Po powrocie do domu czuję się dziwnie skołowana i niepewna. Myśli wirują w moje głowię, tworząc niepotrzebny mętlik. To co wydarzyło się między nami to tak naprawdę nic wielkiego. Jednak nie mam bladego pojęcia, jak dopuściłam do tych wszystkich rzeczy, pozwalając Shawnowi na dotykanie się, czy głupie oparcie się o jego tors. Co sobie wtedy myślałam pozostanie dla mnie jedną wielką zagadką.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, jak zareagowałam na jego dłonie. Nie spodziewałam się po sobie tego, że spodoba mi się uczucie delikatnego dotyku. Tak naprawdę nie spodziewałam się niczego, a tym bardziej Shawna, który okazał aż takie zainteresowanie moją osobą. Chłopak zachowywał się dziś zupełnie inaczej, niż wcześniej. Skoro sam powiedział, że lubi być, jak mój starszy brat to dlaczego zachowywał się dziś tak, a nie inaczej? Nie mam brata, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że rodzeństwo nie dotyka swoich ciał w taki specyficzny sposób. To głupie i pogmatwane i najprawdopodobniej niewarte mojej uwagi. Tym bardziej, jeśli chcę, aby nasza przyjaźń rozkwitała, nie mogę pozwolić na więcej takich zbliżeń.
Ale jest coś, co nie daje mi spokoju. To uczucie, kiedy palce Shawna sunęły po mojej skórze. To było zniewalające i nieprawdopodobnie dobre. Czułam wtedy przyjemny dreszcz przechodzący przez moje ciało, a później te głupie motylki, które pojawiły się po raz pierwszy w życiu. To niesamowite oraz przyjemne i Shawn miał rację, ja także nie chcę tego zapominać.
***
- Że co? - pyta Melissa, gdy siedzimy na długiej przerwie śniadaniowej - Co masz na myśli, mówiąc, że cię przyjemnie dotykał?
- Hm, chodzi mi o to, że smyrał mnie po brzuchu, bo podwinęła mi się koszulka, kiedy się kręciłam na jego łóżku.
- No pięknie - komentuje koleżanka - I co dalej?
- Prawie przekroczył pewną granicę. - wyznaję, wypuszczając głośno powietrze.
- Użyłaś słowa prawie, więc zakładam, że mu przeszkodziłaś. - kiwam głową, na co ta prycha. - Ja bym mu pozwoliła - stwierdza, a ja posyłam jej krytyczne spojrzenie - Nie patrz tak na mnie. Znam go z twoich opowieści, więc wydaje się być w porządku. Poza tym znalazłam go w twoich znajomych na fejsie...
- Stalkowałaś jego profil? - pytam szczerze zdziwiona, przerywając jej wypowiedź.
- Miałam na co popatrzeć. - broni się, natomiast ja powstrzymuję parsknięcie - Meredith, czy ty jesteś ślepa? On jest w cholerę przystojny! Poza tym to co o nim mówisz stawia go w dobrym świetle. Nie znam go osobiście, ale na pewno jest ciekawą osobą.
- Nadal nie wiem do czego zmierzasz. - przyznaję, nie będąc do końca świadoma o co jej chodzi.
- Bierz się za niego, dopóki jest wolny.
- Co? - pytam, omal nie wypluwając kanapki, którą przed chwilą ugryzłam. - Ja i Shawn? Nie bądź śmieszna. Poza tym, ja nie szukam chłopaka. - tłumaczę już po raz któryś.
- Nie musisz szukać, masz go pod nosem. - zauważa.
- Okay, chodziło mi o to, że nie potrzebuję chłopaka.
- Jasne. - potakuje mi i wstaje od stołu. Zakłada na ramię swoją torbę i czeka aż zrobię to samo. Za chwilę zadzwoni dzwonek, więc kierujemy się do klasy. - Mówisz tak teraz, ale tak naprawdę to każda z nas go potrzebuje. Posiadanie chłopaka to nie tylko status na fejsie i kilka smsółw z buziaczkami. Chłopak mógłby cię wspierać, pomagać za każdym razem, gdy będziesz czegoś potrzebowała. Zatroszczy się o ciebie i będzie zawsze przy tobie. Będziesz mogła z nim dzielić wszystkie problemy, myśli, czy troski. Nie chciałabyś mieć przy sobie kogoś do kogo zawsze możesz się zwrócić, nie zważając na porę?
CZYTASZ
Maths - Shawn Mendes FF
FanfictionMeredith Wine to jedna z najlepszych uczennic w szkole. Jej życie można śmiało nazwać idealnym, jednak kiedy dziewczyna traci ojca, a na jej drodze pojawiają się problemy, zmienia się nie do poznania. Staje się bezczelna, kłótliwa, a także obojętna...