Rozdział 12.

2.7K 137 54
                                    

Leżał, patrząc w sufit. Nagie ciało obok niego było ciepłe, a ręka przerzucona była przez jego talię. Oddech chłopaka obok niego był spokojny i miarowy, co oznaczało, że śpi. Spojrzał na zegar na ścianie. Dwudziesta trzecia. Musieli już wracać do swoich kwater. Nie mógł sobie pozwolić na spanie w tym miejscu, kanapa na której leżał była zdecydowanie za mała na ich dwójkę. Potrząsnął delikatnie ramieniem śpiącego.

— Potter, wstawaj. Musimy wracać.

Harry mruknął jedynie coś przez sen i wtulił się mocniej w ciało blondyna. Ten jedynie zagryzł wargę.

— Potter.

Nic się nie stało.

— Jest rano. – zaryzykował.

Chłopak jak na zawołanie zerwał się z kanapy.

— Co? – spytał nieprzytomnie i rozejrzał się za swoimi rzeczami, które były porozrzucane wszędzie. – Dlaczego nie obudziłeś mnie wcześniej? Hermiona mnie zabije. Nie było mnie całą noc. – zaczął się w pośpiechu ubierać.

Draco obserwował go z niemałym rozbawieniem. Widok nagiego Gryfona, który rzuca się nie wiedząc, co zrobić, był niezmiernie zabawny. Usiadł jednak na kanapie.

— Spokojnie, żartowałem. Jeszcze nie ma północy. – mówił, tłumiąc śmiech.

Harry stanął jak wryty, z koszulą założoną na swoje ramiona i wciąż bez dolnej części garderoby.

— Ty wredny... - warknął zirytowany, jednak nie dokończył swojej myśli. Policzył w głowie do dziesięciu. – Która jest godzina?

Malfoy wskazał mu zegar na ścianie.

— Zrobiłem to, żebyś się obudził.

Harry wymamrotał jedynie pod nosem „palant" i wrócił do ubierania się. Ślizgon wciąż siedział na łóżko, obserwując go uważnie. Ubrany Potter spojrzał na niego w końcu.

— Na miłość boską, Malfoy, załóż spodnie. – odwrócił wzrok, rumieniąc się.

— Mi nie przeszkadzało jak biegałeś nago za ubraniami. – wzruszył nonszalancko ramionami, ale wstał i również zaczął się ubierać.

— Oczywiście, że nie. Sam się ich pozbyłeś. – absurdalna rozmowa.

— Nie omieszkam zrobić tego następnym razem. – Draco puścił mu oczko.

— Naprawdę nie wiem, co w ciebie wstąpiło. – westchnął zrezygnowany Harry.

— Ale nie narzekałeś.

— No nie. Chodźmy już. – chcąc skończyć tą bezsensowną wymianę zdań chwycił blondyna za rękę i pociągnął do wyjścia z Pokoju Życzeń. Zanim mieli się rozdzielić na korytarzu, Draco zatrzymał go.

— Jutro o dwudziestej? – spytał jakby z nadzieją w głosie.

Pokiwał głową. Co ja wyprawiam?

***

— Harry szukałam cię po całej szkole! Gdzie.. – ale urwała, gdy zobaczyła czerwone ślady na szyi Pottera. Szybko wyjęła różdżkę, aby się ich pozbyć. – Oszalałeś? – syknęła, ale już ciszej. – Nie możesz tak paradować po całej szkole.

— Przepraszam. Potrzebowałem chwili samotności. – spojrzał na nią skruszony.

— Jasne, widzę, że ta samotność dobrze się tobą zajęła. – wywróciła oczami.

Mgiełka jego oczu. || DRARRYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz