aha, Merdy. On patrzy na ciebie takim maślanym wzrokiem, jest w ciebie tak wpatrzony, jakbyś była jego całym światem.
- Nie powiedziałam bym. - od razu przeczę - Lubi mnie, ale to nie jest raczej poważne uczucie. - tłumaczę, aby mogła zrozumieć moją myśl.
- Czemu tak myślisz? - dopytuje Melissa.
- Po prostu czuję, że to nie czas na te wszystkie związki, randki, schadzki i tak dalej.
- Meredith, okaż trochę dojrzałości i przestań zachowywać się, jak gówniara. Nie schizuj. Gdybym ja miała takie warunki jak ty, już dawno byłabym z Shawnem.
- Jakie warunki? O co ci chodzi?
- Chodzi mi o to, że twoja babcia i mama wspierają cię, a nawet popychają w stronę Shawna. Ja musiałabym przeprowadzić chyba proces sądowy, żeby uzyskać zgodę na przyprowadzenie chłopaka do domu.A one znają Shawna od dawna i lubią, więc nie masz problemu, żeby zaprosić go do domu, bo wiesz, że zostanie przyjęty z otwartymi ramionami. Nie musisz tak naprawdę zamartwiać się o nic. Masz teraz wszystko, czego ci potrzeba do szczęścia z Shawnem. Aprobatę rodziny, wspaniałe uczucie między waszą dwójką i nic więcej wam nie potrzeba. Tylko otwórz się na niego.
- To nie takie proste, Mel. - w końcu się odzywam, ponieważ nie mogę znieść tego, że Melissa udaje, że wszystko wie, myśląc, że sprawy pomiędzy nami są tak proste, jak pisze się o miłości w książkach. - To dość skomplikowane.
- Tłumacz się, mamy całą noc - mówi, przegryzając ziarenko popcornu.
- Bo ja mam tylko 15 lat, on ma prawie 18 i kiedy idziemy razem z Shawnem, mam wrażenie, że ludzie patrzą na mnie i mnie oceniają.
- A więc to oto chodzi. - zauważa, biorąc do ręki kilka kwaśnych żelek.
- To chore, ale znowu zaczynam się tym przejmować. Nie potrafię olać tego. Bo to jak życie w bańce mydlanej. Nie można się oszukiwać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, kiedy ludzie obrabiają twój tyłek, gdy tylko się odwrócisz.
- Czasem tak trzeba, Meredith. Jeśli chcesz być naprawdę szczęśliwa, zapomnij o tych wszystkich ludziach i żyj.
- Ale to trudne.- mówię bezradna, będąc pozbawiona jakichkolwiek chęci do życia.
- Meredith, dobrze wiesz, że życie nie jest usłane tylko płatkami róż, czasem zdarzają się i kolce, które trzeba jakoś przeboleć.
- Gdybyśmy dalej pozostali przyjaciółmi, wszystko byłoby prostsze.
- A to, że jesteście teraz w związku, zmienia coś konkretnego? - pyta - Czy czujesz się gorzej? Wydaje mi się, że robicie wszystko to, co robiliście, będąc przyjaciółmi.
- Czuję się inaczej, ale nie gorzej - przyznaję lekko zawstydzona.
- Meredith, widzę, że ciebie też do niego ciągnie. Nie wmówisz mi, że tak nie jest, bo to widać. - mówi, po czym zakłada za ucho wolne pasmo włosów opadające na oczy - Co cię hamuje? Przyznaj się, przecież wiesz, że nikomu nie powiem. - zapewnia mnie, jednocześnie łapiąc mnie za dłoń w wspierającym geście.
CZYTASZ
Maths - Shawn Mendes FF
FanfictionMeredith Wine to jedna z najlepszych uczennic w szkole. Jej życie można śmiało nazwać idealnym, jednak kiedy dziewczyna traci ojca, a na jej drodze pojawiają się problemy, zmienia się nie do poznania. Staje się bezczelna, kłótliwa, a także obojętna...