W końcu, po wielu sprzeczkach na moim łóżku, idziemy do sklepu, w którym również nie jesteśmy zgodni. Jak się okazuje, nasze gusta dotyczące słodyczy są zupełnie inne. Łączy nas jedynie miłość do wszystkich rodzajów żelków. Po kilku kłótniach, które prowadzimy między regałami, na których leżą słodkie rzeczy, decydujemy się kupić dwie ulubione czekolady. Ja wybieram swoją z kawałkami ciasteczek Oreo, natomiast Shawn postanawia wziąć czekoladę toffi z ogromnymi orzechami laskowymi. Wrzucamy też do koszyka chrupki kukurydziane o smaku sera, kilka paczek ulubionych żelek i ciastka, których nazwy nie potrafię wymówić. Są owsiane, ale mają w środku czekoladę, która do złudzenia przypomina smak nutelli. Oczywiście nie zapominam o swoich piankach, a także galaretkowych cukierkach. Po drodze do kasy, wybieram jeszcze karmelkowy popcorn i rodzynki w czekoladzie.
Kiedy jesteśmy już obkupieni w słodycze, trzymając się za ręce, kierujemy się na przystanek autobusowy, gdzie niedługo wysiądzie Melissa. Rozmawiamy po drodze o różnościach. Śmiejemy się z naszych mam i myślimy nad tym, jak im o nas powiedzieć. Jesteśmy świadomi, że już o nas wiedzą, ale ich reakcje na to, że się przyznamy, są dla nas bezcenne, dlatego tak bardzo chcemy je zobaczyć. Opowiadam chłopakowi także o zbliżających się testach zaliczeniowych, które będę niebawem zdawała. Obawiam się matematyki, dlatego Shawn od razu proponuje korepetycje, na które bez wahania się zgadzam.
Idąc w blasku ciemniejącego nieba, które o tej porze roku robi się różowe, mijamy wielu znajomych Shawna, których wcześniej nie widziałam. Dziewczyny zazdrośnie patrzą na nasze złączone dłonie, przez co czuję się tak inaczej,jakby lepiej. Doskonale zdaję sobie sprawę, że Shawn ma swoje grono wielbicielek. Nie jestem ślepa i widzę, jak bardzo jest przystojny. I kiedy idę z nim za rękę, to poczucie, że tylko ja mam taką możliwość, w jakiś sposób sprawia, że czuję się szczególnie dobrze. Natomiast chłopcy, których mijamy , nie zwracają na nas zbyt dużej uwagi. Witają się tylko z Shawnem i idą dalej. Jedynie grupka chłopaków, którzy wybierają się na imprezę na plaży, zatrzymują się przy nas. Wśród nich rozpoznaję dwóch kolegów z drużyny Shawna, jednak nie pamiętam imienia żadnego z nich. Wszyscy się witają, wymieniając przy tym chłopięce czułości.
- Gdzie ruszacie? - pyta Shawn, przyciągając mnie bliżej siebie. Jego ręka oplata teraz moją talię, gdy ja zdezorientowana jego nagłym ruchem, wpatruję się w jego znajomych.
- Dziś impreza na plaży - oznajmia jeden z nich.
- Mają grać spoko goście, podobno zespół ściągnęli z Londynu. - dopowiada kolejny.
- Idziesz z nami? - pyta pierwszy - Oczywiście twoja dziewczyna też może pójść. - mówi, patrząc na mnie, poczym posyła mi perfidnie perskie oczko.
- Sorry chłopaki, nie tym razem. - odpowiada Shawn - Mamy już na dzisiaj plany.
Chłopaki żegnają się tym razem także ze mną, po czym odchodzą w przeciwną stronę do naszego przystanku. Mija chwila, gdy znikają nam z pola widzenia. Teraz, gdy założono, że jestem jego dziewczyną, nie wybucham, jak to miałam w zwyczaju,dlatego jestem z siebie dumna. Odniosłam swój mały sukces. Shawn opuszcza swoją rękę z mojego ciała i ponownie łapie mnie za dłoń. Patrzę na nasze splecione palce i nie mogę w to wszystko uwierzyć. Kręcę głową i zaczynam rozmowę:
- Mamy dzisiaj plany? - pytam - Nie masz chyba zamiaru przyjść na nasz babski wieczór, prawda?
- Oj, przecież mogę trochę z wami posiedzieć.
- Nie pozwalam. - neguję jego pomysł od razu, bez owijania w bawełnę. - Nie ma mowy, Shawn.
- W takim razie serio będziesz mnie obgadywała, plotkaro. - stwierdza chłopak, jednak nadal pozostaje w dobrym humorze.
CZYTASZ
Maths - Shawn Mendes FF
FanfictionMeredith Wine to jedna z najlepszych uczennic w szkole. Jej życie można śmiało nazwać idealnym, jednak kiedy dziewczyna traci ojca, a na jej drodze pojawiają się problemy, zmienia się nie do poznania. Staje się bezczelna, kłótliwa, a także obojętna...