Rozdział 34

13.8K 1.1K 429
                                    

PROSZĘ KAŻDEGO KTO CZYTA O KOMENTARZ, TO DLA MNIE WAŻNE. MAM WRAŻENIE, ŻE WAS TRACĘ :/

Wchodzę do pokoju Shawna całkowicie przemoczona i to, co tam zastaje w ogóle mnie nie dziwi. Jak zwykle panuje tutaj porządek i nie ma rzeczy, do której mogłabym się przyczepić. Wyjątek stanowi tylko biurko, na którym porozrzucane są książki i notatki z ostatnich lekcji. Podchodzę bliżej okna i otwieram je szeroko, aby wpuścić do pomieszczenia trochę świeżego powietrza, ale przede wszystkim by móc wyłapać słoneczne promienie. Kocham taką pogodę, dlatego chcę się nią cieszyć najdłużej, jak tylko mogę.

- Ty serio masz dobry widok na moje okno - mówię do Shawna, który grzebie w swoich szafkach z ubraniami.

- Jeszcze lepsze mam widoki, jak ty tam paradujesz w skąpej piżamie - odpowiada, odwracając głowę w moją stronę. Puszcza do mnie oczko i dalej powraca do szukania koszulek.

- Serio mnie podglądałeś? - pytam, zastanawiając się nad tym, czy nie zainwestować w lepsze żaluzje.

- Trzy, cztery razy. - przyznaje - Ale za każdym razem to było przypadkiem! - broni się, unosząc ręce do góry.

- Nie wiem, czy ci wierzyć. - mówię, kiedy on odwraca się i idzie w moją stronę z ręcznikiem i czystą koszulką.

- Nie wierzysz mi? - pyta, podchodząc jeszcze bliżej.

- A powinnam? - odpowiadam pytaniem na pytanie. Podnoszę głowę do góry, aby móc spojrzeć na Shawna i posyłam mu figlarny uśmiech.

- Oczywiście! - odpowiada i delikatnie całuje mnie w usta - Trzymaj, przebierz się.

- Przestań, zaraz pójdę do domu i tam się przebiorę w swoje rzeczy.

- Zostań, Mer - mówi i spogląda na mnie dziwnym wzrokiem - Zostań dziś ze mną do wieczoru, proszę.

- Okay. - odbieram od niego koszulkę oraz ręcznik, po czym wychodzę na korytarz, aby znaleźć drzwi od łazienki.

Zamykam się na kluczyk i rozbieram z mokrego topu oraz szortów, zostając na samej bieliźnie, która jest na tyle sucha, bym mogła w niej dalej pozostać. Wycieram swoje włosy w czysty ręcznik, po czym je rozczesuję. Na ciało narzucam koszulkę Shawna, która nie sięga mi nawet do połowy ud, jak wszystkim dziewczynom z filmów. Leży na mnie dobrze, jednak ledwo zakrywając mój tyłek, dlatego gdy tylko znajdę się w pokoju chłopaka, poproszę go o spodenki.

Nieco się krępując, otwieram drewniane drzwi. Shawn również przebrany leży na swoim łóżku, bawiąc się telefonem. Od razu, gdy odwraca wzrok od małego ekraniku i spogląda na mnie, zasłaniam swoje odkryte nogi mokrymi ubraniami, które wzięłam ze sobą, aby mogły wyschnąć.

- Co się zasłaniasz? - pyta zdziwiony.

- Dałeś mi koszulkę, która nawet nie zasłoni mojego tyłka! - odpowiadam skrępowana - Dasz mi jakieś szorty?

- A co, jeśli nie dam?

- To idę do domu, nara! - oznajmiam, otwierając drzwi.

- Dobra, dobra! - zrywa się z łóżka i podchodzi do szafki, skąd wyjmuje czarne spodenki - Boże, nie szantażuj mnie już tak, kobieto!

Odkładam mokre ubrania na parapet, aby mogły wyschnąć. Zabieram spodenki od chłopaka i szybko je zakładam. Są bardzo luźne, jednak mają ściągacze, więc związuję je tak, aby ze mnie nie spadały. W pełni ubrana, bez poczucia żadnej krępacji, rozkładam się na jego łóżku.

- Co będziemy robić? - pytam, przekręcając się na bok, tym samym robiąc miejsce dla chłopaka.

- A co byś chciała?

Maths - Shawn Mendes FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz