Rozdział 11

20.4K 1.4K 339
                                    

NOTKA POD ROZDZIAŁEM, TO WAŻNE!! :>

Gdy tylko odpisuję chłopakowi na wiadomość, od razu dostaję tekst zwrotny. Shawn pisze, że cieszy się i wpadnie po mnie, abym nie zgubiła się na mieście. Brighton nie jest małym miastem, ale nie jest także ogromne. Znajduje się w nim wszystko co potrzeba. Kilka szkół, dużo ośrodków sportowych, multum plaż i ciekawych miejsc, które wiążą się z morską kulturą i handlem. Dla osoby, która siedzi ciągle w domu, czyli dla mnie, wyjście na miasto jest dużym wydarzeniem. Rzadko kiedy to robię, dlatego nie znam żadnej drogi, ani nic, aby dotrzeć gdziekolwiek dalej niż do szkoły. Jestem ograniczona do znajomości tylko i wyłącznie tej drogi oraz planu osiedla, na którym mieszkamy. To trochę głupie, że mieszkam tu już dłuższy czas, a nadal nie wiem jak chociażby dotrzeć do centrum handlowego.

Zbliżające się południe ogłasza moja mama, która krzyczy z dołu, abym zaczęła się zbierać, jeśli nie chcę, aby sąsiad na mnie czekał. Przy tym akurat dyskutowałabym, bo muszę przyznać, że działanie na nerwy Shawnowi sprawia mi niemałą przyjemność. Mogłabym specjalnie trochę się po ociągać, przez co chłopak spóźniłby się na mecz. Jednak nie chcę mu tego robić, bo wiem, że koszykówka jest dla niego bardzo ważna. Poza tym nie jestem wredną zdzirą, która tylko kopie doły pod innymi. Od czasu do czasu mam odruchy ludzkie i myślę normalnie. Ten czas jest właśnie teraz. Chociaż biorąc pod uwagę sam fakt, że zgodziłam się wyjść, sprawia, że ludzie mogą mnie podejrzewać o jakiś wypadek. W końcu ja, największy domator na St Jude Street, wychodzę poza dom. To co w tej chwili się dzieje jest dla mojej babci i mamy nienormalne. Jednak w ich oczach widać radość, a nieschodzący uśmiech mamy, odkąd się dowiedziała o wyjściu, utrzymuje mnie w myśleniu, że to co teraz robię, jest właściwe i dobre dla mnie.

Kiedy godzina przyjścia Shawna jest coraz bliższa, na horyzoncie pojawia się poważny problem. Nie mam pojęcia w co się ubrać. Zazwyczaj pogoda jest unormowana i wiem, że jest ciepło lub zimno. Dziś pogoda ma okropne humorki, dlatego że co i raz wieje silny wiatr, a głośne krople deszczu odbijają się od szyb. Innym razem świeci słońce i jest piękna, wręcz wakacyjna pogoda, gdzie słońce przygrzewa tak mocno,że nie chce się wychodzić z cienia. To całe niezdecydowanie trzyma mnie do godziny 14, lecz kiedy słyszę, jak mama wpuszcza do domu Shawna, wybieram szybko luźną, bawełnianą sukienkę w malutkie kwiatki, a na to czarny sweterek. Nakładam wszystko na siebie najszybciej, jak tylko umiem i nie patrząc na fryzurę, czy makijaż, schodzę na dół.

Shawn ubrany w szare, luźne spodnie od dresu oraz swoją burgundową bluzę z czarną koszulką pod spodem, stoi oparty o drzwi tarasowe i rozmawia z moją babcią. Nie potrafię wychwycić ich tematu, więc nie włączam się do rozmowy. Informuję chłopaka o swojej obecności, pstrykając go palcem w ramię, a ten jakby nigdy nic przytula mnie do siebie na powitanie. Dziwię się temu, natomiast babcia pokazuje podniesione kciuki i puszcza mi oczko. Posyłam do niej głupią minę i wywracam oczami, a w tym samy czasie sąsiad odsuwa się ode mnie.

- Bawcie się dobrze, kochani! - mówi babcia, kiedy stoimy przed drzwiami i ubieramy buty. Shawn swoje koszykarskie nike, ja zwyczajne, czarne trampki.

- Moja babcia przed chwilą puściła mi oczko, jak przytulałeś mnie na powitanie.

- Dopiero zauważyłaś, że nasze mamy, plus twoja babcia utworzyły swego rodzaju stowarzyszenie, którego celem jest zeswatanie nas ze sobą? - wyjaśnia, a ja nie mogąc powstrzymać śmiechu, wybucham rechocząc na pół osiedla.

- To wszystko wyjaśnia! - komentuję, nadal się uśmiechając.

- Ktoś tu ma dobry humor, jak widzę. - zauważa, kiedy idziemy w stronę przystanku autobusowego.

- To prawda. - przyznaję, nie będąc pewna, czy mówić mu o rozmowie z mamą. Nie wiem, czy powinnam zwierzać się komuś kogo nie znam zbyt dobrze. Jednak w Shawnie jest coś takiego, że mam ochotę mu powiedzieć wszystko. Nie wiem co wpłynęło na mnie tak mocno, że moje myślenie o Shawnie zmieniło się z dnia na dzień. Czyżby ten silny wiatr na plaży dzisiejszego ranka, wywiał moje złe myśli? - Nie wiem, czy mówić ci o czymś, czy jednak nie. - mówię niepewnie.

Maths - Shawn Mendes FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz