Rozdział 14

21.7K 1.3K 272
                                    

Nie mogłam sie oprzeć, więc wstawiam wspólne selfie Mer i Shawna już dzisiaj,  jak mi to wyszło?

Moje życie w końcu obiera właściwy tor. Nie chwieję się za każdym razem, gdy ktoś wspomni mojego tatę. Nie płaczę, bo nie mam już łez, ani sił by opłakiwać zmarłego rodzica. Strata bliskiego boli, ale z każdym dniem mniej.

Wszystko powoli powraca do normalnego stanu. Muszę iść dalej, zrobić krok na przód. Nie mogę powracać do tamtych czasów, bo to ponownie może mnie zniszczyć. 

Małymi krokami, niemal niedostrzegalnymi, odbudowuję swoje życie. Elementy rozbitego wazonu, jakim jest życie,sklejam w jedną całość. Naprawiam to, co zepsułam. 

Moim największym sukcesem jest poprawa relacji z mamą. Myślę, że to stanowi podstawę moich wszystkich zmian. Gdyby nie ona, byłoby ze mną tylko gorzej. 

Następna na liście sukcesów jest Melissa. Odkąd przeprosiłam ją za swoje zachowanie, stała się dla mnie bliską osobą. Z każdym dniem nabieram do niej większego zaufania i naprawdę nie mogę zrozumieć, jak mogła być tak potraktowana przez rówieśników. Mel jest taka radosna, pełna życia i wigoru. Ma wszystko to, czego potrzebuję. Taka osoba w moim życiu, jak ona to coś dobrego. To głupie, że dopiero teraz to zauważam -  po trzech miesiącach znajomości.

  Natomiast Shawn, nadal pozostaje tym samym irytującym sąsiadem z przebłyskami dobrych pomysłów. Nie udziela mi lekcji i nie nalega na nie. Jego nachalność zmalała co bardzo sobie cenię. 

 Ponad to wszystko, jestem bardzo dumna ze swoich ocen. Zawziętość i silna wola pozwalają wzbić mi się na najwyższe szczeble szkolnej drabiny. Od tygodni nie jestem wyrzutkiem społeczeństwa. Nauczyciele w końcu przestają mówić ''stać cię na więcej, Meredith''. Nareszcie chwalą mnie za moją pracę i nagradzają dobrymi ocenami. Wreszcie czuję, że powraca dawna Meredith. Może niedokładnie ta sama, ale cechy, które w sobie lubiłam, znowu znajdują się na właściwym miejscu - we mnie.

***

Lekcje co raz bardziej przybliżają mnie do upragnionego weekendu i wyjścia z Melissą na plaże. Został jedynie tydzień. Matematyka jako ostatnia, ciągnie się niemiłosiernie. Nauczyciel męczy nas swoimi przykładami, a ja nie mam głowy do tego, aby zwrócić uwagę na nowo omawiany temat. Moje myśli to jeden wielki supeł, który nie pozwala mi skupić się na niczym innym, niż na trzymaniu długopisu. 

Omiatam wzorkiem klasę i widzę, że pozostali także nie są zainteresowani tematem, który omawiamy. Jedni podpierają głowę dłonią, ukrywając ziewanie. Inni skrobią coś w zeszycie, rysując dziwne wzorki. Kilka osób ukrywa między piórnikiem, a książkami swoje smartfony, pisząc smsy i grając w beznadziejne gry dla dzieci do lat 3. Jedynie Alex i Melissa skrupulatnie przepisują notatki do zeszytu, uważając na każde słowo matematyka. 

Tkwię w dziwnym transie, którego nawet nie jestem w stanie opisać. Na dworze jest okropnie gorąco, a my gnieździmy się miedzy czterema ścianami, czekając na upragniony dźwięk dzwonka. Kiedy jest tak ciepło, nikomu nie chce się uczyć. Zbyt wiele rzeczy rozprasza uczniów, aby mogli pracować na najwyższych obrotach.  Jest prawie 15 godzina, więc nasze mózgi nie działają, tak jak powinny. To głupota trzymać nas tak długo w szkole.

- Wyjmujemy karteczki. - mówi zdenerwowany nauczyciel, kiedy wskazówka zegara wskazuje 10 minut do zakończenia lekcji.  Najprawdopodobniej wkurzyło go brak jakiegokolwiek zainteresowania z naszej strony.

Jestem nieco zestresowana, kiedy wyjmuję kartkę. Nie uważałam, więc proste, że nie potrafię tego tematu. Szykuję się na najgorsze. Wiem, że za chwilę dostanę jedynkę, jednak kiedy nauczyciel dyktuje zadania, okazują się nie być tak okropne. Rozwiązuje je, jednak podejrzana łatwość z jaką je zrobiłam, każe mi trzymać się na baczności. 

Maths - Shawn Mendes FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz