Rozdział 16.

2.7K 106 33
                                    

Stał jak wmurowany w sypialni Ślizgona przetwarzając jego słowa. Zanim jednak zdążył otrząsnąć się z szoku, chłopaka już nie było, a on został z szybko bijącym sercem i tysiącem pytań bez odpowiedzi. Chciał się dowiedzieć co Malfoy miał na myśli, mówiąc że nie może mu powiedzieć. Musiało kryć się za tym coś głębszego, ale widząc ten paniczny strach w oczach blondyna postanowił, że uszanuje jego decyzje. Z na powrót bolącym sercem nakrył się peleryną i czym prędzej opuścił kwatery Ślizgonów, szybkim krokiem zmierzając do wieży. Musiało być wcześnie rano, bo słońce nie do końca jeszcze wzeszło. Chciał położyć się spać, ale widział, że jego myśli nie pozwolą mu na odpoczynek. Jak miał spokojnie wypoczywać po tym, co zobaczył i usłyszał. Chciał porozmawiać z Hermioną, ale ta za pewne była u siebie w pokoju, więc rozmowę musiał przełożyć na później. Gdy dotarł, w Pokoju Wspólnym zobaczył istny rozgardiasz, który w tej chwili sprzątały skrzaty. Dzięki Merlinowi za te stworzenia. Bez słowa ruszył do swojego dormitorium, gdzie przebrał się w piżamę i położył do łóżka. Chrapanie Rona przypomniało mu o kolejnym problemie. Wczoraj pamiętał urywki scen, gdzie kłócił się ze starszym Weasleyem, a Ginny ich rozdzielała. Chyba dlatego wyszedł na korytarz. Potem była kolejna luka w pamięci. Postanowił, że już nigdy nie będzie pić, na pewno nie w takiej ilości. Eliksir Malfoya uratował go, ale nie zmieniało to faktu, że dalej czuł się potwornie. Po długich rozmyślaniach zasnął ze wspomnieniem ciepłego ciała obok.

***

— Draco, jeszcze raz bo nie do końca rozumiem. Co zrobiłeś?

Obudziła się, kiedy przyjaciel wpadł do jej pokoju wcześnie rano, zaczynajac coś szybko i nieskładnie mówić. Mimo, że organizm był już rozbudzony, jej umysł nie do końca przyswajał informacje, które Malfoy jej przekazywał. Siedziała na łóżku, wpatrując się w niego zaspanym wzrokiem.

— Pansy, możesz ty się, do cholery, obudzić? – warknął na nią chłopaka, a ona spojrzała na niego gniewnie.

— Gdybyś tak nagle nie wpadł do mnie miałabym szanse. – syknęła na niego.

Blondyn jakby się uspokoił, wiedząc że to jego wina. Westchnął głośno i usiadł na łóżku obok niej, patrząc już na nią spokojnie. Całe szczęście Milicenty nie było w pokoju, jak to zwykle bywało w weekendy. Zapewne siedziała u Notta.

— Pokłóciłem się z Potterem, jak wstał. No i prawie go udusiłem, — Pansy parsknęła. – ale potem... nie umiałem już utrzymać swoich emocji. No i tak jakby zobaczył wszystko. Wyczytał to z mojej twarzy, widziałem to dokładnie. Wygadałem się, że nie mogę zdradzić mu dlaczego się od niego odsunąłem. Bo co miałem kurwa powiedzieć? Nie potrafiłem już grać, nie kiedy tak na mnie patrzył. A teraz się boję, że dałem mu nadzieję. On nie może wierzyć, że coś do niego czuję , wiem, że wtedy się nie podda. A gdy mu ulegnę, wszystko pójdzie na marne i stracę rodzine. I przy okazji życie. – jego głos był spokojny, ale widocznie zmartwiony. Pansy cicho westchnęła.

— Kochanie, myśle, że w takiej sytuacji musimy wymyślić coś innego. On musi cię znienawidzić ponownie. Musisz dać mu powód.

— No co ty nie powiesz. – wywrócił oczami. – Mógłbym go również zabić, ale po zastanowieniu się, wolę go żywego – skrzywił się chłopak.

— Nie drwij, dobrze wiesz, że sprawa jest poważna. – warknęła na niego. – Lepiej idź się ubrać, jak już mnie obudziłeś to możemy iść na śniadanie.

W Pokoju Wspólnym czekali na odpowiednią godzinę, rozmyślając nad planem na znienawidzenie Draco przez Pottera. Pansy zaproponowała, aby chłopak zaczął się z kimś umawiać, jednak ten odmówił. Nie miał ochoty udawać szczęśliwego związku. Wtem dziewczyna zaproponowała, żeby wrócił „stary Malfoy". Obrażanie Pottera i jego przyjaciół działało na Wybrańca jak płachta na byka. Ślizgon był w tym mistrzem, wiedział jak najlepiej wkurzyć bruneta, aby ten go nienawidził jeszcze bardziej. Plan był dobry i mimo tego, że sam będzie cierpiał, uchroni swoją rodzinę przez śmiercią. Czym było złamane serce w porównaniu do gniewu Czarnego Pana. Nie mógł się powstrzymać nawet przed skrzywdzeniem Pottera jakimś zaklęciem. Oboje wierzyli, że to się uda. Trzeba było zacząć od dzisiaj.

Mgiełka jego oczu. || DRARRYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz