Rozdział 33.

1.3K 79 1
                                    

Na arenie politycznej od wielu dni była kompletna cisza. Prorok wciąż wspominał o atakach śmierciożerców na mugoli, których Zakon Feniksa nie potrafił bronić, gdyż ataki były całkiem przypadkowe w różnych częściach kraju. Nie wspominano jednak o żadnych zaginięciach czarodziejów, nie było ataków na ich domy czy sklepy, tak jakby Voldemort nie gromadził już swojej armii. To jeszcze bardziej przerażało Harry'ego, taka cisza przed burzą była jeszcze bardziej niebezpieczna.

Pogrzeb Dumbledore'a odbył się kilka dni temu. Nie uczestniczyli w nim z oczywistych względów i z tego, co się dowiedział, kilka osób z szeregów Czarnego Pana również się tam pojawiło pod przykryciem, jakby go szukając. Głupcy, chyba nie myśleli, że uciekł tylko po to, aby wystawić się im później jak na srebrnej tacy.

Dumbledore pochowany został na wyspie, obecnej na jeziorze obok Hogwartu. Razem ze swoją różdżka spoczął w białym, marmurowym grobie i chociaż nie było go już z nimi, jego ciało pozostało z Hogwartem aż na wieki. Na tę informacje Harry poczuł niesamowity spokój, jakby czując, że to jest właśnie miejsce dla wielkiego dyrektora tej szkoły. Obiecał sobie, że gdy wojna się zakończy, on z pewnością odwiedzi grób czarodzieja. Teraz musiał myśleć o nieco ważniejszych sprawach.

W okno zapukała sowa. Harry widząc za szybą Świstoświnkę niemal zerwał się ze swojego miejsca, aby wpuścić sowę do środka. Ta radośnie zrobiła kilka kółek nad jego głową, po czym przysiadła na gzymsie kominka, podskakując szczęśliwie. W rozwiązaniu listu nie pomagało mu jeszcze to, że jego ręce niesamowicie się trzęsły. W końcu udało mu się odczepić papier od nóżki sowy i wrócił na kanapę, aby drżącymi dłońmi otworzyć list.

Drogi Harry

Wszystko u mnie w porządku. Trochę się w Hogwarcie zmieniło, ale nie mogę narzekać. Lekcje odbywają się tak, jak wcześniej. Tylko ludzie są trochę bardziej przybici, czemu się wcale nie dziwię.

Cieszy mnie, że myśl o mnie pozwoliła ci stanąć na nogi. Ja również żyję z nadzieją, że kiedy przetrwamy to wszystko, będziemy mogli być razem.

Hogwart bez ciebie wydaje się pusty.

Kocham Cię.

Twój Draco.

Harry miał ochotę krzyczeć ze szczęścia. List od Ślizgona wzruszył go, dlatego musiał otrzeć oczy z łez. W tym momencie jedyne na co miał ochotę to wziąć Draco w ramiona i nigdy z nich nie wypuszczać. Tak bardzo za nim tęsknił, że najchętniej wróciłby do szkoły i przyprowadził blondyna do Kwatery Głównej. Musiał jednak opuścić strefę marzeń i wrócić do rzeczywistości. Nie mógł go przecież porwać ze szkoły, śmierciożercy mogliby trafić na jakiś ślad, a wtedy cały Zakon byłby w niebezpieczeństwie. Musiał uzbroić się w cierpliwość. Wojna nie mogła przecież trwać wiecznie.

***

W ciemnym gabinecie za pomocą różdżki wydobył wspomnienie ze swojej pamięci. Musiał je nieco zmodyfikować, aby przekazać tylko te najważniejsze informacje. Harry Potter był horkruksem, którego trzeba było niezwłocznie zlikwidować. Czarny Pan musiał dokonać tego własnoręcznie, inaczej horkruks pozostanie nienaruszony. Dobrze, że Voldemort uparł się przy tym, iż tylko on sam musi zabić Złotego Chłopca. Jego pewność siebie okaże się dla niego zgubą. Przelał wspomnienie do niewielkiej fiołki, którą szczelnie zamknął i ukrył tak, aby nikt jej nie znalazł. Na dostarczenie ją Wybrańcowi przyjdzie jeszcze czas. Musi zrobić to w odpowiednim momencie, kiedy będzie miał już pewność, że dyrektor ma przy sobie wszystkie horkruksy. Nie był pewien w jaki sposób ta informacja do niego dotrze, aby nie dostała się ona w niepowołane ręce. Usiadł na fotelu i upił łyk wina, które nalane było do kieliszka o długiej nóżce. Czasu było coraz mniej.

Mgiełka jego oczu. || DRARRYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz