- Jak tam nasze zakochańce? - pyta Brandon, posyłając mi wymowny uśmiech, kiedy zauważa moje zarumienione policzki. Nie odpowiadamy nic, a jedynie dołączamy do grupy znajomych i razem kierujemy się w stronę kolejki górskiej, która stoi dość daleko. Jestem zadowolona, ponieważ wszyscy po wielu sprzeczkach wybrali mój pomysł, dlatego też nie zwracam już uwagi na zgryźliwe uwagi chłopaka Tessy i zwyczajnie ignoruję go, nie odpowiadając na ciągłe zaczepki.
Podchodząc do kolejki, mam mieszane uczucia. Z jednej strony jestem strasznie podekscytowana, ponieważ nigdy nie jeździłam na takiej wysokości, a z drugiej strony przerażenie wyjada mnie od środka.
Zawsze snuję złe scenariusze i tym razem jest podobnie. Mam wrażenie, że gdy tylko wsiądę do środka tej maszyny, nie wydostanę się z niej. Albo co gorsza, kolejka popsuje się kiedy będziemy na najwyższym wzniesieniu, przez co utkniemy. Panikuję jak zawsze, ale to moje naturalne zachowanie, którego nie potrafię unicestwić. To przychodzi i odchodzi samo.
- Mam mieszane uczucia co do tej kolejki. - wyznaję tak cicho, aby tylko idąca obok mnie Melissa, mogła to usłyszeć.
- Nie masz się czego bać. - odpowiada równie cicho co ja.
- Dobrze się bawisz? - pytam.
- Tak, jest w porządku, a Ty?
- Byłoby lepiej gdybyśmy były same.
- Przestań, tak też jest dobrze. - komentuje i posyła mi rozbawiony uśmiech, dodając nieco głośniej - Przynajmniej Shawn się na ciebie pogapi.
- Zamknij się, Mel, bo inaczej pożałujesz. - grożę jej, a ona tylko rozbawiona kiwa głową.
- Czy ja słyszałem swoje imię? - pyta zdezorientowany Shawn, podchodząc do naszej dwójki, która idzie z tyłu, dokładnie w ten sam sposób, kiedy szłam z nim chwilę temu.
- Owszem - odpowiada Melissa, chichocząc.
- Obgadywałyście mnie. - stwierdza.
- Co złego to nie my! - mówi moja przyjaciółka, gdy ja pozostaję w milczeniu - Meredith boi się tej kolejki.
- To bardzo niedobrze, Meredith - zwraca się do mnie z małym uśmiechem, przez co wywracam na nich oczami.
- Może pomożesz jej z tym strachem, co?
- Naturalnie, Melisso - odpowiada, śmiejąc się głośno.
- Dzięki wielkie, ale dam sobie radę sama. - odmawiam, więc Shawn udaje, że ściera niewidzialną łzę, która cieknie mu po policzku. Chwilę później sąsiad i Melissa dalej ze mnie żartują, więc poddaję się i odchodzę od nich, przybliżając się do Mike, który stoi oddalony. - Co tak idziesz na uboczu? - pytam.
- Cieszę się z bycia singlem.
- Co, dlaczego? - pytam zdezorientowana.
- Nie mogę znieść migdalącego się Brandona z Tessą, którzy tylko mruczą do siebie jakieś głupie gówna, typu kotku, czy misiaczku. Rzygam już ich miłością.
W odpowiedzi śmieję się tylko i słucham dalej, jak Mike opowiada o tym, co wydarzyło się u niego od naszego pierwszego spotkania po meczu Brighton's Eagles. Mówi o jego testach zaliczeniowych, które ma niebawem, a także o tym, że kolejny mecz, który będą grali niestety bez Shawna, będzie naprawdę ciężki. Rozmawiamy jeszcze o wesołym miasteczku, prowadząc przyjacielską rozmowę, kiedy Mike zbacza z toru i zaczyna inny, według mnie nieodpowiedni temat.
- Wyglądasz dziś jeszcze lepiej, niż ostatnio - komplementuje mnie starszy chłopak, powodując na mojej twarzy zarumienione policzki - Naprawdę ślicznie.
CZYTASZ
Maths - Shawn Mendes FF
FanfictionMeredith Wine to jedna z najlepszych uczennic w szkole. Jej życie można śmiało nazwać idealnym, jednak kiedy dziewczyna traci ojca, a na jej drodze pojawiają się problemy, zmienia się nie do poznania. Staje się bezczelna, kłótliwa, a także obojętna...